Góry kocham od zawsze. I zimą, ze względu na narciarskie pasje, i latem. Dlatego jak pojawił się Igor, chcieliśmy mu również kawałek gór pokazać. Zaczekaliśmy, aż będzie miał prawie 3 lata i ruszyliśmy w Beskid Śląski. Wybór padł przede wszystkim ze względu na mnogość atrakcji dla dzieci i dostępność szlaków turystycznych, z którymi poradzi sobie 3-latek, którego wszędzie pełno.

⬇⬇ Sprawdź koniecznie ⬇⬇

Zamieszkaliśmy w przyjemnym pensjonacie w Ustroniu. Przytulne pokoje, basen z podgrzewaną wodą, trampolina, bezpieczny plac zabaw i do tego bardzo przystępna cena – to było coś w sam raz dla nas. A do tego duży taras z widokiem na góry. Czy można było chcieć czegoś więcej? Oczywiście plan atrakcji mieliśmy już przygotowany. Trzeba było tylko przystąpić do jego realizacji. Żeby przystępniej się czytało, wszystko opiszę w punktach. Kolejność jest po prostu taka, w jakiej my je zwiedzaliśmy i nie oznacza stopnia „fajności”.

1. Równica – szczyt górski o wysokości 885 m npm. Podjechaliśmy samochodem na parking nieopodal toru saneczkowego i stamtąd szlakiem udaliśmy się na szczyt góry. Ścieżka łatwa, przyjemna, niezbyt stroma. Nasi trzylatkowie (pojechaliśmy w 3 rodziny) poradzili sobie bez najmniejszego problemu. A na szczycie park linowy i schronisko, w którym można było się posilić przed dalszą wędrówką. Droga powrotna łatwiejsza (bo z górki) i zakończona szaleństwami na torze saneczkowym (polecam!!!). Oprócz tego dla dzieci plac zabaw, mini salon gier i miejsce, gdzie serwują pyszne frytki ;) PS. W drodze na Równicę słynna Gospoda pod Czarcim Kopytem. My niestety nie byliśmy, ale podobno warto.

2. Wielka Czantoria – szczyt graniczny między Polską a Czechami oraz najwyższy szczyt czeskiej części Beskidu Śląskiego.  Na Czantorię można wjechać wyciągiem krzesełkowym, co już jest ogromną atrakcją dla maluchów. Potem przyjemny szlak przez las prowadzący do wieży widokowej, z platformą na wysokości 29 metrów. Stamtąd szlak (ok. 30 minut marszu) do czeskiego schroniska, gdzie można zjeść przysmaki naszych południowych sąsiadów. Po posileniu się droga powrotna i zjazd wyciągiem. Można również skorzystać z letniego toru saneczkowego.

3. „Karaiby na niby” – czyli plaża w Międzybrodziu Żywieckim. Sztuczny zbiornik wodny wybudowany u podnóża góry Żar. Jeśli ktoś ma dość górskich wycieczek, a chciałby zaznać troszkę „plażingu”, warto się tam wybrać. Trawiasta plaża, leżaki, rowery wodne ze zjeżdżalniami. Każde dziecko będzie zachwycone. A do tego otaczające szczyty górskie – przyjemny widok dla mieszkańców nizin.

4. Park Leśnych Niespodzianek w Ustroniu – kolejny obowiązkowy punkt, jeśli ktoś jest w okolicy. Można tu m.in. nakarmić i pogłaskać sarny, czy inne rogate zwierzęta, obejrzeć pokaz dzikich ptaków, czy zrobić sobie zdjęcie z takowym ptakiem na ręce. Do tego spory plac zabaw – pół dnia atrakcji dla dziecka zapewnione.

5. Wisła Czarne – szlak na Baranią Górę – troszkę wyższy stopień trudności, ale przecież nie trzeba od razu pokonywać całego szlaku. Początkowo szeroka ścieżka wzdłuż potoku, gdzie z łatwością można sobie poradzić również wózkiem. Potem szlak odbija w prawo i rozpoczyna się niezbyt strome, ale już kamienisto-błotniste podejście do Kaskad Białej Wisełki. Stamtąd można ruszyć dalej na szczyt Baraniej Góry, gdzie znajduje się wieża widokowa, ale my postanowiliśmy wrócić i skrócić sobie wycieczkę. Po drodze można zobaczyć letnią rezydencję Prezydenta RP, a na posiłek polecam zatrzymać się w Karczmie u Karola w Wiśle. Żeberka palce lizać. W Wiśle można się zatrzymać i zwiedzić klimatyczne centrum, czy skocznię Adama Małysza. Można również podjechać do Szczyrku i wjechać kolejką – tym razem na Skrzyczne.

6. Ustroń – warto też zwiedzić samo miasteczko – pijalnię wód w Parku Zdrojowym, Amfiteratr, staw kajakowy, czy centrum  ogromną ilością budek z goframi, lodami itp.

7. Cieszyn – ostatnim punktem naszej wyprawy był Cieszyn, który mógł pochwalić się ślicznym rynkiem z usypaną plażą i leżaczkami. My poszliśmy również na Górę Zamkową z Rotundą i Wieżą Piastowską stanowiącą świetny punkt widokowy. Przeszliśmy również most nad rzeką Olzą i udaliśmy się na mały spacer po Czeskim Cieszynie. Tam różnica kolosalna – czas stanął w miejscu, a wszystko wyglądało, jak za czasów PRL ;) Jednak warto udać się chociażby na zakupy – lentilky, studencka czekolada czy najlepsze czeskie piwo.

I na tym kończą się atrakcje, które zobaczyliśmy. Przesyłam kilka zdjęć z wyprawy. Naprawdę polecam, bo wszystkim się bardzo podobało. Przede wszystkim dzieci były zadowolone – a to przecież najważniejsze.

Kasia Rekowska