To był bardzo intensywny, ale i przyjemny urlop. I my – dorośli i nasza córka Amelia znaleźliśmy dla siebie mnóstwo atrakcji, które zapewniły nam świetną rozrywkę, ale i sporo nauczyły. Wydawało nam się, że weekend wystarczyłby na zwiedzenie najważniejszych miejsc – ale bardziej nie mogliśmy się mylić. Miasto okazało się jedną wielką niespodzianką, którą odkrywaliśmy godzina po godzinie, dzień po dniu, a okazało się, że i tak do wielu atrakcji nie zdążyliśmy zajrzeć.
Lipsk to duże miasto w Saksonii, drugie co do wielkości zaraz po Berlinie, w tzw. wschodnich Niemczech. Wielki ośrodek przemysłowy i handlowy – z 850-letnią tradycją organizacji targów. Targi Lipskie należą do światowej czołówki organizatorów wydarzeń targowych. Każdego roku odbywa się tu około 40 imprez wystawienniczych, które goszczą około 1,3 miliona osób.
Początki miasta sięgają X wieku – było wtedy małą słowiańską osadą. Rozwijała się ona aż do XII wieku, kiedy uzyskała prawa miejskie. Jego nazwa pochodzi od słowiańskiej nazwy drzewa lipy – „lipc”, która została zgermanizowana.
Co prawda lipy nie rzuciły nam się licznie w oczy podczas wędrówek po mieście, natomiast tym, co zwróciło naszą uwagę, była duża ilość zieleni w mieście. Jest tu mnóstwo parków, skwerów, lasów, jest też sporo fajnych placów zabaw, co szczególnie ucieszy najmłodszych turystów. Jest także sporo wody – przez miasto płynie rzeka Biała Elstera, rozgałęziająca się na liczne kanały, którymi można rekreacyjnie pływać kajakami czy niewielkimi łódkami (są tu wypożyczalnie sprzętu wodnego). Ponadto Lipsk posiada olbrzymią sieć ścieżek rowerowych – to idealne miasto dla miłośników dwóch kółek. Chwilami mieliśmy wrażenie, że jesteśmy w Amsterdamie – tylu rowerzystów mijaliśmy na ulicach. A podobno ilość rowerów na ulicach jeszcze bardziej wzrosła podczas pandemii. Nam niestety na taką aktywność nie wystarczyło czasu, ale wiemy, że przy kolejnej wizycie w mieście możemy zwiedzać je w ten sposób.
Po Lipsku, gdy nie ma się rowerów, najwygodniej jest poruszać się komunikacją miejską – to rozbudowana sieć tramwajowa i autobusowa. Warto kupić kartę Leipzig Card – na jeden lub trzy dni, dla pojedynczej osoby lub rodziny. Upoważnia ona do bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską (tramwaje, autobusy, S-Bahn, pociągi) i dodatkowo daje spore ulgi przy zakupie biletów wstępu do mnóstwa miejscowych atrakcji.
Mieszkaliśmy w samym centrum miasta – w hotelu Adina. Oferuje on apartamenty z w pełni wyposażonym aneksem kuchennym (nawet w pralkę), co przy podróżowaniu z małymi dziećmi jest bardzo wygodne i stanowi spore ułatwienie przy organizacji wypoczynku. Hotel ma niewielki basen, restaurację i serwuje pyszne śniadania.
Z hotelu mieliśmy blisko wszystkie atrakcje w centrum miasta i mogliśmy do woli spacerować po najstarszej jego części, ciesząc się przyjemną atmosferą Lipska.
Centralnym punktem miasta jest Marktplatz (Rynek). To przy nim znajduje się jeden z najważniejszych zabytków – renesansowy Stary Ratusz (Altes Rathaus).
Niedaleko rynku znajdziecie znany wszystkim wielbicielom twórczości Bacha kościół św. Tomasza – to w nim kompozytor pełnił funkcję kantora.
Tuż obok mieści się Muzeum Bacha – zgromadzono w nim pamiątki związane z życiem i twórczością wielkiego kompozytora. Prawdziwa gratka dla dużych i małych melomanów!
Lipsk jest znanym miastem uniwersyteckim – w klasztorze przy kościele św. Tomasza w 1409 roku otwarto uniwersytet – jeden z pierwszych na świecie. Poniżej na zdjęciach współczesny budynek uczelni.
Lipsk w czasie II wojny światowej ucierpiał o wiele mniej niż pobliskie Drezno i jest najlepiej zachowanym kompleksem XIX-wiecznych kamienic w Niemczech. Są one nie tylko wspaniale odrestaurowane, ale kryją w swoich murach mnóstwo ciekawostek, których warto wypatrywać podczas spacerów po mieście.
Wspominałam wyżej, że Lipsk to miasto targowe. Początkowo funkcjonowało jako tradycyjne miejsce handlu, ale w XIX wieku pojawiła się koncepcja targów, na których prezentuje się próbki swoich wyrobów, bez konieczności dostarczania od razu gotowych produktów. Była to prawdziwa rewolucja, której początek miał właśnie miejsce w Lipsku. Mnóstwo kamienic wtedy przebudowano i funkcjonowały one jako miejsca handlowe i wystawiennicze, a nie jak dotąd – tylko mieszkalne. Do teraz możemy obserwować pozostałości tego w miejskiej architekturze. Wchodząc w piękne szerokie bramy budynków tzw. Messehäuser (bram jest zawsze kilka i przechodzą one na wskroś całego kwartału kamienic, aby ułatwić transport towarów i przemieszczanie się kupców) widzimy kilka połączonych ze sobą dziedzińców ze sklepami i magazynami, czasem nawet z żurawiami do wciągania towarów; widzimy ozdoby, detale podkreślające, jakimi towarami w danym miejscu handlowano. Odnajdowanie ukrytych przejść, malutkich dziedzińców, kolorowych witraży, odgadywanie przeznaczenia danego budynku, było dla nas wszystkich dużą frajdą.
W jednej z takich kamienic mieści się imponujący pasaż handlowy przypominający galerię Vittorio Emanuele II w Mediolanie.
W jej piwnicach znajduje się słynna restauracja Auerbachs Keller. Swoją sławę zawdzięcza Johannowi Wolfgangowi Goethemu, który podczas studiów był stałym jej bywalcem. To tutaj, zainspirowany legendą o doktorze Fauście mającym konszachty z diabłem i ujeżdżającym beczkę z winem, osadził akcję dramatu „Faust”. Na ścianach restauracji zobaczyć można liczne malowidła nawiązujące do owej legendy, którą szczególnie warto opowiedzieć najmłodszym – dzieci uwielbiają takie miejsca! W restauracji serwowane są pyszne dania regionalnej i niemieckiej kuchni.
W innej kamienicy, tuż przy rynku, znajdziecie restaurację Gasthaus Bartels Hof serwującą znakomite dania kuchni saksońskiej. Wejście do niej znajduje się na dziedzińcu budynku. Latem restauracja przyjmuje gości również na zewnątrz – to bardzo klimatyczne i spokojne miejsce w imponującym otoczeniu historycznych zabudowań. Renesansowy wykusz kamienicy pochodzi z 1523 roku, i co ciekawe, został przeniesiony z elewacji od strony rynku na dziedziniec. Jest to najstarszy zachowany element elewacji kamienicy w mieście.
Dwa kroki od Starego Ratusza mieści się Forum Historii Współczesnej (Zeitgeschichliches Forum). To nowoczesne i interaktywne muzeum pokazujące najnowszą historię Niemiec – od końca II wojny światowej po upadek muru berlińskiego i koniec komunistycznej dyktatury. Zgromadzono tutaj ponad 3200 eksponatów przypominających czasy „Zimnej wojny”. To muzeum, które spodoba się nie tylko dorosłym pamiętającym ten smutny okres europejskiej historii, ale i młodszym gościom, którym przybliży czasy, jakich nie znają i lata dzieciństwa i młodości ich rodziców. Spędziliśmy w nim sporo czasu opowiadając o wydarzeniach tamtych trudnych czasów i pokazując Amelii rozmaite przedmioty znane nam z dzieciństwa, a dla niej kompletnie obce. Nam się bardzo podobało! Wstęp do muzeum jest darmowy.
Lipsk nazywany jest miastem muzyki. To tutaj przez blisko 30 lat żył i tworzył Jan Sebastian Bach, to tutaj Feliks Mendelssohn-Bartholdy założył konserwatorium muzyczne i spędził ostatnie lata swojego życia. W Lipsku przez jakiś czas mieszkał i tworzył Robert Schumann, tutaj urodził się Ryszard Wagner, a przez krótki czas przebywał Fryderyk Chopin. W związku z tym przez miasto poprowadzono szlak „Śladami nut” łączący najważniejsze miejsca związane z muzyczną stroną Lipska. Podążając za srebrnymi znakami przez nieco ponad 5 km zobaczyć można najciekawsze atrakcje kultury muzycznej. Na pewno ciekawym pomysłem i sposobem na przyciągnięcie uwagi towarzyszących nam dzieci będzie odtwarzanie fragmentów muzyki w poszczególnych miejscach na trasie związanych z danymi artystami – taki szlak pozwala na zwiedzanie miasta, zabawę i naukę równocześnie.
W 2003 roku austriacki artysta Yadegar Asisi w stuletnim budynku mieszczącym kiedyś zbiornik na gaz umieścił olbrzymią instalację artystyczną. Nazwał to Panometer – łącząc dwie nazwy: gasometer oraz panorama. Temat w Panometrze zmienia się co dwa lata. My mieliśmy przyjemność podziwiać „Ogród Caroli” – „. Carolas Garten”. Panoramę o wysokości 32 metrów ogląda się z 15-metrowej platformy. Składa się ona z setek, a może i tysięcy zdjęć zrobionych przez trzy lata o każdej porze dnia i roku w lipskim ogrodzie – zwykłym ogrodzie jakich tysiące. Ale ogród ten został ukazany z niezwykłej perspektywy – widz zdaje się być maleńki, natomiast rośliny, zwierzęta i zwykłe przedmioty stają się gigantyczne. Dzieci będą zachwycone, gdy będą mogły stać się na chwilę maleńkie jak Calineczka czy Tomcio Paluch i stanąć oko w oko z gigantyczną pszczołą, czy poszukać wśród traw biedronek czy motyli. Niezwykłe doświadczenie!
Ciekawym miejscem dla całej rodziny jest także Kunstkraftwerk – to centrum kultury powstałe w starych budynkach elektrowni zasilającej linie tramwajowe. Odbywają się tu wystawy, pokazy, koncerty. Ale my zainteresowani byliśmy mappingiem (projekcje multimedialne wyświetlane na trójwymiarowych obiektach np. budynkach). W dwóch wielkich halach obejrzeć można było pokazy o różnej tematyce – połączenie wyświetlanego na ścianach obrazu ze znakomicie dobranym dźwiękiem zrobiło na nas wszystkich wielkie wrażenie. Jedna z mniejszych salek wyłożona była lustrami – efekt wyświetlanych na nich zmieniających grafik i otoczenie przez bajeczne kolory zatrzymywał wszystkie dzieci w tym miejscu na dłużej. Świetny pomysł.
Budynkiem, który dominuje nad miastem, jest Panorama Tower. Ma on 29 pięter i wznosi się na wysokość 142 metrów. To najwyższy budynek w mieście. Na ostatnim jego poziomie mieści się restauracja Panorama z obłędnymi widokami i pysznym jedzeniem oraz taras widokowy, z którego zobaczyć można cały Lipsk. Bawiliśmy się w odnajdowanie charakterystycznych budynków w topografii miasta, zerkaliśmy przez lunetę, aby z bliska obejrzeć co ciekawsze miejsca. Świat z góry wygląda zupełnie inaczej i warto pokazywać najmłodszym miasto z różnych perspektyw – one to lubią.
Inną budowlą wznoszącą się wysoko ponad dachy miasta jest Pomnik Bitwy Narodów. Upamiętnia on największą bitwę stoczoną w 1813 roku między wojskami napoleońskimi, a wojskami koalicji antyfrancuskiej (Austria, Prusy, Rosja, Szwecja). Pomnik ma 91 metrów wysokości i jest najwyższą budowlą pomnikową w Europie. Na tarasy widokowe można wjechać windami (lub wejść po schodach) i stamtąd podziwiać ogrom budowli oraz malowniczość Lipska. A jeśli już zwiedzi się pomnik i obejrzy widoki, można odetchnąć od miasta w pobliskim parku – dzieciaki będą miały miejsce do pobiegania i zabawy.
Nieco dalej od centrum znajdują się miejskie tereny rekreacyjne. Udało nam się spędzić nieco czasu w dwóch miejscach będących celem rodzinnych spacerów z dala od wielkomiejskiego zgiełku.
Pierwszy z nich to Wildpark Leipzig działający od 105 lat. Na 42 hektarach leśnego terenu zobaczyć można 25 gatunków zwierząt. Przebywają one na wielkich wybiegach, które mija się podczas spokojnego spaceru. Wstęp do tej części parku jest bezpłatny. Bilety należy tylko kupić do części prezentującej zwierzęta domowe i hodowlane. Oba miejsca na pewno będą sporą atrakcją dla maluchów, które z bliska mogą zobaczyć zwierzęta leśne w warunkach bardzo zbliżonych do naturalnych oraz spotkać się na przykład z krową, owcą czy kucem. Jest tu także spory plac zabaw i kawiarnia. To idealne miejsce na spacer z dziećmi – i tymi maleńkimi, podróżującymi w wózkach i tymi większymi. Zacieniony, leśny teren z wygodnymi alejkami pozwoli odetchnąć i zrelaksować się. Tak blisko, a jednak tak daleko od głośnego miasta…
Drugim miejscem, w którym spędziliśmy miłe popołudnie i znakomicie się wszyscy bawiliśmy, było jezioro Markkleeberg (Markkleeberger See) powstałe na terenach pokopalnianych. Przepłynęliśmy się statkiem po spokojnych wodach podziwiając piękną okolicę. Później wykąpaliśmy się na jednej z wielu plaż, co szczególnie ucieszyło naszą córkę, bo ona kocha wodę (jak i większość dzieciaków). Na brzegach jeziora znajduje się sporo piaszczystych przyjemnych kąpielisk, z łagodnym wejściem do wody, na których można poopalać się i popluskać w wodzie. A na koniec pobytu nad jeziorem zjedliśmy pyszną kolację w restauracji KANU Wildwasser-Terrasse z oszałamiającym widokiem na okolicę. Polecamy Markkleeberger See szczególnie latem. Po zwiedzaniu miasta można spędzić czas nad wodą i odetchnąć na łonie przyrody.
Te kilka dni, podczas których zwiedzaliśmy Lipsk, minęły nam błyskawicznie. Atrakcji było mnóstwo i dla nas i dla naszej córki (w kolejnych artykułach opiszę wam jeszcze znakomite Zoo oraz rodzinny park rozrywki Belantis) i wszystkie były one warte odwiedzin i poświęconego czasu. To miasto, które jest bardzo przyjazne rodzinnemu podróżowaniu – jest tu zielono i całkiem spokojnie, jak na tak dużą metropolię; mnóstwo jest miejsc i na spacer z wózkiem i na zabawy z kilkulatkiem, ale i nastolatek na pewno nie będzie się nudził. To miasto także sprzyjające aktywności i sportom. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Lipsk nazywany „drugim Berlinem” ze względu na szybki rozwój i świetne warunki życia, bardzo nam się spodobał. Miasto dużo zyskuje przy bliższym poznaniu – podczas nieśpiesznych spacerów zauważa się liczne smaczki architektoniczne i zaczyna odczuwać jego luźną i przyjemną atmosferę. Tak jak lubimy.
Lipsk leży tylko 200 km od naszej granicy – to na tyle blisko, że można wyskoczyć tutaj na weekend, ale i tydzień w nim spędzony nie będzie ani przez chwilę nudny. To świetne miasto do rodzinnego zwiedzania, z wieloma atrakcjami dla dzieciaków, ale i dla dorosłych. Miasto przyjazne i spokojne.
Lipsk to miasto, które się lubi!