Pod koniec wakacji postanowiliśmy wybrać się na tygodniowy wypad w Tatry. A że pogoda zapowiadała się słoneczna to dlaczego nie wykorzystać tych ostatnich promieni słońca :)
Znaleźć nocleg i spakować się w jeden dzień było nie lada wyzwaniem ...jednak możliwym do zrealizowania :) . Największą radość miał nasz 4-letni synek, bo właściwie 11 miesięczna córeczka to nie wiedziała co się dzieje, tylko raczkowała od torby do torby i wyciągała co już spakowałam :)
Naszym celem jest zaszczepić w dzieciach pasję do wędrówek i miłość do gór. O ile Córeczka wędrowała w nosidełku turystycznym na plecach (sporadycznie w wózku), o tyle Synek potrafi przejść już sam liczne szlaki.
Przy codziennym pakowaniu plecaka na szlak wyznawałam zasadę: „minimum rzeczy”, ...a plecak i tak był wypełniony maksimum :)
W plecaku nie mogło zabraknąć rzeczy pierwszej potrzeby dla najmłodszej (pieluchy, chusteczki nawilżane, mleko, butelka), jak również: długich spodni dla dzieci, bluz, zapasowych koszulek, peleryn i osłony przeciwdeszczowej na nosidełko, wody i jedzenia dla wszystkich, przekąsek. Obowiązkowo są pewne przedmioty których właściwie nigdy z plecaka nie wyciągamy, tj. koce termiczne, plastry, gwizdek, scyzoryk, latarka, zapasowe baterie. Oczywiście nie mogło obejść się bez „magicznych” cukiereczków dla Synka dających „magiczną” siłę do wędrówek :) A co do ubioru to dla własnej wygody i bezpieczeństwa obowiązkowo buty górskie.
Wędrówka z dzieckiem nie należy do łatwych. Zapewne żadne dziecko nie lubi iść przed siebie bez żadnego celu i motywacji. Również i nasze. Pokazywanie dziecku nowych rzeczy, szukanie robaczków, liczenie złamanych drzew, poszukiwanie zaginionych skarbów czy wspinanie się po szlaku jak po maszcie statku pirackiego to tylko nieliczne pomysły na wzbudzanie w nim ciekawości do otaczającego świata i chęci dalszej wędrówki. Warto dziecku dać cel. W naszym przypadku było często dojście do schroniska i zdobycie kolejnej pieczątki, …albo raczej dwóch, bo dla siostry też trzeba było przybić :)
Plecak spakowany, chęci do wędrówki są, to teraz mapa i w drogę :) Szlaki wybieraliśmy głównie z myślą o Synku, żeby mógł je przejść o własnych siłach.
Rodzi się pytanie o której wychodzić z dziećmi na szlak? My wchodziliśmy na szlak około godziny 10.00, jak dzieci wyspały się na maksa. Można pomyśleć że za późno, jednak z niewyspanym dzieckiem i tak daleko nie zaszlibyśmy. A nasze trasy były tak ustalone, że do godziny 18.00 bez problemu schodziliśmy ze szlaku.
1 dzień : Cel: Morskie Oko
Właściwie czerwony szlak nad Morskie Oko to chyba każdy zna. Droga asfaltowa pod górę. Szlak idealnie nadający się na wędrówkę z wózkiem (jednak trzeba trochę siły włożyć, żeby ten wózek tam wepchać :), jak i z chodzącym już kilkulatkiem. Traktujemy go zawsze jako rozgrzewka przed innymi szlakami. Trochę monotonny jak dla dziecka, jednak zabawa w poszukiwaczy, chodzenie po wyznaczonych skrótach (tata z wózkiem po szlaku asfaltowym) czy poszukiwanie źródełek wody może uczynić szlak interesującym.
Schronisko ... hmmm jest. Jednak w sezonie szkoda czasu i siły na stanie w kolejce. W tym czasie można spędzić miło czas okrążając jezioro. Samo okrążenie Morskiego Oka jest bardzo ciekawe, jednak tylko z małym dzieckiem w nosidełku.
Czas przejścia szlaku wg mapy: 2h 20 min.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 3h.
2 dzień: Cel: Rusinowa Polana
Niebieski szlak na Rusinową Polanę prowadzi utwardzoną drogą przez las. Młodsza córka wędrowała oczywiście w nosidełku, natomiast synek bez żadnego problemu kroczył szlakiem.
Jedynie jego końcowy odcinek, tuż za Sanktuarium na Wiktorówkach, jest nieco stromy. Wysokie schody z kamieni wymagają odrobiny wysiłku ze strony dziecka. Jednak odpowiednia zachęta i cel zostaje osiągnięty :) Rusionwa Polana ...widoki bezcenne, a wypasy owiec dodają tylko uroku :) Wspaniałe miejsce do odpoczynku, do poleżenia na trawie czy zjedzenia ocypków prosto z bacówki.
Czas przejścia szlaku wg mapy: 1h 15min.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 1h 20 min.
3 dzień: Cel: Hala Gąsienicowa
Na kolejny dzień naszych wypraw wybraliśmy nieco dłuższą trasę, bo aż (dla niektórych „tylko” :) do schroniska na Hali Gąsienicowej, licząc się z tym, iż synek może odmówić marszu w połowie drogi. Jednak jakie było nasze zaskoczenie, gdy po 3 godzinach wędrówki osiągnęliśmy cel ...schronisko :) O ile na szlaku usłyszeliśmy: „nie mam siły”, „chcę już schronisko”, o tyle pod schroniskiem synek dostał tyle energii, że trudno było go powstrzymać od biegania.
A w nawiasie mówiąc, jeszcze po zejściu ze szlaku miał siły i chęci biegać wzdłuż Potoku Jaworzynka.
Na wejście wybraliśmy niebieski szlak prowadzący przez Boczań i Upłaz. Szlak jest cały czas pod górkę, jednak podejście nie jest strome. Świetnie nadaje się do wędrówki dla dziecka. Natomiast schodzić zdecydowaliśmy się żółtym szlakiem, prowadzącym przez Dolinę Jaworzynki. Szlak (wychodząc z Kuźnic) początkowo jest płaski, później natomiast jest strome podejście. Wysokie „schody” są męczące jak dla dziecka nóg (w niektórych miejscach sięgały synkowi do kolan). Stanowczo zachęcam rodziny z dziećmi do wchodzenia niebieskim szlakiem, a schodzenia żółtym szlakiem. W drodze powrotnej na początkowym odcinku szlaku żółtego trzeba trzymać dziecko za rękę.
Czas przejścia szlaku wg mapy: 2h.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 3h.
4 dzień: Cel: Dolina Strążyska i Dolina Ku Dziurze
Czwarty dzień zapowiadał się częściowo deszczowy, stąd też wybraliśmy krótką trasę: Dolina Strążyska i Wodospad Siklawica. Idealna dolina na spacer kilkulatka. Młodsza córeczka w nosidełku. Szlak jest miejscami bardzo kamienisty i nie nadaje się na spacer z wózkiem. Spotkaliśmy się z tym, że ludzie zostawiali wózki w rowach i szli z dziećmi na rękach, ewentualnie ciągnęli te wózki za sobą.
Na końcu czerwonego szlaku znajduje się wspaniała herbaciarnia. Bardzo przyjemne miejsce, gdzie w chłodne dni można napić się czegoś ciepłego i zjeść coś dobrego. Natomiast w ciepłe, dni siedząc na ławeczkach, można rozkoszować się widokiem Giewontu :) Uwieńczeniem wędrówki jest wspaniały Wodospad Siklawica, do którego należy podejść 15 minut żółtym szlakiem od Polany Strążyskiej. Dla synka było to niesamowite przeżycie móc się wspinać po wielkich głazach pod wodospadem.
Po zejściu ze szlaku pogoda wciąż sprzyjała spacerom, stąd też postanowiliśmy zwiedzić Dolinę ku Dziurze. Ścieżką pod Reglami ruszyliśmy w dalszą trasę. Trasa przyjemna, z wyjątkiem końcowego etapu, który jest dość stromy jeśli chodzi o dziecięce nóżki. Szlak nie nadaje się dla wózków. Sama jaskinia była bardzo ciekawa (koniecznie trzeba mieć latarki). W drodze powrotnej musieliśmy przyspieszyć kroku, ponieważ deszcz zaczynał padać :( Pomimo deszczu dzień był bardzo udany :)
Czas przejścia szlaku wg mapy: 55 min. + 30 min.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 1h 10 min. + 40 min.
5 dzień: Cel: Hala Kondratowa
W piątym dniu w planie Kalatówki i w miarę sił Hala Kondratowa. Standardowo młodsza córka w nosidełku (nie ma możliwości wózkiem), a synek "piechtolotem". Dosłownie mówiąc, bo momentami synek leciał po tym szlaku. Nieduże nachylenie szlaku pozwalało mu na szybki marsz. Nawet czas wejścia na Kalatówki mieliśmy całkiem dobry :) Krótki odpoczynek na trawie i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Czas przejścia szlaku wg mapy: 1h 25 min.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 1h 45 min.
6 dzień: Cel: Dolina Kościeliska – Jaskinia Mroźna
Jeden z nielicznych dni kiedy zapowiadano burze już od południa. Niesprzyjająca pogoda „zdecydowała”, iż nasza trasa na ostatni dzień naszego urlopu to Dolina Kościeliska, a właściwie to jej kawałek do Jaskini Mroźnej. Dolina Kościeliska znana i lubiana przez turystów była przez nich oblegana. Jednak tylko nieliczni podążali do Jaskini Mroźnej. Wśród nich była „męska” część naszej rodziny :) Synek z tatą wybrali się na „podbój jaskini”, natomiast córeczka z mamą spacerowały po Dolinie, podziwiając widoki, strumyk, koniki (Jaskinia Mroźna nie nadaje się do zwiedzania z dzieckiem w nosidełku, ze względu na niskie i mokre przejścia w jaskini). Samo podejście do jaskini jest trochę strome, jednak kilkulatek śmiało da radę, zwłaszcza że jest taka motywacja. W Jaskini jest zimno, mokro i dobrze jest mieć dodatkową bluzę i spodnie przynajmniej dla dziecka. Fajnie jest też zabrać latarkę, żeby dziecko mogło poświecić sobie w ciemne zakamarki jaskini. Tuż po wyjściu z Jaskini i zejściu po schodach, jest super miejsce na odpoczynek i podziwianie widoków. A dla dzieci niezła frajda z płynącego strumyka.
Niespodziewaną atrakcją w drodze powrotnej były owieczki, które pasły się blisko szlaku, a raczej spacerowały. Jedna owieczka postanowiła wyjść turystom naprzeciw, a nam zaglądała do kieszeni w wózku :) Spacer w Dolinie Kościeliskiej minął w słonecznej pogodzie, jednak druga część dnia minęła w ulewie, a my wykorzystaliśmy te chwile na aquapark.
Nasz czas przejścia z dziećmi: 30 min. + 1h(Jaskinia).
Wakacje w Tatrach były bardzo udane (zarówno pod względem pogody jak i szlaków, które synek sam dał radę przejść). Synek wrócił zadowolony i do dziś pyta kiedy znowu pojedziemy w Tatry :)
Do zobaczenia w Tatrach :)
Przeczytaj również: Giewont i Czerwone Wierchy z dziećmi