Polska ma wiele pięknych miejsc i do codziennego życia i do wakacyjnego czy weekendowego zwiedzania. A jedną z największych zalet mieszkania w Polsce południowej jest to, że bardzo łatwo można wyskoczyć na dzień bądź na weekend w góry.
W odległości takiego większego rzutu beretem mamy Gorce, Pieniny, Beskidy i Tatry. Korzystamy zatem z możliwości takich wypadów na tyle często na ile czas pozwala, a najfajniej jest gdy uda się zebrać na wyjazd większą ekipę. Po kilku/kilkunastu wycieczkach w mniejsze i większe góry doszliśmy do wniosku, że trzeba wreszcie dzieciom pokazać Tatry. Zamarzyła nam się piękna wysokogórska trasa, lśniące tatrzańskie jeziora i rozgwieżdżone niebo nocą. Szlaki tatrzańskie (poza dolinami) są z reguły dość długie i trudno je byłoby pokonać większą ekipą z dziećmi w przeciągu jednego dnia. Zatem trzeba zaplanować nocleg, oczywiście najlepiej w schronisku! Mamy ich w Tatrach dość sporo do wyboru, a niektóre jak np. Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów to prawdziwe perełki, gdzie cudownie byłoby spędzić letni lub wczesnojesienny weekend. Nasze marzenia szybko jednak zostały ostudzone- okazało się bowiem, że planując wyjazd nawet 2-3 miesiące do przodu nie możemy zarezerwować 12 miejsc noclegowych w żadnym schronisku! Polskie Tatry zdecydowanie okazały się zbyt popularne. Co robić? Cóż, Pięć Stawów Polskich musi jeszcze poczekać na swój dzień, a my mamy przecież naszych braci Słowaków z dużo większą powierzchnią zajmowaną przez te przepiękne granitowe góry. Zatem decyzja zapadła, jedziemy na Słowację! Na nocleg wybraliśmy Chatę pri Zelonym Plesie, schronisko przepięknie umiejscowione przy Zielonym Stawie Kieżmarskim, w którym odbijają się szczyty Koziej Turni, Jastrzębiej Turni i Małego Kieżmarskiego. Na szczęście nie ma problemu z rezerwacją typowo schroniskowego 12 osobowego pokoju z piętrowymi łóżkami.
Wyruszamy w sobotę wczesnym rankiem, nie mamy wszak daleko. Samochód można zostawić na parkingu przy ulicy gdzie zaczyna się żółty szlak wzdłuż Kieżmarskiej Białej Wody, my jednak wolimy podjechać nieco dalej do Tatrzańskiej Łomnicy i zostawić auta na strzeżonym parkingu. Stamtąd również żółtym, tylko trochę dłuższym szlakiem docieramy do Doliny Białej Wody. Na rozejściu szlaków Nad Matlarami skręcamy w lewo na szlak niebieski i idziemy w górę wygodną ścieżką w dość zacienionym lesie. Nie śpiesząc się dochodzimy do źródła Zimna Studnia nazywanego też Rzeżuchowym Źródłem. Tam robimy postój na kanapki, słodycze i inne zabrane dobroci. Plecaki które niesiemy są dość wypakowane, ale na szczęście nie musieliśmy zabierać pełnego turystycznego wyposażenia typu śpiwory czy kuchenka turystyczna bo schronisko dysponuje pościelą i restauracją. Kolejne rozejście szlaków ale my tym razem nie skręcamy w lewo, na żółty krótszy szlak tylko idziemy dalej prosto niebieskim.
Wybieramy dłuższą drogę, ponieważ nie mamy dziś w planie zdobywać żadnego z wysokich szczytów, a tylko dotrzeć do schroniska (droga której nie wybieramy jest drogą prowadzącą turystów na Jagnięcy Szczyt). Idąc niebieskim szlakiem docieramy do Wielkiego Białego Stawu Kieżmarskiego. Jest pięknie. Im wyżej jesteśmy, tym piękniejsze górskie widoki nam się pokazują, chociaż dzień jest dość pochmurny. Przy jeziorze robimy kolejny dłuższy postój, jest tam bardzo przyjemnie – jesteśmy już na wysokości 1613 m n.p.m.
Stąd czeka nas już tylko zejście czerwonym szlakiem (końcowy odcinek tatrzańskiej magistrali) do Chaty pri Zelonym Plesie. Meldujemy się w schronisku, jemy obiad i do wieczora cieszymy się niesamowitą ciszą i pięknem gór nad Zielonym Stawem.’
Dzieciaki w liczbie sześciu bawią się wśród kosodrzewiny nad wodą, wszyscy robimy jeszcze krótki spacer pod wodospad. Czytamy w sieci, że nazwa Stawu związana jest z kolorem wody: według legendy, źródłem zielonej barwy jest rubin (karbunkuł), który spadł do wody ze szczytu Jastrzębiej Turni, a za nim wskoczył do wody syn hrabiego Tökölya. Wieczorem na dole w barze schroniska zbiera się sporo osób z gitarami, śpiewają turystyczne piosenki- my jednak nie bardzo możemy się dołączyć bo nie znamy języka ani słowackich piosenek, mimo, że sporo czasu w latach studenckich spędziliśmy po obu stronach Tatr. Ale klimat jest niesamowity. No i to na co liczyliśmy – niebo pełne gwiazd jakiego nie da się zobaczyć już teraz prawie nigdzie. W miastach i wsiach mamy zbyt dużo oświetlenia domów, dróg, żeby znaleźć taką prawdziwą ciemną noc trzeba pójść w góry albo na bezdroża. Wtedy dopiero widać jak dużo gwiazd jest na naszym nocnym niebie. Noc spędzamy na typowo schroniskowych piętrowych łóżkach, co jest oczywiście atrakcją samą w sobie, łazienka (również typowo schroniskowa) jest na korytarzu i jak zawsze w tego typu miejscach jest do niej kolejka – czujemy się zupełnie jak 20 lat temu.
Następnego dnia budzi nas czyściutkie niebieskie niebo, mamy piękny słoneczny poranek. Jemy śniadanie (w cenie noclegu), pijemy kawę przy stoliku na zewnątrz, pakujemy się i ruszamy na trasę.
Dziś podejmujemy większe górskie wyzwanie – mamy do zdobycia pierwszy dla naszych dzieci dwutysięcznik. Do Tatrzańskiej Łomnicy zamierzamy dojść szlakiem czerwonym przez Rakuską Czubę (Velka Svistovka). Szczyt ten ma 2038 m n.p.m i na szlaku spotkamy miejsca zabezpieczone łańcuchami.
Podejście nie jest bardzo trudne, ale jednak nadaje się tylko dla dzieci, które mają już wcześniejsze doświadczenie w niższych górach. Początkowo idziemy zakosami przez kosodrzewinę, trochę trudniejsze momenty są w żlebie przed Rakuskim Przechodem, ale mamy piękną pogodę, więc przechodzimy ten teren bezproblemowo. Po dotarciu na Rakuski Przechod, zdobywamy szczyt i robimy sesję zdjęciową o widoki są naprawdę niesamowite!
Z Rakuskiego Przechodu dalej czerwonym szlakiem i niezbyt wygodną, kamienistą ścieżką schodzimy do Łomnickiego Stawu. Tam znowu odpoczywamy podziwiając jeżdżącą na Łomnicę kolejkę. Po jedzeniu część grupy o słabszych kolanach decyduje się na zjechanie w dół do Tatrzańskiej Łomnicy gondolą, natomiast pozostali dzielnie schodzą zielonym szlakiem. Zmęczeni docieramy do auta i w tradycyjnych niedzielnych korkach wracamy „zakopianką” do Krakowa.
Czas dojazdu z Krakowa – 2-2,5 h (bez korków)
Czas przejścia pierwszego dnia łącznie z długimi postojami 6 h
Czas przejścia drugiego dnia 7 h (można skrócić zjeżdżając kolejką)
Koszt noclegu dla 1 osoby około 23 euro ze śniadaniem
Trasy po Słowackich Tatrach (długość i czas przejścia) wygodnie planuje się używając strony:
https://mapy.hiking.sk/
Opis schronisk w Tatrach Słowackich:
http://zyciepisanegorami.pl/schroniska-tatry-slowackie
Zgłoszenie nadesłała: Agnieszka Chmielarczyk