Karkonosze MAMA, TATA, GÓRY I JA

MAMA, TATA, GÓRY I JA warsztaty edukacyjno – integracyjno –szkoleniowe  TURYSTYCZNE RODZINKI PTTK  6 - 8 czerwca 2014 r. w Schronisku PTTK „Samotnia” .

Uczestnicy wycieczki:

- Chmielewscy czyli tato Paweł, mama Ania i córki Hania (6), Julcia (6) i Ola (4)

- Turystyczne Rodzinki 

turystyczna-rodzinka-pttk„Celem warsztatów jest promocja turystyki rodzinnej, w tym wielopokoleniowej i hasła „Turystyka łączy pokolenia”, poznanie walorów turystyczno - krajoznawczych Karkonoszy w czasie pieszych wędrówek z przewodnikiem oraz zapoznanie z zasadami bezpiecznego uprawiania turystyki górskiej i integracja rodzin biorących udział w konkursie Turystyczna Rodzinka.” - organizatorzy

NIEZAPOMNIANA WYPRAWA… być może dlatego, że pierwsza. Pierwsza tego typu wycieczka, ze spaniem w schronisku, z chodzeniem po górach…

Prawdę powiedziawszy gdyby nie zaproszenie od organizatorów połączone z refundacją kosztów pobytu i wyżywienia, pewnie byśmy się nie zdecydowali na wyjazd w góry z trójką przedszkolaków. Od razu za znaczę, że nie jesteśmy jakimiś zakręconymi wędrowcami i turystami z dziada pradziada. Wykorzystaliśmy okazję i … spodobało nam się!

DZIEŃ 1.

Kilka godzin w samochodzie, z przerwami na postojach przy leśnych polanach, by młode mogły rozładować energię. W samochodzie samochodowe słowne zabawy, śpiewanki, nowy audiobook i rysowanie na twardych podkładkach.

Do Karpacza dotarliśmy spokojnie. Dzięki gospodarzom Schroniska Samotnia, mogliśmy oddać bagaże w wyznaczonym miejscu i wędrówkę rozpocząć bez dodatkowego obciążenia.

z dziećmi w góry

Chwilę poświęciliśmy na Świątynię Wang. Krótko, bo wszyscy byli ciekawi, co dalej.

Dziarsko weszliśmy do Karkonowskiego Parku Narodowego (pamiętając o biletach wstępu), pierwszego na liście parków narodowych, które odwiedziliśmy w 2014 roku. Dziewczyny oszalały, wbiegły pod górkę po dukcie i po 10 minutach okazało się, że to…nudne. Nudne przestało być dopiero w połowie drogi do Samotni, gdy skręciliśmy w prawo, na szlak górski. Dzieciaki, jak młode kozice odzyskały siły i zainteresowanie wycieczką. Do schroniska dotarliśmy w ciągu 2 godzin ;-) , jak na rodzinę z trójką przedszkolaków to znakomity czas! Prawie wszystkie rodzinki już były na miejscu i… pozytywne zaskoczenie: jest więcej takich z trójką dzieci, w końcu nie czuliśmy się egzotycznie.

karkonosze-z-dziecmi-opinie

Na rozgrzewkę rodzinkowych wędrówek, wdrapaliśmy się do Strzechy Akademickiej. Nagrodą za dzielne ostre podejście były rodzinkowe chusty, które dumnie nosiliśmy przez cały czas pobytu w Karkonoszach.

Wieczorem zaplanowano czas na integrację. Podczas powitalnego ogniska każda rodzina mogła się przedstawić i zaprezentować region, z którego przybyła. Dużo śmiechu, wesołych piosenek i mnóstwo nowych znajomych.

Zasypialiśmy szczęśliwi spojrzawszy wczesnej na księżyc odbijający się w Małym Stawie. Tata szepnął „Spełnia się moje marzenie: nocuję w Samotni”.

DZIEŃ 2. – zdobywcy Śnieżki

Wyspani, najedzeni i w doskonałych humorach, z plecakiem pełnym polarowych czapek i kurtek w razie złej pogody wyruszyliśmy na szlak. Naszą grupę, prowadziła ciocia Alina- przewodnik górski, a nad wszystkim czuwała niezawodna ciocia Jola- organizatorka z wielką energią. Punkt 1. tego dnia to czeskie schronisko Lućny Buoda, jakże różniące się standardem od tego co znamy w Polsce. Chyba zbyt ekskluzywne by nazywać je schroniskiem! Po degustacji lokalnie wytwarzanego piwa, wody z sokiem i precli (można płacić złotówkami), wyruszyliśmy zdobyć Śnieżkę.

śnieżka z dziećmi

Krotki postój pod Domem Śląskim pozwolił zregenerować siły. Zatem: W GÓRĘ! Po kamieniach, przy łańcuchach, wśród skomlenia ”daleko jeszcze?” dotarliśmy na szczyt. Na dowód mamy medale (sztuk 3) i dyplom! Przyznam, tatę trochę bolały ramiona, ale daliśmy radę. W grupie wędruje się raźniej, dzieciaki w towarzystwie innych dzieciaków mają więcej siły 

Powrót był spokojny, choć długi. Aby umilić czas podśpiewywaliśmy najpierw cichutko, potem coraz głośniej z coraz to większą grupą.

Śpiewy przydały się także po kolacji. I młodzi, i starsi wesoło spędzili czas w rodzinkowym gronie. Młodsi dzięki animatorkom: cioci Edytce i cioci Ewelinie zapamiętali szalony wieczór zabaw w schronisku, starsza część wyprawy tradycyjnie integrowała się przy gitarze i barmanie.

DZIEŃ 3. – co nas nie zabije to nas wzmocni

Poszliśmy ostro. Najpierw na Pielgrzymy, potem na Słoneczniki – szlakiem w stronę Słońca w samo południe. Widoki roztaczające się z góry były jednak warte każdych poświęceń. „To jest życie!”- spointowała 6letnia Hania i no cóż, miała rację. Powrót do schroniska granią Wielkiego Kotła do dziś przyprawia nas o drżenie nóg i serca. Było pięknie.

Nasz rodzinny zapas ciastek, chrupek i sucharów wystarczył dla kilkunastu dzieciaków, które nie wiedzieć czemu tak chętnie z nami wracały (czyżby przez prowiant? ).

W schronisku bardzo czekano na nas z obiadem i w końcu się doczekano. Potem były już tylko łzy pożegnania i powrót górskim szlakiem do Karpacza.

Młode mimo zmęczenia, nie mogły zasnąć w aucie. Przez 3 godziny opowiadały sobie wrażenia i śpiewały „Lubię podróże…”

Karkonosze rodzinnie

Podsumowanie:

- ciepłe czapki nie przydały się, za to przypadkiem wrzucony krem z filtrem uratował nasze blade twarze 

- kupione przed wyjazdem „górskie buty” dla młodych- dały radę (Quenchua z Decathlonu)

- dzieciaki w życzeniach turystycznych na rok 2015 zaznaczyły (!) Karkonosze w Samotni (!)

Dzięki inicjatywie PTTK- konkursowi TURYSTYCZNA RODZINKA, wiele rodzin i rodzinek zachęcono do spędzania wolnego czasu RAZEM i aktywnie, na łonie naszej pięknej rodzimej przyrody. Ten wyjazd był pierwszy i zapoczątkował naszą nową rodzinną pasję: turystykę i podróże. Zapraszamy wszystkich, którzy w podobny sposób lubią spędzać czas, do konkursu TRYSTYCZNA RODZINKA 2015.  DO ZOBACZENIA NA SZLAKU!

turystyczna rodzinka