Witam, Nasza Turystyczna Rodzinka jak tylko jest wolne i pogoda wyruszamy zwiedzać Polskę czy tą bliższą czy gdzieś dalej. :) Zawsze gdzy coś planujemy wszyscy jesteśmy podekcytowani.
Do zadań Mamy jest planowanie drogi i co najważniejsze spakowanie nas. Najpierw zapisujemy na kartce co zabrać, chociaż nieraz się zdaża że i tak czegoś nie zabierzemy. Najważniejsze to ciuchy na każdą pogodę, apteczka i przybory toaletowe. Przed wyjazdem zawsze sprawdza mama czy wszystko jest w tych torbach.
Na początku sierpnia jedna z Turystycznych Rodzinek zaprosiła nas do siebie na Śląsk i była też u nich Rodzinka z Łodzi. Jeśli ktoś nie wie o co chodzi te Turystyczne Rodzinki to bierzemy udział w Ogólnopolskim Konkursie Turystyczne Rodzinki PTTK (www.rodzina.pttk.pl) i jak się spotykamy na warsztatach to potem utrzymujemy kontakty i spotykamy też z niektórymi. I tak było teraz Mama zaplanowała drogę, spakowała nas i po powrocie Taty z pracy w piątek wyjechaliśmy do Chełma Śląskiego. Dzieci po drodze się wyspały aby nie nudziły się w aucie są piosenki różne i bajki - audiobooki. W drodze również trzeba sie zaopatrzyć w przekąski bo to u nas normalka że nawet w krótką trase to zaraz dzieci głodne. Tam Rodzinka zaplanowała nam aktywny weekend.
W sobotę byliśmy na przejażdzce drezynami w Regulicach #drezynyregulice tam piekne widoki i zwiedziliśmy winiarnię Czak. Był piknik na dworcu - ciasto banan i napoje. Potem pojechaliśmy zwiedzać Zamek Lipowiec #zamekLipowiec tam była gra terenowa dzieci się super bawiły pogoda dopisywała nawet bardzo. Po zejściu ze wzgórza zjedliśmy na ochłode lody i jechaliśmy do domu bo w planach był gril i chłopski kociołek. Dzieci skorzystały z basenu do późna się bawiły.
W niedzielę po obiedzie popakowaliśmy się do aut i ruszyliśmy na podbój Katowic. Było kilka opcji w końcu zdecydowali, że zwiedzamy dzielnicę robotniczą - Nikiszowiec. Super miejsce jakby sie tam czas zatrzymał. Potem było Muzeum Techniki Wojskowej w Zabrzu. Tam dzieci były w 8 niebie wchodziły gdzie tylko się dało, nawet jechaliśmy amfibią. Był pies co przynosił kamyki jak mu się rzucało. Ok 19 wracaliśmy do domu. W domu potem wspominamy i rejestrujemy w dzienniczku nasze wycieczki.
Czytaj również: Śląskie - atrakcje dla dzieci na niepogodę