Choć oboje z mężem już od 15 lat nie mieszkamy na mazurach, a nasz 3-letni synek to pełnoprawny kujawskopomorszczanin, nieustannie wracamy do Krainy Wielkich jezior sercem, a w każde wakacje także ciałem.
To tu zorganizowaliśmy nasz wymarzony ślub nad Jeziorem Niegocin, to tu nasz synek ma swoją jedyną babcię – nad Jeziorem Ełckim, to tu dziadek naszego synka zapisał swoją smutną, ale też piękną historię – nad Jeziorem Dejguny.
W czasie urlopu nie patyczkujemy się i spędzamy na Mazurach bite dwa tygodnie. Mamy troszkę łatwiej finansowo, bo mieszka tu spora część naszej rodziny. Pierwszy tydzień to zatem obowiązkowy pobyt u babci, drugi – coś w bardziej wczasowych klimatach.
Babcia z Mazur
Z racji dzielących nas 350 km, synek widzi się z babcią tylko kilka razy do roku. W sierpniu więc odwiedzamy Ełk na dłużej i bez skrupułów oddajemy synka w babcine ramiona, a własne wypełniamy książkami, na których lekturę brakuje czasu w ciągu roku.
Ełk to działka babci, czerwone porzeczki i aronie prosto z krzaka, nigdy nie tracący na atrakcyjności wąż ogrodowy, przepyszne domowe obiadki i wieczorne spacery promenadą.
Przyznaję, że mowa tu o zwykłym ogródku działkowym przy blokowisku, ale jak się dobrze ulokuje kocyk, to po prostu toniemy w zieleni!
Co robić z dzieckiem w Ełku?
Nasza codzienna popołudniowa trasa przebiegała od miejskiej plaży, poprzez liczne place zabaw ulokowane wzdłuż jeziora, aż po cypel.
Ełcka plaża miejska to całkiem przyjemne miejsce, z ratownikami, dwoma pomostami, możliwością ulokowania koca na trawie lub na piasku. Warto wspomnieć, że wody tutejszego jezioro zaliczono do II klasy czystości, więc są jednymi z lepszych na Mazurach.
Place zabaw w Ełku w najbliższych okolicach jeziora to po prostu bajka. Nowe, nowoczesne i niezwykle różnorodne. Prosto z plaży miejskiej schodzi się do skwerku z siłownią pod gołym niebem, nieco dalej mieści się plac zabaw Novum w Parku Mikołaja Kopernika – tam maluszek, gdy już skończy podziwiać kamienny układ słoneczny, może spróbować swoich sił na pomysłowych torach przeszkód. Przez uroczy drewniany mostek możemy potem przejść bezpośrednio na promenadę nad jeziorem – jeśli akurat uda nam się kroczyć ku zachodzącemu słońcu, będzie naprawdę klimatycznie. Komu doskwiera głód, bez trudu dostrzeże pierogarnię z domowymi wyrobami, w tym: przepysznymi kartaczami, dobrze widoczną z promenady. Całą tę trasę maluszek z powodzeniem może przemierzyć na rowerku biegowym. Spacer wzdłuż jeziora to ogromna przyjemność, można poczuć się naprawdę wakacyjnie i oczywiście zahaczać o mijane po drodze place zabaw. Zanim dotrzemy do cypla na jeziorze, miniemy ich minimum trzy, plus park linowy.
Ełk odwiedzamy od dawna, ale obecne oblicze miasta, dodatkowo z maluszkiem u boku, skradło w tym roku nasze serca.
Kolejny tydzień wakacji chcieliśmy już spędzić tylko we trójkę i tu pojawiło się kluczowe pytanie:
Gdzie na Mazury z dzieckiem?
Nie przepadam za ofertami z dużych wyszukiwarek atrakcji i noclegów, więc poszukiwałam ciekawych miejsc na Mazurach na blogach i forach. Znalazłam mnóstwo niezwykle klimatycznych miejsc, a to zaszytych gdzieś głęboko w lesie, a to z jakimś intrygującym motywem przewodnim, czy z wystrojem, który przyprawiał o zawrót głowy. Niestety część z nich odrzuciłam z powodu ceny, część deklarowała przeznaczenie tylko dla osób dorosłych, a jeszcze część wydawała się idealna, ale tylko… dla grupy znajomych. Musieliśmy patrzeć racjonalnie: tylko my dwoje i dziecko. Pięknie byłoby ukryć się w starym młynie, gdzieś w środku puszczy, ale wystarczy, że spadnie deszcz i utkniemy z maluszkiem w hotelowym pokoju sami, z dala od cywilizacji. W grupie takie miejsca byłyby wymarzone – dzieci bawiłyby się ze sobą i deszcz nikogo by nie zniechęcił, ale nie mając ekipy postawiliśmy na… Mikołajki.
Tak, widzę ten paradoks, zaczynam od Mazur sielskich, wyciszonych i romantycznych, a kończę na najbardziej gwarnym, komercyjnym i tłocznym centrum Mazur.
Przyznam jednak, że zawsze lubiłam Mikołajki i spodobała mi się ich różnorodność. Tylko nocleg musiał być daleko od centrum (ale tak, żeby się dało dojść na piechotę) i z obowiązkową salą zabaw. Padło na stanicę Ach! Mazury – nowoczesny hotelik z niezwykle przyjemną otoczką, gdzie gwarne mikołajskie życie oglądaliśmy z drugiej strony jeziora.
Co tu dużo mówić, dla trzylatka już hotelowa winda i śniadanko na tarasie z widokiem na jezioro jest już atrakcją. Rodzina kaczek zamieszkująca trzciny przy drewnianym mostku tuż przed hotelem okazała się hitem wakacji. Oczywiście nie omieszkaliśmy od początku edukować maluszka i tłumaczyliśmy, że ptactwa nie karmi się pieczywem, ale można podzielić się z nim swoimi płatkami owsianymi.
Czytaj również: Mazury - najlepsze atrakcje dla dzieci
Mikołajki z dzieckiem
Wystarczy poszukać gdziekolwiek, by przekonać się, że w tym miasteczku atrakcji dla dzieci jest całe mnóstwo. Plaża miejska ze zjeżdżalniami, place zabaw, kawiarnie bardzo nastawione na małych podróżników i w większości wyposażone w kąciki zabaw. Parki przyrody w okolicach Mikołajek, parki wodne w popularnych hotelach – nie chcę wymieniać tu wszystkiego, bo nasz pomysł na Mikołajki był trochę inny. Postawiliśmy na wycieczki rowerowe (nasz hotel dysponował wypożyczalnią) po okolicznych lasach (trafił nam się wyjątkowo skwarny tydzień), a za cel postawiliśmy sobie znalezienie ładnej, dzikiej plaży. Udało się już pierwszego dnia i tam właśnie plażowaliśmy, mając do dyspozycji przejrzystą wodę z widocznymi pod jej taflą okoniami i odrobinę cienia. Naszemu maluszkowi wystarczył kijek, plastikowa butelka po wodzie i kamyki, aby był w pełni usatysfakcjonowany.
Od razu zaznaczę, że wybierając się na wakacje i planując wycieczki rowerowe wypożyczonym sprzętem, warto zabrać własny kask rowerowy. Nie każdy wypożyczający ma je w ofercie, poza tym jest to dość intymna część ekwipunku małego rowerzysty.
Fotelik czy przyczepka?
To kolejne pytanie, które zajmuje myśli rodziców planujących wakacje na dwóch kółkach – szczególnie takich amatorów, jak my!
Próbowaliśmy zarówno przejażdżek z fotelikiem montowanym na bagażniku, jak i przyczepką dla maluszka i obie opcje miały w naszych oczach plusy i minusy.
W foteliku synek miał ograniczoną widoczność i szybciej zaczynał się nudzić. Gdy na naszą drogę wyskoczyła wiewiórka, zanim odpowiednio ustawiliśmy rower, ruda kitka już zdążyła umknąć przed wzrokiem trzyletniego fana zwierzątek leśnych. Z fotelikiem czuliśmy się jednak bardziej zwarci o mobilni niż z przyczepką i synek wydawał się bardziej „zamortyzowany”. Przyczepka – zaznaczę, ze trafiła nam się wątpliwej jakości – bardzo trzęsła, dodatkowo synek nie chciał się w niej zapiąć, a przy otwartym daszku nieustannie padał na niego pył i kamyki ze żwirowej drogi. Po przystanku, synek nie chciał do niej wsiąść ponownie, więc u nas zdecydowanie wygrało siodełko, choć zanim spróbowaliśmy, obstawialiśmy zupełnie inaczej!
Trzylatek i upały
Wszyscy marzą o pięknej pogodzie na wakacjach, ale gdy pojawią się tropikalne upały, nie tak łatwo wczasuje się wtedy z dzieckiem – szczególnie takim, które odmawia posmarowania się kremem z filtrem! Naszym sposobem były ubranka ze specjalną funkcją ochrony przed UV i włączenie w program dnia drzemki – akurat w godzinach największego upału, mniej więcej między 12:00 a 15:00.
Zdrowe śniadanko na urlopie
Na urlopie, szczególnie gdy nie wynajmujemy noclegu z dostępem do kuchni, czasem naprawdę ciężko o zdrowy posiłek dla dziecka. Nam udało się jednak opracować własny patent na owsiankę, wystarczy zabrać ze sobą z domu porcelanową miseczkę. Na szczęście w większości hoteli są czajniki, bez trudu uda nam się więc zalać płatki owsiane (lub inne) błyskawiczne gorącą wodą. Musimy im dać trochę czasu (ok. 15 min.) do namoknięcia, najlepiej pod przykryciem, a potem wymieszać je z bananem (dla osłody), owocami do smaku (borówki, maliny, super sprawdzają się owocki liofilizowane w proszku firmy Helpa), można tez dodać trochę jogurtu naturalnego i voilà!
Byle do wakacji
Jest jeszcze jeden plus wycieczek rowerowych czy w ogóle wyrywania się poza miejscowość naszego wakacyjnego pobytu i zwiedzania okolic – można znaleźć cudowne miejsce na przyszłe wakacje. Nam właśnie się do udało, opuściliśmy więc Mazury nie z żalem, a z głowami pełnymi planów na kolejny urlop.
Polecamy również: Mazury - hotele dla rodzin z dziećmi