Czy warto jechać na wakacje z małymi dziećmi z miasta do miasta? Tak, ale na krótkie.
Moje szkraby są stosunkowo małe (Zosia 5 i Franek 7 lat), więc plan podróży ułożyłam już w domu. Po przybyciu na miejsce pierwsze co nas spotka to sto pytań do: „co będziemy robić?”, „gdzie pojedziemy?” oraz „nudzi mi się”, więc miejmy gotowe odpowiedzi.
W pierwszy dzień pospacerowaliśmy po rynku (uwaga: uszykujcie drobne na sezonowe hity np. wystrzeliwana świecąca kulka) oraz zaliczyliśmy Podziemia Rynku. Świetne miejsce, trzeba zobaczyć. Bardzo nowoczesne i interaktywne dla dzieci, na światowym poziomie. Co prawda przy dwójce dzieci nie posłucha się przewodnika ze spokojem, ale i tak przyjemnie spędzony czas. Jest tam trochę gier, eksponatów, które można dotykać, filmów, nawet krótkie przedstawienie o smoku wawelskim. Bilet rodzinny kosztuje 38zł, można rezerwować on-line, wejścia co godzinę.
Zgodnie z moim harmonogramem na drugi dzień wypadła Kopalnia Soli Wieliczka. Każdy z uczestników grypy (35os.) dostaje słuchawki i zwiedza razem z przewodnikiem Dla dzieciaków same nadajniki to już niezła frajda. Trasa turystyczna jest bardzo ciekawa, dzieci nie marudziły. Przewodnik tak organizuje każdy przystanek, żeby dzieci coś dotknęły, pokręciły, bardzo zachęca do współpracy przez co są bardzo zaciekawione.
Na końcu trasy jest sala zabaw z restauracją, więc można siedzieć i siedzieć… Obok kopalni można pospacerować pół godzinki po Tężniach solankowych. Mówią, że taki spacerek to jak 3 dni nad morzem, więc jak tu nie iść? Bilet rodzinny kosztuje 148,00zł, na niektóre godziny bilet można zarezerwować on-line.
Po Kopalni przenieśliśmy się na Kazimierz na słynne zapiekanki Warto pochodzić po uliczkach i pozwiedzać synagogi – lub chociaż jedną np. Starą Synagogę. Szczerze powiem to dla dzieci żadna atrakcja ale rodzice też coś mogą mieć dla siebie z wycieczki. Jak trochę pochodzą bez większego zainteresowania, to się im od razu nic nie stanie.
Trzeci dzień zaczęliśmy od spaceru na Wawel. Za 5 zł można wypożyczyć nagranie z przewodnikiem na słuchawkach. Proponuję kupić od razu dla wszystkich, żeby się nie cofać w trakcie zwiedzania i uniknąć „mamo, ja też chcę”. Zwiedzimy Katedrę, grobowce, dzwon Zygmunta (tak dzwon był najciekawszy wg moich dzieci). Dzieciaki pobiegają po dziedzińcu i dużym terenie wokół. Przy okazji naładujcie się w miejscu mocy – czakramie wawelskim.
Po Wawelu proponuje przenieśliśmy się na Kazimierz, tym razem na żydowskie specjały. Wiele knajpek ma kącik dla dzieci co bardzo ułatwia spożywanie, dzieci np. zajmą się grami planszowymi. Ostrzeżenie: dobrze by było gdyby dzieci przyszły najedzone Najczęściej podaje się pity w różnych wersjach, pasty Humus, Tahiti, Harrisa, oliwki… Moje dzieci popróbowały ale szału nie było.
Po posiłku i odpoczynku pojechaliśmy do Fabryki Schindlera. Najlepsze muzeum w jakim byłam do tej pory. Każde pomieszczenie inne, z klimatem – hmm no nie mam słów, trzeba samemu to zobaczyć. Dzieci również chętnie zwiedzają, szczególnie chłopaki – bo klimaty wojenne ich kręcą. Bilet rodzinny kosztuje 50zł.
Zaraz obok znajduje się Muzeum Sztuki Współczesnej. Powiem tak, osobiście nie rozumiem ekspozycji typu zestaw misek, toaleta w dziwnym wydaniu czy mydła poukładane w kolumny. Może jestem artystycznym ignorantem? Trzeba wejść żeby mieć własne zdanie.
Ostatni nasz dzień był bardzo krótki, ponieważ był dniem wyjazdu i wizją 6h w samochodzie. Pojechaliśmy do Brzezinki, można tam spokojnie pospacerować z dziećmi. Wejście jest za darmo. Robi wrażenie, oj robi. Dzieciom nie opowiadaliśmy za dużo, potraktowaliśmy to jako zwykły spacer. Można dołączyć się do grupy z przewodnikiem, które przyjeżdżają z Auschwitz. Samego Auschwitz z dziećmi nie polecam. Wszyscy zwiedzają z powagą i w skupieniu, także stanowczo nie.
Na koniec mogę polecić jeszcze kilka kulinarnych miejsc, Kraków jest pod tym względem również bardzo ciekawy. Wcale nie trzeba jeść w drogich restauracjach i wydawać nie wiadomo jakie pieniądze. No więc tak: kiełbaski z nyski z pod Hali Targowej – zestaw kiełbasa, bułka plus kultowa oranżada 10zł, obok Krakowski Kumpir (pieczony ziemniak) ceny 8-16zł, Hindus Indian Food (spotkamy idąc do Fabryki Schindlera) ceny 10-13zł oraz wiele knajpek na Kazimierzu, gdzie również najemy się od Włocha.