W te wakacje postanowiliśmy wrócić do Wielkiej Brytanii, w miejsca, które już znamy, ale także i poznać nowe. Spędziliśmy nieco ponad tydzień w podróży po południu Anglii – od Dover po Kornwalię. Jak zorganizowałam nasz wyjazd?

Polecieliśmy Wizzairem na lotnisko Londyn-Luton. Tam czekał na nas wynajęty samochód (również przez Wizzaira – wychodziło najtaniej). Przestawienie się na ruch lewostronny nie jest trudne (przećwiczyliśmy to na Malcie). Trzeba tylko na początku uważać na rondach i skrzyżowaniach ;) I wyruszyliśmy w drogę.

Część noclegów zarezerwowaliśmy przez Booking.com w zwykłych sieciowych hotelach, a 5 dni spędziliśmy w Kornwalii w mieszkaniu wynajętym za pośrednictwem portalu Airbnb.com. Mieszkanie to mieściło się w starym zabytkowym młynie i mieliśmy je do własnej dyspozycji.
Zwiedzaliśmy miejsca najbardziej popularne – malownicze miasteczka, piękne zamki, spektakularne wybrzeża. Bilety wstępu do różnych atrakcji kupowaliśmy na miejscu – poza Stonehenge, gdzie kupiliśmy je internetowo dzień czy dwa wcześniej, żeby nie stać w kolejce oraz poza Warner Bros. Studio – The Making of Harry Potter – tam kupowaliśmy bilety na konkretny dzień i godzinę ponad dwa miesiące wcześniej (i nie było już za dużego wyboru wolnych terminów).

Odwiedziliśmy przepiękny zamek Leeds w hrabstwie Kent – to cały wielki kompleks zamkowo-ogrodowy. Można tu odbyć przejażdżkę elektryczną ciuchcią, przepłynąć się łódką, wziąć udział w pokazie sokolniczym, poszaleć na wielkim placu zabaw i zgubić się w labiryncie. Są tu przepiękne ogrody oraz ciekawy zamek, którego wnętrza można zwiedzać. 

Przespacerowaliśmy się grzbietem pięknych klifów w Dover i wypatrywaliśmy tam wybrzeży Francji. Zachwycaliśmy się cudownymi widokami na klifach Seven Sisters. Wszędzie są przygotowane parkingi dla turystów oraz dobrze oznaczone i przygotowane szlaki i ścieżki.  

Odwiedziliśmy zamek Bodiam. Tu z kolei dzieci mogły wziąć udział w ciekawym projekcie – każde chętne dziecko mogło ozdobić kredkami białą trójkątną chorągiewkę, która zawieszana była na linach opasających zamek. Nie dość, że fajnie to wyglądało, to jeszcze Amelka cieszyła się z własnego wkładu w tym zadaniu :) Poza tym na dziedzińcu odbywały się jakieś zabawy dla dzieci, pośród turystów przechadzali się przebrani w średniowieczne stroje pracownicy, było głośno i wesoło.

W kolejnym zamku – St. Michael Mount – dzieciaki dostawały książeczkę z zadaniami do wykonania podczas zwiedzania. Po wykonaniu wszystkich poleceń dostawały medal.

W każdej atrakcji personel myśli o dzieciakach, często spotykaliśmy się z dodatkowymi atrakcjami, zachęceniem do dodatkowej aktywności, do wspólnego, rodzinnego zwiedzania i odkrywania zabytków. Bardzo fajna sprawa, warta przeszczepienia na nasz grunt ;) Poza tym w wielu zamkowych parkach można karmić kaczki i inne ptaki – specjalną karmą kupowaną w kasie biletowej. Też fajna atrakcja dla dzieci (ale i dorosłych ;))

Jedną z najważniejszych i najbardziej popularnych atrakcji południowej Anglii jest Stonehenge. Wszyscy go znają, wszyscy rozpoznają. Tak jak wszystko w Anglii, również i pobyt w tym miejscu jest bardzo dobrze zorganizowany. Samochody zostawia się na wielkim parkingu, tuż obok znajdują się kasy, muzeum, restauracja i sklep. Wsiada się do małego autobusu, który dowozi turystów pod sam kamienny krąg. Można też dojść do niego pieszo – jest to dłuższy spacer, prowadzący tuż obok kurhanów, na który być może byśmy się skusili, gdyby nie zanosiło się na deszcz ;) Jakie są nasze wrażenia z wizyty w Stonehenge? To piękne miejsce, majestatyczne, milczący świadek rozwoju ludzkiej cywilizacji. Dla jednych to kupa kamieni na polu, dla innych miejsce mistycznych przeżyć. Dla nas – niesamowicie długa historia... Byłoby o wiele milej, gdyby nie było takich tłumów, ale raczej nie ma możliwości na spokojne zwiedzanie, gdyż rocznie to miejsce odwiedza kilka milionów turystów. 

Zatrzymaliśmy się w Portsmouth, aby zobaczyć świetne muzeum morskie ze słynnym okrętem admirała Nelsona – Victory. Okręt (oraz kilka innych) ogląda się od środka. To rzadka okazja, aby przespacerować się po wszystkich pokładach, zajrzeć do kajuty kapitana, do pokładów marynarzy, do warsztatów, do ładowni. Teraz wszyscy mamy wyobrażenie, jak kiedyś pływało się po morzach i oceanach i jak ciężka była dola marynarzy, żołnierzy i odkrywców...

Bardzo popularnym miejscem w Kornwalii, odwiedzanym przez ponad milion turystów rocznie, jest Eden Project. To gigantyczny ogród botaniczny, z 18 tysiącami gatunków roślin, podzielony na trzy biomy – tropikalny (będący największą szklarnią świata), śródziemnomorski oraz zewnętrzny. To nie tylko ogród botaniczny, ale i ośrodek edukacyjny. Dzieci mogą zobaczyć np. jak wygląda największy kwiat świata, z czego robi się gumę do żucia, jak wygląda kakao, mogą spróbować koktajlu z baobabu i wiele innych... W biomie tropikalnym szumi gigantyczny wodospad, można wdrapać się na platformę pod dachem – na wysokość 55 m, drogę co chwilę przebiegają egzotyczne ptaki. I jest bardzo gorąco. Gorąco i wilgotno – jak w dżungli. Spędziliśmy tam pół dnia, a gdyby była ładniejsza pogoda, to pewnie bylibyśmy dłużej. To miejsce uważam za obowiązkowe do zobaczenia w południowej Anglii.

Kornwalia to przepiękne wybrzeża, ale i śliczne, malownicze miasteczka, znane z wielu filmów. Wszystkie małe porciki otoczone są szarymi kamiennymi domami, krzyczą mewy, pachnie fish&chips z lokalnych pubów, godzinami można przyglądać się pływom, można łowić kraby, zbierać muszelki, uciekać przed przypływem, chodzić pomiędzy łódkami po odpływie. A w Mevagissey widzieliśmy w porcie fokę! Z tymi właśnie portami pełnymi kolorowych łodzi i kutrów, zawsze kojarzyć mi się będzie Kornwalia... I z ogłuszającym krzykiem mew...

Wracając w kierunku Londynu-Luton na samolot, zaplanowaliśmy jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia. To Warner Bros. Studio Tour – The Making of Harry Potter w Watford pod Londynem. Dwie olbrzymie hale filmowe, w których kręcone były wszystkie części serii filmów o Harrym Potterze, zostały przystosowane dla zwiedzających i powstało nietypowe muzeum, w którym zobaczycie autentyczne scenografie, rekwizyty, kostiumy. Zwiedzanie trwa minimum 3 godziny i są to godziny pełne magii i niesamowitych wrażeń. Można tu zobaczyć dom przy Privet Drive, schowek pod schodami, latający samochód, magiczne stworzenia, wnętrza Hogwartu, w tym sali głównej, sale do nauki, Hogwart Express przy peronie 9 i 3/4, można napić się kremowego piwa (bezalkoholowego), można kupić różdżkę ulubionego bohatera, przespacerować się ulicą Pokątną, polatać na miotle i wiele, wiele innych... To miejsce jest niesamowite! Każdy mały i duży fan powieści i filmów musi je zobaczyć! Nieprawdopodobna dbałość o szczegóły przy wykonywaniu każdego przedmiotu, realność scenerii, odkrywanie filmowych trików, spotkanie z magicznymi stworzeniami, możliwość zakupu filmowych gadżetów oraz okazja do zajrzenia za kulisy filmowej megaprodukcji…

Wszystko nam się udało, nie mieliśmy żadnych problemów, wszystko to, co chcieliśmy – zobaczyliśmy, a nawet i trochę więcej. Jedynym mankamentem była pogoda – było po prostu zimno. I na zmianę padało i świeciło słońce – 20 minut deszczu i 20 minut słońca przez cały dzień, ale w zwiedzaniu nam to nie przeszkadzało. Poprzedni nasz wyjazd był dokładnie taki sam pogodowo (byliśmy w sierpniu), więc chyba tam jest tak zawsze i trzeba się z tym pogodzić ;)

Anglia południowa jest przepiękna krajobrazowo – wysokie klify, cudne wybrzeże z malutkimi i malowniczymi miasteczkami, bujna roślinność zasilana notorycznymi deszczami, wielkie przypływy i odpływy determinujące ruch morski, złośliwe i krzyczące wniebogłosy mewy... To był wspaniały urlop.

Autorzy:
www.tedyiowedy.pl - Patrycja, Adam i Amelka (7 lat) to pasjonaci podróży.Mieszkają na Wybrzeżu i często zaglądają w ciekawe zakątki regionu. Pokazują Amelce piękno Polski, kochają zwiedzać Europę, systematycznie oswajają się ze światem. Uwielbiają poznawać nowe miejsca, smaki, zapachy i kolory. Wszyscy troje uwielbiają fotografować i utrwalać piękne momenty z naszego życia co możecie podziwiać na ich blogu.

Tekst powstał w ramach współpracy "Blogerzy z Dzieckowpodrozy.pl"