Holandia to kraj, który odwiedziłam sama już kilkukrotnie i już od pierwszego razu bardzo chciałam go pokazać dzieciom. Okazja nadarzyła się w październiku ubiegłego roku. Pogoda nie była najlepsza, ale nie przeszkodziło nam to nam nawet w nadmorskich spacerach nad brzegiem Morza Północnego.
Większość czasu spędziliśmy jednak w różnych interaktywnych miejscach edukacyjnych jakich coraz więcej jest także w naszym kraju, ale te w Holandii zachwycają mnie szczególnie swoją dbałością o szczegóły i umiejętnością wzbudzania zainteresowania u dzieci. Zaczęliśmy od dużej atrakcji mieszczącej się w Hadze- Holandii w miniaturze:
Madurodam to nie park miniatur, to miniaturowe państwo, które tętni życiem. Możemy się tu poczuć jak przeniesieni do krainy malutkich ludzików, którzy żyją całkiem podobnie jak my tyle że w swoim miniaturowym świecie. Jest tu wszystko- lotnisko Schiphol, gdzie kołują samoloty a bagaże pasażerów jeżdżą na taśmie, jest dworzec , a tory z jeżdżącymi pociągami oplatają sporą część parku, są autostrady, są makiety różnych zakładów przemysłowych, browaru Heinekena, rafinerii i innych. Oczywiście są także wszystkie najważniejsze zabytki Amsterdamu - Rijksmuseum, Dom Rembrandta, Dom Anny Frank czy Teatr Królewski . Budowle są wykonane w skali 1:25. Są obecne oczywiście wszystkie symbole Holandii- tulipany, wiatraki i saboty .. .Najfajniejsze jest to , że wszystko jest interaktywne, są tablice z których można wiele się dowiedzieć, ale także uruchomić niektóre rzeczy, włączyć dźwięk. Wszystko się rusza, kręcą się karuzele, ludziki pakują ser w wielkich kręgach, inne ludziki falują na koncercie rockowym… Poza tym część parku miniatur służy przede wszystkim zabawie- jest wodny plac zabaw, jest mini boisko do gry w piłkę. Wizyta w Madurodam jest zabawą i dla dużych i dla małych.
Kolejnym punktem naszego dydaktycznego programu jest Corpus- muzeum ciała.
Corpus widać z daleka- wygląda jak olbrzymia figura siedzącego człowieka do której przyczepiono mały budynek. W muzeum tym możemy odbyć podróż przez cały nasz organizm. Wycieczka zaczyna się gdzieś na wysokości kolana a kończy w mózgu przedstawionym jak międzygalaktyczne centrum dowodzenia. Wnętrze ciała poznajemy wędrując w grupie z przewodnikiem i słuchając informacji w słuchawkach, dostępnych jest sporo wersji językowej niestety nie ma polskiej, dlatego dzieciom trzeba w międzyczasie troszeczkę tłumaczyć. Poznajemy jak działają nasze narządy ale też dowiadujemy się co się dzieje gdy jesteśmy chorzy lub jak dbać o zdrowie. Towarzyszą też nam efekty dźwiękowe i świetlne. Na nas wrażenie zrobiła drzazga wbijająca się w mięsień, chodzenie po chropowatym, miękkim języku, trawienie jedzenia w przewodzie pokarmowym…. Po zakończeniu zwiedzania ciała możemy sprawdzić swoją wiedzę w ramach dydaktycznej ścieżki interaktywnej z planszami, ekranami i rozmaitymi eksponatami. Czekają tam na nas także różne zagadki i quizy. A na końcu oczywiście sklepik z przeróżnymi naukowymi i mniej naukowymi gadżetami.
Będąc w Holandii mieszkaliśmy w Noordwijk nie mogliśmy zatem pominąć obejrzenia mieszczącego się tam Space-Expo.
Space –Expo to ekspozycja poświęcona odległym galaktykom, planetom, a także pokazuje jak zdobywano Kosmos. Zabawa zaczyna się już na placu przed muzeum gdzie mieści się „kosmiczny plac zabaw”. W środku można posiedzieć w kapsule Sojuza, zrobić „symulację” lądowania na Księżycu, obejrzeć eksponaty związane z podbojem kosmosu, poszerzyć wiedzę na temat podróży w przestworza ale także na temat zmian klimatycznych na Ziemi. Można też sprawdzić jak duży był ten pierwszy wykonany na Księżycu krok stawiając swe stopy na odciskach stóp Armstronga…
Z kolei w Amsterdamie z pewnością warto odwiedzić Centrum Nauki i Techniki Nemo.
Wybierając się do Nemo mieliśmy już ogólne rozeznanie jak wygląda takie miejsce, byliśmy wcześnie w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie oraz w IQ Parku w Libercu. Niektóre doświadczenia i eksperymenty w muzeach nauki pokazywane są w dość podobny sposób, wszędzie jednak można znaleźć rzeczy bardzo oryginalne i niespotykane. Centrum Nemo ma niesamowity kształt- wygląda jak ogromna łódź. Wewnątrz są 4 piętra a na każdym inna tematyka (człowiek, kosmos, technika, podstawy różnych nauk ścisłych), eksponaty mają także różny stopień trudności zatem nie wszystko nadaje się dla maluchów. Dzięki wykonywaniu eksperymentów dowiemy się jak powstaje wiele zjawisk fizycznych czy chemicznych, skąd się bierze prąd lub jak wygląda obieg wody w przyrodzie ale możemy także pogłębić wiedzę o biologii człowieka, dojrzewaniu czy genetyce. W różnego rodzaju quizach i grach sprawdzimy poziom swojej inteligencji lub ulegniemy złudzeniom optycznym… W Nemo możemy też poczuć się prawdziwym pracownikiem naukowym w laboratorium, ubranym w biały fartuch i okulary ochronne i wraz z pomocą pracowników przeprowadzić jeden z wylosowanych/wybranych eksperymentów.
Na koniec moje ulubione (z zawodowego skrzywienia) amsterdamskie muzeum- Micropia. Jest to jedyne jakie znam muzeum mikrobiologiczne. Zobaczyć tu możemy to co niewidoczne- bakterie, pierwotniaki, grzyby. Ekspozycje są przygotowane bardzo dokładnie, obraz możemy oglądać przez okular mikroskopu, lupy, wyświetlony obok na ekranie jak i jako powiększenie wyświetlone na ścianie. Na samym początku na wielkim wyrysowanym drzewie filogenetycznym możemy stwierdzić jak niewielką odnogę stanowi Homo sapiens w porównaniu do olbrzymiego królestwa bakterii. Aż dwie trzecie naszego świata to organizmy niewidzialne gołym okiem. W trakcie wystawy podziwiamy piękne sinice, oczliki, gronkowce czy pleśnie. W trakcie interaktywnej gry zobaczymy jakie mikroorganizmy potrafią przetrwać w najbardziej ekstremalnych miejscach na naszej kuli ziemskiej. W ciekawej ekspozycji możemy także zobaczyć jakie drobnoustroje bytują na przedmiotach codziennego użytku takich jak szczoteczka do zębów czy gąbka do mycia naczyń
Na dolnym piętrze zapoznamy się z głównymi odkryciami w świecie mikrobów i zobaczymy ekspozycję gdzie za pomocą wzroku i węchu! przekonamy się co się dzieje z żywnością po dłuższym okresie czasu.
Niektóre drobnoustroje pokazane są w taki sposób że muzeum Micropia można zaliczyć do muzeum z pogranicza nauki i sztuki.
Z racji tego że Holandię odwiedziliśmy w październiku nie mogłam zabrać dzieci do wspaniałych ogrodów Keukenhof (otwartych tylko przez dwa wiosenne miesiące). Dzieciom wczesnoszkolnym z pewnością można już także pokazać zbiory malarstwa w Rijksmuseum czy Muzeum Van Gogh’a. Ale dzięki temu wiem, że to nie była nasza ostatnia wyprawa do kraju tulipanów.
Na koniec mała dygresja. Gdy jeździmy z dziećmi samochodem w dalsze trasy wymyślamy bądź dziewczyny wymyślają) różne zabawy aby czas szybciej leciał. W Holandii dziewczyny uwielbiały liczyć i zapisywać mijane za oknem zwierzęta (potem doszedł do tego wirtualny handel zwierzętami ). Naliczyły mnóstwo krów ale także mnóstwo koni, owiec, kóz, lamy!, ptactwo wszelkiego rodzaju… gdy próbowaliśmy powtórzyć zabawę jeżdżąc po południowej Polsce okazało się ze nie da rady… czasem mijała i godzina zanim na horyzoncie pokazał się jakiś zwierzak…
Aga, Paweł, Klara i Lena