Zeszłoroczne ferie zimowe spędziliśmy w Kenii. Wyprawę zaczęliśmy od kilku dni błogiego lenistwa w Mombasie, gdzie korzystaliśmy z pięknej pogody i bliskości oceanu.
Mombasa nie jest ciekawym miastem, ale ma jedno fajne miejsce, do którego warto wybrać się z dziećmi - Park Hallera. To nietypowy ogród zoologiczny utworzony w starym wyrobisku wapienia. Rene Haller, specjalista w zakresie ogrodnictwa, w latach pięćdziesiątych sprowadził i zasadził tu tysiące drzew i innych roślin. Po 20 latach tworzenia ekosystemu, sprowadzono do parku zwierzęta i udostępniono go zwiedzającym.
Park zwiedzaliśmy z przewodniczką (jej usługa była bezpłatna). Pokazała nam najciekawsze miejsca, pozwoliła pogłaskać wiekowe, ponad 100-letnie olbrzymie żółwie, zaprowadziła na karmienie hipopotamów; widzieliśmy też antylopy, guźce, bawoły, krokodyle, żyrafy i małpy.
Zwierzęta, poza małpami, żółwiami i żyrafami, mieszkają na wybiegach, jak w zoo. Ale największą atrakcją parku jest możliwość karmienia żyraf. Dwa razy dziennie (o 11:00 i 15:00) zwierzęta są zwoływane i ze specjalnego „tarasu” można je karmić, kupioną wcześniej karmą. Jak zauważyliśmy, chodzą sobie one swobodnie po parkingu przy bramie parku, a na gwizdanie opiekuna podchodzą do turystów. Niesamowite przeżycie!
Po paru dniach wspaniałego wypoczynku, wyruszyliśmy na nasze pierwsze safari. Aby w Kenii wybrać się na safari, musicie wykupić zorganizowany wyjazd do jednego (lub kilku) z parków narodowych. Zwiedza się je w towarzystwie licencjonowanego kierowcy i/lub przewodnika. Nie możecie wjechać tam sami np. wypożyczonym samochodem. Nie ma takiej opcji, ze względów bezpieczeństwa i turystów i zwierząt. W Mombasie miejscowe biura turystyczne oferują jedno- lub kilkudniowe wycieczki.
Rozkład dnia na safari wygląda codziennie tak samo – pobudka około 5 rano, śniadanie i około 6 wyjazd na podglądanie zwierzaków. Po około 3-4 godzinach wraca się do lodgy (lub udaje w dalszą drogę). Potem lunch, chwila na odpoczynek i relaks w basenie i około 16 wyjazd na kolejne safari. Powrót na noc do lodgy musi się odbyć zawsze przed zachodem słońca, czyli około 19. Kolacja, krótki sen i rano o 5 pobudka.
Jeździ się minibusami lub specjalnymi samochodami terenowymi – z reguły 8-osobowymi. Mają one specjalnie przerobione dachy, które się otwiera i przez nie obserwuje otaczającą przyrodę. Podczas safari nie ma możliwości opuszczenia samochodu ze względu na bezpieczeństwo.
Naszym pierwszym celem był Park Narodowy Tsavo West. To pierwszy i największy park narodowy w Kenii, jest też jednym z największych rezerwatów przyrody na świecie. Od razu po przejechaniu przez bramy parku zaczęliśmy przygodę z obserwowaniem dzikiej przyrody - widzieliśmy słonie, żyrafy, zebry, pawiany, antylopy paru gatunków, bawoły, wielobarwne ptaki... A wieczorem, po kolacji, mieliśmy szczęście zobaczyć zwabionego przez pracowników lodgy kawałem soczystego mięsa - lamparta!
Kolejnego dnia udaliśmy się między innymi do źródeł Mzima - a tam mogliśmy podziwiać stado hipopotamów. Tego dni obserwowaliśmy też liczne słynne czerwone słonie z Tsavo – słonie tam są tego nietypowego koloru, bo obsypują się czerwonym piaskiem - robi to świetne wrażenie!
Następnie udaliśmy się do Parku Narodowego Amboseli leżącego przy granicy z Tanzanią, tuż u podnóża góry Kilimandżaro. Tam z kolei mieliśmy okazję zobaczyć lwy, wielkie strusie, guźce, hieny i olbrzymie stada słoni, bawołów i rozmaitych antylop.
W Amboseli wybraliśmy się także do wioski Masajów. Masajowie to jedno z najbardziej rozpoznawalnych plemion w Kenii, chociaż jest równocześnie jednym z najmniej licznych. Jest to grupa etniczna prowadząca półkoczowniczy tryb życia, a jej głównym źródłem utrzymania jest hodowla bydła. Ubierają się oni w piękne czerwone (lub jaskrawe) stroje, noszą efektowną biżuterię z wielobarwnych koralików, a na twarzach mają wzbudzające ciekawość skaryfikacje oraz mocno rozciągnięte uszy. Ich wygląd wzbudza niekłamany podziw. Mogliśmy zwiedzić masajską wioskę, posłuchać opowieści o ich życiu w buszu, mogliśmy zajrzeć do ich "przedszkola" i rozdać drobne upominki maluszkom. Było to bardzo interesujące spotkanie z kompletnie inną od naszej kulturą - jakże barwną i ciekawą!
Kolejne safari odbyliśmy w Parku Narodowym Tsavo East. Tutaj z kolei mieliśmy okazję podziwiać gepardy i kolejne stada lwów, były piękne czerwone słonie, mnóstwo zebr, antylop, bawołów. Widzieliśmy też wielkie stada europejskich (może nawet polskich) bocianów, które spędzały zimę w Kenii. A także inne niesamowite ptaki - dzioborożce, marabuty, dropie, wikłacze, kraski i wiele innych. Wspaniałe miejsce! Niestety w tym parku zakończyliśmy nasze safari i wróciliśmy do Mombasy, a stamtąd do zimowej Polski.
Czy wyprawa do Kenii z dzieckiem jest dobrym pomysłem?
Jak najbardziej, jeśli tylko dobrze przygotujecie się do podróży. Safari polecalibyśmy dla dzieci w wieku szkolnym, dla maluchów może być to za męczące. Ale starsze dzieci, będą zachwycone!
O czym należy pomyśleć przed wyjazdem do Kenii z dzieckiem?
Po pierwsze - należy wybrać dobrze termin wyprawy - w porze suchej. W Kenii, leżącej w klimacie równikowym, w ciągu roku występują dwie pory suche i dwie pory deszczowe. Pory suche: od grudnia do marca oraz od lipca do września. Jest wtedy przyjemnie ciepło, wszystkie trasy są przejezdne (w porze deszczowej mogą nie być) i jest mało moskitów.
Po drugie - należy zadbać o zdrowie. Aktualnie nie ma obowiązku szczepień przy wjeździe do Kenii. Są jednak szczepienia zalecane – na żółtą febrę, dur brzuszny i WZW typu A. Wszystkie te szczepienia należy wykonać na kilka tygodni wcześniej od daty planowanego wyjazdu. W Kenii istnieje realne zagrożenie zarażenia się malarią – chorobą pasożytniczą przenoszoną przez komary. Zaleca się przyjmowanie leków antymalarycznych (na malarię nie ma szczepionki) oraz profilaktyka polegająca na używaniu dobrych repelentów (te nasze, popularne w drogeriach nie działają na miejscowe moskity – najlepsze są środki z DEET) oraz zakładania po zmroku ubrań z długim rękawem i długimi nogawkami, aby uniknąć pokąsania, a także spanie pod moskitierą.
Po trzecie - uważajcie na słońce! W związku z dużym upałem, istnieje ryzyko odwodnienia organizmu – zawsze w takie gorące rejony świata polecamy zabranie elektrolitów w saszetkach lub musujących tabletek i regularnie ich zażywanie. Pamiętajcie o kremach z filtrem przeciwsłonecznym – z jak najwyższym faktorem. Kenia leży na równiku, słońce opala tu najsilniej.
Po czwarte - bawcie się wspaniale i wracajcie pełnie niesamowitych wrażeń!
Autorzy: www.tedyiowedy.pl - Patrycja, Adam i Amelka (8 lat) to pasjonaci podróży. Mieszkają na Wybrzeżu i często zaglądają w ciekawe zakątki regionu. Pokazują Amelce piękno Polski, kochają zwiedzać Europę, systematycznie oswajają się ze światem. Uwielbiają poznawać nowe miejsca, smaki, zapachy i kolory. Wszyscy troje uwielbiają fotografować i utrwalać piękne momenty z naszego życia, co możecie podziwiać na ich blogu.
Tekst powstał w ramach współpracy "Blogerzy z Dzieckowpodrozy.pl"