Nie planowaliśmy jechać z dwulatkiem do Rio de Janeiro ale skusiła nas promocja hiszpańskich linii lotniczych oferująca przelot do Brazylii za połowę ceny. Lot odbywał się z Barcelony przez Madryt a powrót był do Brukseli również z przesiadką w Madrycie. Postanowiliśmy w drodze powrotnej nie lecieć już do Brukseli tylko wrócić do Warszawy bezpośrednio z Madrytu. Oznaczało to, że musimy się spakować w trzy bagaże podręczne. Trzy osoby, trzy tygodnie i trzy bagaże podręczne. Nie da się ? Da się :)
Karnawał w Rio
Nasza podróż odbyła się w lutym 2015 roku. Luty to szczyt sezonu w Brazylii ponieważ właśnie w tym miesiącu odbywa się słynny na cały świat karnawał. Nasz plan podróży nie był nadmiernie rozbudowany. Brazylia jest bardzo dużym krajem i oferuje bardzo wiele atrakcji jednakże my zdecydowaliśmy się odwiedzić tylko trzy miejsca: Rio de Janeiro, Ihla Grande oraz Paraty.
Brazylia z dzieckiem
Podróżując z dzieckiem wyznajemy zasadę „nic na siłę” i po prostu dostosowujemy się do naszego dziecka. Jeżeli nie uda nam się zobaczyć czegoś co zaplanowaliśmy to nic nie szkodzi. Najważniejszy jest komfort najmłodszego uczestnika podróży. Dlatego też nie zdecydowaliśmy się na zobaczenie np. wodospadów Iguazu na granicy Brazylii i Argentyny. Podróż tam jest długa i dodatkowo zalecane jest szczepienie przeciwko żółtej gorączce dla dorosłych i dzieci powyżej 9 miesiąca życia.
W Rio de Janeiro spędziliśmy ponad tydzień. Za pośrednictwem serwisu internetowego wynajęliśmy mieszkanie w pobliżu plaży Copacabana. Przy dłuższych pobytach w danym miejscu wolimy wynająć mieszkanie z uwagi na możliwość korzystania z kuchni lub pralki, a poza tym pokoje hotelowe często są po prostu bardzo małe.
W Rio polecamy atrakcje:
- Wjechać kolejką na szczyt Corcovado, na którym znajduje się pomnik Chrystusa Odkupiciela. Bilety rezerwowaliśmy z wyprzedzeniem na konkretną datę i godzinę przez stronę internetową www.tremdocorcovado.rio Podróż nie trwa długo i gwarantuje fajne widoki po drodze. Widoki z samej góry fantastyczne.
- Odwiedzić Museu National de Arte Naif do Brasil (Muzeum Sztuki Naiwnej), które znajduje się w pobliżu miejsca, z którego odjeżdża kolejka na szczyt Corcovado.
- Wjechać kolejką na Pao de Acucar czyli Głowę Cukru. Bilety można kupić na miejscu lub przez internet http://www.bondinho.com.br/en/home/ Musimy wysiąść na pierwszej stacji i przesiąść się w drugą kolejkę, która zabierze nas w dalszą podróż na drugą górę. Na pierwszej stacji można spotkać ciekawskie małpki. Widoki super. Znajomy polecił nam aby najpierw wjechać na Głowę Cukru a później na Corcovado ponieważ odwrotna kolejność może sprawić, że widok z Głowy Cukru nie będzie dla nas już taki spektakularny. Myślę, że niezależnie od kolejności widok i tak robi wrażenie.
- Odwiedzić Parque Lage znajdujący się u podnóża Corcovado. Na terenie parku znajduje się piękny budynek w którym znajduje się Szkoła Sztuk Wizualnych. Sam park to świetne schronienie przed słońcem i upałem. Można w nim spotkać małpki oraz naprawdę duże jaszczurki. Z parku prowadzi również pieszy szlak bezpośrednio na szczyt Corcovado.
- Odwiedzić Ogród botaniczny.
- Zobaczyć Largo do Boticario - plac niedaleko kolejki na Corcovado, przy którym znajdują się domy w stylu neokolonialnym.
- Pospacerować wzdłuż plaży Copacabana do Fortu znajdującego się na jej południowym krańcu.
- Pospacerować wzdłuż plaży Ipanema.
- Jeżeli kogoś zmęczy Rio może wybrać się promem na pobliską wyspę Paqueta.
- Wybraliśmy się jeszcze do ogrodu zoologicznego w Rio. Poszliśmy tam z uwagi na naszego syna ale niestety ZOO było zaniedbane i nie zrobiło na nas dobrego wrażenia.
Rio de Janeiro to tętniące życiem miasto. Przed przyjazdem mieliśmy pewne obawy jeśli chodzi o bezpieczeństwo ale na miejscu nie było sytuacji, w której czulibyśmy się zagrożeni. Nie nosiliśmy przy sobie dużych ilości pieniędzy, biżuterii a zamiast aparatu z dużym obiektywem wybraliśmy mały kompaktowy aparat. W miejscach, które są uczęszczane przez turystów spotkaliśmy można spotkać patrole policji.
Wyjechaliśmy z Rio tuż przed karnawałem. Chcieliśmy uciec zanim miasto zaleją tłumy turystów. Kolejny tydzień odpoczywaliśmy na wyspie Ihla Grande położonej ok 3 godziny drogi z Rio. Na wyspę można się dostać z miasteczka Angra dos Reis. Do głównego miasta wyspy Ihla Grande - Vila do Abraao z Angra dos Reis płynie się ok 1,5 godziny. W miasteczku znajdziemy wiele barów, restauracji, sklepów i hosteli. My jednak wybraliśmy mały pensjonat przy plaży Praia do Bananal.
Ihla Grande jak sama nazwa wskazuje to duża wyspa. Ma ok 130 km linii brzegowej. Nie ma na niej zbyt wielu dróg. Jeżeli chcemy się przemieszczać pomiędzy miastami lub plażami to musimy wynająć łódź. Miasteczko Bananal jest bardzo małe. Znajduje się tam jeden sklep, bar i dwie restauracje z czego jedna jest zamknięta poza sezonem. W takich miejscach jak Bananal można całkowicie odciąć się od reszty świata.
Będąc na Ihla Grande wybraliśmy się na jedną wycieczkę na plażę Lopes Mendes, która nosi miano drugiej najpiękniejszej plaży w Brazylii. Dla mnie na pewno była najpiękniejszą na jakiej do tej pory byłam. Cudowny biały piasek, długie płytkie wejście i fantastyczne fale. Na samą plażę nie można dopłynąć łodzią. Łodzie dopływają do Praia do Pouso i stamtąd czeka nas jeszcze ok 15-20 minutowy spacer. Naprawdę warto !
Oprócz pięknych plaż Ihla Grande oferuje również możliwość uprawiania wszelkich sportów wodnych, w tym nurkowanie. Oboje mamy uprawnienia Open Water Diver i właścicielka pensjonatu zorganizowała dla nas dwa nurkowania. Dive Master zgodził się nurkować z nami pojedynczo i kiedy jedno z nas nurkowało drugie zajmowało się synem.
Po tygodniu opuściliśmy nasz raj i pojechaliśmy z Angra dos Reis dalej na południe do miejscowości Paraty (ok 250 km od Rio). Paraty to piękne miasteczko z wybrukowanymi ulicami i kolorowymi domami. Taki trochę Kazimierz Dolny w kolonialnym stylu. Spędzaliśmy tam głównie czas na spacerach po miasteczku. Wybraliśmy się również lokalnym autobusem na plażę do oddalonego o 25 km Trinidade.
Przed przyjazdem do Brazylii byliśmy pełni obaw ale ostatecznie wróciliśmy wypoczęci i bardzo zadowoleni. Dużym zaskoczeniem były dla nas ceny w Brazylii. Ameryka południowa uchodzi za bardzo tanią ale nie dotyczy to Brazylii. Ceny żywności w sklepach i restauracjach są zdecydowanie wyższe niż w Polsce.
Bardzo przypadła nam do gustu mocno schłodzona woda z kokosa, którą można kupić na każdym kroku. W Rio dużo jest miejsc, w których można kupić różnego rodzaju soki lub smoothie skomponowane wedle naszego życzenia. Przy upałach jakie tam panowały w lutym nic więcej do szczęścia nie było nam potrzebne. Jeśli chodzi o bardziej konkretne jedzenie to Brazylia jest rajem dla mięsożerców. Bardzo popularne są wszelkiego rodzaju grillowane mięsa i owoce morza. My oczywiście spróbowaliśmy narodowej brazylijskiej potrawy czyli Feijoady. Feijoada to gulasz z fasoli podawany z ryżem i prażoną mąką z manioku (farofa). Nam oprócz tego podano również kawałki wieprzowych uszu. Hmm…. Szczerze przyznam, że z brazylijskich specjałów ja wybieram plaże :)
Autor: Agnieszka Czarnecka