Jako mieszkanka województwa śląskiego lubię pokazywać, że większość negatywnych stereotypów o moim regionie jest totalną bzdurą. Niedawno pewna grupa osób przekonała się, że nie takie śląskie czarne jak je malują. Uświadomiło mi to jednak, że większość z was naprawdę myśli, że w okolicach Katowic w najlepszym wypadku jest betonowa pustyna… Jest wprost przeciwnie, sami zobaczcie!
Wiecie, że Katowice są na trzecim miejscu w Polsce jeśli chodzi o udział terenów zielonych w powierzchni całkowitej miasta? Szok, prawda? Lasy i zieleńce to ponad 46% obszaru stolicy województwa. I inne miejscowości (Rybnik, Chorzów, Jaworzno, Tychy) dają radę. A jak wyjedzie się poza miasto to też jest… zielono.
Zapraszam na małą objazdówkę po zielonym śląskim - od Jury Krakowsko-Częstochowskiej, przez Górny Śląsk aż po Beskidy.
Góra Zborów w Podlesicach
Moje niedawne odkrycie. Jechałam tam, żeby wejść do jaskini, a zachwyciłam się górą. Jest tam pięknie zielono. Tuż przy górze znajduje się Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury w Podlesicach, w którym można dowiedzieć się wielu ciekawostek o jurajskiej faunie i florze. Najważniejsze jednak, by wejść na Górę Zborów (nie jest wysoka - na 462 m n. p. m. wspinać mogą się i dzieciaki) i z jej szczytu zobaczyć (zieloną) okolicę. To naprawdę świetny punkt widokowy. Dodatkową atrakcją nie tylko dla najmłodszych są… owce. Jest ich 45 i zostały sprowadzone na Jurę w ramach programu OWCA PLUS. Nie są tylko turystyczną atrakcją dla mieszczuchów, ich zadaniem jest też… zjedzenie porastającej jurajskie skałki roślinności (no tak, zamiast zieleni będą więc białe skałki).
Park Śląski w Chorzowie
O nim chyba słyszał każdy. To jeden z większych parków w tej części Europy (ma aż 620 ha), zieleni więc nie brakuje. Czasem jest nie do końca okiełznana, ale nie przeszkadza to temu, żeby miejsce to było jednym z liczniej odwiedzanych w śląskiej aglomeracji. Szczególnie, że atrakcji, szczególnie tych dla dzieci, jest tam co niemiara. Jest zoo ze słynną kamienną doliną dinozaurów (była tam zanim powstały tak dziś modne parki dinozaurów), wesołe miasteczko (właśnie zyskało słowackiego inwestora i jest nadzieja, że za rok-dwa będzie to lunapark z prawdziwego zdarzenia!), reaktywowane całkiem niedawno kolejka wąskotorowa i naziemna kolejka ELKA, planetarium… Wymieniać można długo. Dla mnie ważne, że wszystkie te atrakcje otoczone są łąkami i parkowymi alejkami. I w centrum metropolii można odpocząć na łonie natury.
Rudy
Szyndzielnia i górski spacer
To mój plan na najbliższe górskie wycieczki. Wyrusza się z Bielska-Białej (wiecie, że to miasto, w którego administracyjnych granicach jest kilka górskich szczytów, m. in. właśnie Szyndzielnia i np. Kozia Góra). Na Szyndzielnię można wejść lub wjechać W tym drugim przypadku, w trakcie 6 minut jazdy kolejką jak na dłoni widać nie tylko Bielsko, ale też otaczające miasto góry i lasy. Jak się pewnie domyślacie, teraz jest tam naprawdę zielono ;) Po odwiedzeniu najstarszego w okolicy schroniska pod Szyndzielnią można się wybrać dalej, np. na Klimczok, można iść nawet z dziećmi, bo trasa biegnie szczytami i nie należy do bardzo wymagających. Najwytrwalsi dojść mogą dużo dalej, nawet do Szczyrku.
Góra żar
Ok, to jedna z najbardziej skomercjalizowanych gór w województwie śląskim. Ale trzeba przyznać, że naprawdę nie można się tam nudzić. Z droższych atrakcji są paralotnie i szybowce, z tych bardziej dostępnych… hulajnogi (za jedyne 18 zł można przeżyć świetny zjazd z górki i przekonać się, czy w TYM MIEJSCU naprawdę nie działają siły ciążenia, polecam). Na górę można wejść lub wjechać kolejką. Z niezbyt wysokiego szczytu (761 m n. p. m.) roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków w Beskidach. Pomiędzy okolicznymi szczytami pięknie błyszczy Jezioro Żywieckie, a na horyzoncie widać latające szybowce. Bajka.
I jak, zielono wam? To zapraszam do odwiedzenia moich okolic. W niektórych miejscach mogę robić za przewodnika :) O powyższych i wielu innych atrakcjach piszę na blogu http://podrozehani.blogspot.com. Zapraszam!