Będzie to opowieść z historią w tle, historią odległą, ale przyjemnie opowiedzianą. Cel naszej wyprawy to kaszubskie wsie: Będomin i Sikorzyno. Z pierwszą skojarzenia są proste – Muzeum Hymnu, Józef Wybicki. Gdy wspominam Sikorzyno, każdy przecząco kręci głową i nie potrafi zlokalizować miejsca na mapie.
A wieś ta znajduje się ledwie 14 km od Będomina i niecałe 10 km od Kościerzyny. Wybieramy ładny, słoneczny dzień i ruszamy z dziećmi na wyprawę. Nieśpieszną, edukacyjną, ale i bardzo ciekawą. Trasa sprawdzona przez nas kilkukrotnie i zawsze z ekipą dzieci (trójka nasza i pociechy znajomych – łącznie sztuk sześć) prowadzi z Gdańska przez malownicze zakątki Kaszub. Po drodze mamy ulubiony postój na coś dobrego, ale o tym potem. Jedziemy do Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie, czyli przenosimy się w czasie do wieku XVIII, wyostrzamy zmysły i skupiamy się na reliktach przeszłości. Oczywiście maluchy nie zapamiętają zbyt wiele z wycieczki, ale dobrą monetą będzie nawet to, że utrwalą sobie, jak wygląda dwór polski czy jego wnętrze z efektownym piecem kaflowym czy stojącym zegarem. Starsi dotkną historii i potem z innej perspektywy będą czytać o Józefie Wybickim i jego Pieśni Legionów Polskich z 1797 roku. W trakcie jazdy umilamy sobie czas audiobookami, a ja co jakiś czas czytam najstarszemu arcyciekawą książkę Małgorzaty Strzałkowskiej Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy (wyd. Bajka), którą to pozycję można też nabyć w Muzeum. Gdy dojeżdżamy na miejsce, czeka nas piękna panorama na okolicę, gdyż dwór znajduje się na wzniesieniu, a tuż-tuż przy okazałym budynku rośnie ponad 400-letni Dąb Wybickiego, który – kto wie – może pamięta chłopięce harce Wybickiego na swoich gałęziach. Drzewo to w 2013 roku zostało okrzyknięte „Drzewem Roku“ i oczywiście trzeba sobie przy nim zrobić zdjęcie, tak jak i przy pięciometrowym Orle, instalacji Roberta Florczaka, która powstała na 35-lecie placówki. Może nie byłoby w nim nic nadzywczajnego, gdyby nie fakt, że orzeł jest skonstruowany z ponad 200 starych kos. Autor dzieła zbierał je przez długi czas, skupując od okolicznych rolników, zdobywając je w antykwariatach i na jarmarkach.
Wokół Muzeum jest spora przestrzeń do wybiegania się dla dzieci. Od czasu do czasu organizowane są tu rekonstrukcje bitew i wtedy pośród żołnierskich namiotów i przy huku strzałów można posilić się grochówką.
Samo Muzeum Hymnu istnieje we dworze od 17 lipca 1978 roku, a więc całkiem niedługo, wcześniej część eksponatów zgromadzonych było w Izbie Pamięci, która mieściła się w działającej tu w latach 60. szkole podstawowej. To znamienne dla tego typu budynków, że przez lata, wskutek grabieży wojennych, niszczały w zapomnieniu, znosząc kaprysy coraz to nowych właścicieli.
Józef Wybicki, polityk, pisarz, a przede wszystkim autor słów Mazurka Dąbrowskiego, urodził się tutaj w 1747 roku. Mieszkał w Będominie stosunkowo krótko, gdyż wcześnie zaczął naukę w jezuickim kolegium mieszczącym się na przedmieściach Gdańska. Warto przejść się po wnętrzu starego dworu, by poczuć klimat tego, co minione, a co ukształtowało polski patriotyzm. Pośród starych mebli znajdziemy liczne śpiewniki narodowe (m.in. wydany w 1860 roku unikatowy egzemplarz Śpiewów narodowych, faksymile Legionów Polskich, eksponaty i biżuteria z wizerunkiem Orła Białego, płyty gramofonowe, zegary, stroje, pozytywki, pieczęcie). Zbiory są imponujące, a dzięki multimediom zwiedzający mogą w przyjemny sposób poznawać polską historię, czasy, w których przyszło żyć Wybickiemu, i losy Mazurka Dąbrowskiego. Najmłodszym uczestnikom naszej wyprawy najbadziej podobały się oczywiście wielkie dotykowe tablety z mapami oraz słuchawki z dawnymi pieśniami.
Muzuem Hymnu Narodowego jest oddziałem gdańskiego Muzeum Narodowego. Bilety nie są zbyt drogie – za normalny zapłacimy 7 zł, za ulgowy 3 zł, przy czym placówka oferuje różnego rodzaju zniżki: dzieciom do lat 7 przysługuje wstęp bezpłatny; studenci, uczniowie i posiadacze Karty Dużej Rodziny płacą jedynie złotówkę. Sobota jest dniem bezpłatnym.
Po zwiedzaniu proponuję zrobić sobie mały piknik w okolicy lub skorzystać z barku, który znajduje się w zabudowaniach koło dworu.
Dwór w Będominie, jako zamiejscowa filia Muzeum Narodowego w Gdańsku, jest miejscem eleganckim i raczej wymaga od dzieci grzecznego słuchania (jak to w muzeum), za to Sikorzyno, ze względu na swój prywatny i mniej oficjalny charakter, daje odwiedzającym więcej oddechu. Do głośnych śmiechów zaprasza już chociażby huśtawka zawieszona na długiej linie na drzewie przed dworem.
Po zaparkowaniu przy starym murze, należy odszukać małą furtkę, która zaprosi nas do pięknego, dzikiego, acz pielęgnowanego troskliwą ręką, ogrodu. Istny raj dla dzieci – sporo zakamarków, staw, warzywnik, ukryte gdzieniegdzie rzeźby, kapliczka... Żwir chrzęści pod nogami i prowadzi nas do wejścia, gdzie wita nas przewodniczka. Każda wizyta w dworze musi odbywać się pod nadzorem osoby oprowadzającej. Już od progu łykamy więc fascynującą historię tego miejsca, które zwie się „gniazdem rodowym Wybickich“. Jak już wcześniej podałam – autor słów naszego Hymnu urodził się w Będominie, ale tu mieszkała jego rodzina jeszcze przed jego urodzinami i tu wychowało się jego 6 sióstr. Słaba jakość tutejszych ziem zmusiła jednak Wybickich do szukania lepszej lokalizacji do zamieszkania i pracy. Historia zostawiła ślady na dworze, tradycyjne wnętrza przez jakiś czas były eksploatowane przez szkołę i... sklep spożywczy! W latach 90. budynek był już w stanie agonii i byłby pewnie zniszczał doszczętnie, gdyby nie gdański konserwator zabytków, pan Leszek Zakrzewski, który pożałował tak ślicznego niegdyś dworu i postanowił zrobić wszystko, by go odbudować. Dwór był rozkradziony, dach dziurawy, a przez wybite okna hulał wiatr. Jednak rok 1998 stał się przełomowy dla „gniazda Wybickich“ – wtedy to zaczął się remont generalny, który potrwał 12 lat. Pomalutku, nie bez przeszkód (głównie finansowych) szlifowany był diament, który teraz zachwyca tak wielu.
Najstarsza część budynku pochodzi z XVIII wieku. Wewnątrz możemy zwiedzić gabinet pana domu, pokój pani domu, pokój dziecięcy, bawialnię, pokój dzienny, stołowy, muzyczny, kuchnię oraz herbaciarnię. Wszystko oczywiście zrekonstruowane na styl dawnej epoki – część mebli i przedmiotów to pamiątki rodzinne właściciela, część jest skupowana, a jeszcze niektóre przedmioty trafiły tutaj wprost ze strychów ludzi, którzy zachwycili się tym miejscem.
Gdyby nie zielone tabliczki informujące o wyjściach ewakuacyjnych, moglibyśmy się tu poczuć jak w domu, jakbyśmy odwiedzali zamieszkane domostwo – tu leży otwarta książka, tam filiżanka, w donicach kwiaty. Meble i przedmioty przez lata zbierane są przez właściciela i doskonale oddają genius loci. Ha! Ale gdyby tak jednak ktoś sobie zamarzył zamieszkać na chwilę w domu ziemiańskim – voilà! – jest i taka możliwość, bo na pięterku można wynająć pokój (w cenie od 80 zł za osobę, w zależności od ilości osób i standardu; każdy pokój posiada łazienkę z prysznicem. Do dyspozycji gości jest kuchnia i świetlica z tv). Ta opcja jeszcze przed nami, bo nie mogę się oprzeć tęsknocie spędzenia choć dwóch dni w tym teatralnym, można by rzec, otoczeniu. Wypicie porannej kawy przy piecu w starej kuchni musi być bardzo romantyczne! Tak jak i herbata sączona bez pośpiechu w herbaciarni, czyli małym saloniku (z wyjściem do ogrodu), gdzie możemy odsapnąć, posłuchać Chopina, przywołać dzieci do porządku i zagrać z nimi w gry planszowe (a w nagrodę kupić szarlotkę). Jeśli pogoda dopisuje – warto przenieść się na zewnątrz i usiąść w cieniu pnących winorośli.
Fantastyczną atrakcją Sikorzyna jest labirynt ogrodowy, który nawiązuje do dawnych tradycji projektowania roślinnych korytarzy i murów, tak znanych w Anglii, w Polsce popularnych szczególnie w XVIII wieku. Krzewy przewyższają człowieka, więc po wpuszczeniu naszego stadka do środka słychać było tylko krzyki i śmiechy – wszyscy starali się dotrzeć do wysokiej platformy znajdującej się na środku. Przy dworze jest również wirydarz z ziołami, aleja lipowa i trzystuletni dąb.
Informacje praktyczne: witryna internetowa: http://dwor-wybickich.com.pl
Cennik: dorośli – 12 zł, dzieci – 8 zł, rodzina – 30 zł. Co istotne – bilet wstępu jest ważny przez 14 dni!
Co roku w Sikorzynie odbywa się „Majówka z generałem Józefem Wybickim”, zwana też wyprawą po generalskie epolety. Uczestnicy rajdu odbywają podróż z dworu Wybickich do Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie.
Po relaksującym spacerze po ogrodzie, gdy już kiszki zaczęły marsza grać, czmychnęliśmy do oddalonego o kwadrans drogi Wyczechowa (10 km od Żukowa). Znajomi zachwalali od dawna Gościniec u Przyjaciół jako najlepsze miejsce, by rozsmakować się w regionalnej kuchni polskiej. I mieli rację! Poczuliśmy się tam jak w domu, a oprócz pysznego obiadu z domowym kompotem obkupiliśmy się lokalnymi specjałami (wędzone wędliny, swojskie kiełbasy, wielkie pączki domowej roboty – w żadnej cukierni takich nie uświadczycie, itp.). Podobno sztuką jest znaleźć lepszy żurek niż ten polewany w Wyczechowie. Tuż przy karczmie zaopatrzyliśmy się również w wiejskie jaja, a na wielką jajecznicę z przyjaciółmi kupiliśmy jajo strusie.
Małgorzata Matysek
Sprawdź również: Kaszuby - najlepsze atrakcje dla dzieci