Jest takie miejsce, gdzie dwie wielkie wody przecina kawałek lądu. Jest takie miejce, które swym urokiem i unikalnością zachwyci Cię od pierwszego spotkania, szczególnie gdy jest to spotkanie na rowerze, gdy masz wystarczająco dużo czasu na czerpanie pełnej radości z otaczającego Cię krajobrazu. O czym piszemy? Półwysep Helski! Zobaczcie jak odkryliśmy Półwysep "na nowo" dzięki rodzinnej wycieczce rowerowej Hel - Władysławowo.
Wydawało nam się, że Półwysep Helski znamy całkiem dobrze - w końcu kilka razy w roku odwiedzamy jego miejscowości, korzystamy z uroków Zatoki (surfing i inne sporty wodne), jednak nigdy nie przejechaliśmy całego Półwyspu rowerem. Okazuje się, że w tym wypadku można spokojnie zacytować "większą mi rozkoszą podróż niż przybycie". Ale zacznijmy od początku.
Jest wrzesień, piękny sobotni poranek, rodzina 2+2 (chłopaki lat 5 i 8) - jest plan: długo oczekiwana wycieczka rowerowa, jednak z racji naszego meega amatorskiego doświadczenia rowerowego wyzwanie Hel-Władysławowo realizujemy w wariancie uproszczonym. We Władysławowie wsiadamy w pociąg, do którego z trudem (bo w przedziale jest już kilkanaście innych rowerów) wsadzamy również nasze dwukołowce, które należą do najbardziej amatorskich w składzie. Sama podróż pociągiem na Hel jest już nie lada atrakcją przede wszystkim dla młodszego "globtrotera".
W trakcie jazdy zapada decyzja: Hel już dobrze znamy, więc może zacznijmy naszą wycieczkę od Juraty - skracając dystans bierzemy pod uwagę Tomka, który po raz pierwszy wybiera się na dłuższą rowerową wycieczkę. Decyzja okazała się strzałem w 10. Krótka wizyta na molo w Juracie i start! Na molo przygotujecie się na pytania: Co to są za budynki na środku Zatoki Puckiej? To torpedownie - pozostałości po II Wojnie Światowej, dziś siedlisko mew i kormoranów oraz jedno z ciekawszych miejsc do nurkowania.
Czytajcie również: atrakcje dla dzieci w okolicy Półwyspu Helskiego
Ścieżka rowerowa Jurata - Jastarnia prowadzi przez las, niedaleko drogi prowadzącej na Hel, jednak już po paru kilometrach wjeżdżamy do Jastarni. Stąd trasa rowerowa wiedzie już prawie cały czas brzegiem Zatoki. Czy dzieci wytrzymają? Oczywiście, że tak, tym bardziej, że co chwilę organizujemy krótkie przystanki. Starszy jedzie samodzielnie, młodszy jeszcze w krzesełku, wczuł się w komentatora otaczającego krajobrazu.
Z dużym entuzjazmem przywitał samoloty,które mijaliśmy tużp przy wjeźdździe do Jastarni. To niezwykle urokliwie położone lądowisko - stąd możecie wyruszyć w lot widokowy, lub skorzystać ze skoków spadochronem nad Półwyspem - tutaj więcej info). Przystanek nr 1 - plac zabaw. Dalej jedziemy wzdłuż portu i pięknej mariny,w której nie brakuje ciekawych jachtów, jednak tutaj nie zatrzymujemy się na dłużej - przecież bywamy tu częściej "samochodem".
Przystanek nr 2 - przystań Kuźnica - niezwykle urokliwe miejsce. Tutaj miła niespodzianka - patrzymy na znaki rowerowe i okazuje się, że za nami już 11 km, których w ogóle nie odczuliśmy. Dlaczego? Widoki i ciągłe rozmowy sprawiają, że czas biegnie bardzo szybko, a sama ścieżka rowerowa nie należy do wymagających, więc rekreacyjny charakter wycieczki realizowany jest w 100 %. Jednak przed nami drugie tyle, może kryzys przyjdzie dalej?
Jedziemy dalej, widoki w dalszym ciągu nas rozpieszczają. To małe łódki rybackie, to jachty, to deski i unoszący się nad falami kite-surfingowcy. Wszędzie jednak luźniej niż w lipcu i sierpniu, bo chyba nie ma lepszego czasu niż czerwiec i wrzesień do rodzinnego odkrywania Wybrzeża. Kusi żeby przejść na drugą stronę Półwyspu, przecież piękne plaże są raptem kilkadziesiąt metrów od nas. Rowerem dojedziecie do takich miejsc, w których nawet w szczycie sezonu będziecie mieć plażę na wyłączność.
Jednak nie! Jedziemy dalej i znów mocno hamujemy. Przed nami znak "środek Półwyspu Helskiego" - fajne miejsce na pamiątkową fotkę. Tutaj też zobaczycie sporo znaków do ośrodków fenomenalnego szlaku miltarnego. Jeśli nie chcecie zwiedzać całego, koniecznie musicie zatrzymać się na polu kempingowym Maszpoeria, gdzie poza przyjemnym placem zabaw nad wodą, na samej plaży czeka na Was bunkier "Sokół".
To na Półwyspie Helskim możecie zwiedzić doskonale zachowany Szlak Militarny. Największą atrakcją szlaku jest stanowisko baterii Schleswig-Holstein, nam jednak spodobały się bunkry wtopione w najpiękniejsze bałtyckie plaże.
Kolejny przystanek Port Chałupy, jednak żeby nazwa Was nie zmyliła.Tym razem nie port jachtowy, choć i tu znajdziecie skromny pomost, to jednak port kulinarny. Przerwa na obowiązkowe "fish&chips" i ładowanie akumulatorów. Lokal nie powalił wystrojem, a bardziej położeniem. Na szczęście rybka okazała się przepyszna, więc po krótkiej przerwie mogliśmy jechać dalej.
Teoretycznie już blisko, jednak trasa z Chałup do Władysławowa nie jest już wypełniona osadami rybackimi tylko kempingami, których po drodze mijacie kilka. Te już dobrze znamy, dlatego jedziemy bezpośrednio do Władka w którym czeka nas mocny finish-spora górka. Jednak jeszcze przed Władysławowem, sprawdzamy plażę po stronie otwartego morza - te na Półwyspie są magiczne. Nawet w środku sezonu letniego znajdziecie tutaj miejsca, które nie mają nic wspólnego z "parawaningiem" i będziecie cieszyć się plażą na wyłączność.
Daliśmy radę! Dla dzieci kolejna nagroda - finał trasy na skwerze rekreacyjnym w dzielnicy Szotland we Władysławowie z największym placem zabaw w mieście i pięknie położoną kładką edukacyjną. To jedna z tych dzielnic, na której wypoczniesz zdala od zgiełku rozrywkowego miasta.
Wszyscy zadowoleni, a trasa jak na pierwszy raz okazała się idealna.Naszym zdaniem najpiękniejsza trasa rowerowa na rodzinną wycieczkę, jednak czekamy na Wasze kontr-propozycje. Oczywiście polecamy rozbudowę kilkugodzinnej wycieczki na całodniową, dzięki czemu moglibyście zwiedzić znacznie więcej, z gwarantujemy Wam że jest co - Kaszuby Północne - bo tak nazywa się ten region, ma jedną z najlepiej rozwiniętych sieci ścieżek rowerowych. Dla wprawionych w boju polecamy szlak zwiniętych torów kolejowych.