Justyna i Grzegorz prowadzą kancelarię. Jednak to im nie przeszkadza w realizowaniu pasji, jaką są podróże. Wraz z dwiema córkami zwiedzili wiele państw oraz kontynentów. Ich marzeniem jest podróż dookoła świata. Justyna w rozmowie z Dzieckowpodrozy.pl opowiada o miłości do podróżowania oraz o marzeniach dzieci.
Skąd wziął się pomysł pisania bloga podróżniczego?
Moim marzeniem z lat wczesnej młodości była praca reportera National Geographic. Od zawsze lubiłam fotografować, pisać oraz oczywiście podróżować. Jednak nie poszłam w tym kierunku. Zostałam prawnikiem. Ale blog stanowi połączenie tych pasji i świetny sposób na ich realizację.
Z jakimi reakcjami spotykaliście się, kiedy zaczęliście podróżować z dziećmi?
Wielokrotnie spotykaliśmy się z twierdzeniami, że z dziećmi nie da się podróżować. Gdy urodziło nam się pierwsze dziecko, okazało się to możliwe. Wtedy słyszeliśmy, że z dwójką to już na pewno się nie da. Inne osoby mówiły, że ich dzieci nie lubią zwiedzać. One lubią tylko hotel, basen i animacje. Z tym też się nie zgadzałam. Skoro dziecko nie miało szans poznać innego stylu podróżowania, to skąd miałoby je lubić?
Zobacz też:
->Mamo, a tutaj kiedy pojedziemy? [WYWIAD]<-
Co wtedy postanowiłaś?
Poczułam chęć pokazania rodzicom, że się mylą. Dzieciom nie są potrzebne specjalne atrakcje, by były zainteresowane danym miejscem. Chciałam zainspirować i pomóc im w organizacji wyjazdów na własną rękę. Wielu moich znajomych przestało bać się podróży z dziećmi. Nabrali ochoty do wspólnego podróżowania.
Czyją pasją w waszej rodzinie jest podróż?
Pasja jest moja, a reszta rodziny z przyjemnością z niej korzysta.
Jak się zaczęła?
Jako dziecko podróżowałam z rodzicami, na miarę tamtych czasów. Były to wyjazdy do NRD, nad morze i bardzo często w góry. Był okres, że co dwa tygodnie pakowaliśmy plecaki i ruszaliśmy w góry. Wtedy to się zaczęło.
Kiedy wyjechałaś pierwszy raz z mężem?
Nasza pierwsza wspólna podróż odbyła się po Stanach Zjednoczonych. Dostaliśmy bilety w prezencie ślubnym od mojego chrzestnego. On sam mieszka w USA. Polecieliśmy do niego.
Co wówczas zwiedziliście?
Pożyczyliśmy samochód i ruszyliśmy w drogę. Przejechaliśmy z Waszyngtonu przez prawie całe Stany na zachód, do parków narodowych. Zeszliśmy na dno Wielkiego Kanionu. Wędrowaliśmy po przepięknych miejscach jak Arches NP, Canyonlands, Zion, Mesa Verde. Odwiedziliśmy Las Vegas, Nowy Jork, Niagarę i wiele innych wspaniałych miejsc na wschodzie i zachodzie kraju. Spaliśmy na campingach w parkach narodowych i doświadczyliśmy takiej potęgi przyrody, że tchu brakowało.
Co Was zafascynowało w podróżowaniu?
Zafascynowały nas nowe krajobrazy, inne kultury, odmienność. Ale przede wszystkim poczucie wolności i ekscytacja, które towarzyszą odkrywaniu nowych miejsc. Fascynuje nas też ciekawość, zew przygody oraz nowe doświadczenia.
Od kiedy podróżujecie z dziećmi?
Podróżujemy z dziećmi ponad 11 lat, zawsze na własną rękę. Pierwszy wyjazd z małą Lenką był nad rozlewiskami Biebrzy. Potem pojechaliśmy do Toskanii, a później już regularnie w kolejne, piękne miejsca. Druga z córek Pola, rozpoczęła przygodę z podróżowaniem jeszcze wcześniej od siostry. Najpierw pojechaliśmy z nią na Mazury. Następnie do Prowansji, na Sardynię i do teraz odwiedziły już wiele krajów.
Jakie kraje do tej pory odwiedziliście całą rodziną?
Z tych odleglejszych to Tajlandię, Meksyk, Jordanię, Oman, Turcję. Byliśmy kilka razy we Włoszech. Zwiedziliśmy też Norwegię m.in. Lofoty, Francję w tym Korsykę, Portugalię w tym Azory, Grecję, Chorwację, Holandię, Szkocję, Hiszpanię, Niemcy, Czechy oraz inne miejsca.
Jak wyglądał pierwszy wspólny wyjazd?
Specjalnie pojechaliśmy samochodem, by móc spakować wszystkie dziecięce rzeczy. Samochód to dla mnie trochę taki dom na kółkach. Można dużo do niego spakować. Daje poczucie bezpieczeństwa. Gdy my biegaliśmy nad Biebrzą za łosiami, Lenka spała w nosidełku na świeżym, mroźnym powietrzu. Okazała się bezproblemowa. To nas zachęciło do dalszych podróży.
Czy specjalnie przygotowywaliście się do tego oraz następnych wyjazdów?
Nie przygotowywaliśmy się jakoś specjalnie do tego ani kolejnych wyjazdów. Od zawsze podróże z dziećmi były dla nas naturalne. Nie zastanawialiśmy się jak je zaplanować. Po prostu robiliśmy to tak, jakbyśmy jechali sami. Skoro sobie pakujemy niezbędne rzeczy to dzieciom również. Szczepimy się razem z dziećmi. Do tej pory, takie podejście sprawdza się.
W jakim wtedy dzieci były wieku?
Gdy wyruszyły w pierwsze dłuższe i dalsze podróże, Lenka miała osiem miesięcy, a Pola trzy.
Jak one zniosły całą podróż?
Starsza córka była bezproblemowa. Z młodszą tak łatwo nie poszło. Do dziś pewne problemy nie minęły. Ona jest wielkim niejadkiem. Potrafi w podróży przeżyć dwa tygodnie na gotowanym ryżu i wybranych owocach. Wielu nowych rzeczy boi się. Więc powoli oswajamy te jej lęki, ale to nie są powody, by nie podróżować z dziećmi. Zdarza się, że marudzą. Są zmęczone. Jest im gorąco, ale z reguły to chwilowe kryzysy. Po krótkim odpoczynku, czy drobnej przyjemności, odzyskują siły.
Którą wyprawę córki najlepiej wspominają?
Dziewczynki najlepiej wspominają Tajlandię. Bo to była dla nich najbardziej egzotyczna i pełna nowych doświadczeń wyprawa.
Czego nowego wtedy doświadczyły?
Spały w domkach na drzewie czy na jeziorze. Opiekowały się słoniami. Doświadczyły też jazdy tuk-tukami, rajskich plaż oraz ociekających złotem świątyni. W Omanie jeździliśmy off roadowo po bezdrożach. Obserwowaliśmy żółwice składające jaja na plaży. Pływaliśmy w wadi – naturalnych skalnych basenach. Spaliśmy na pustyni. W każdym miejscu jest coś nowego, innego i ciekawego do odkrycia.
Jakim transportem zazwyczaj poruszacie się podczas wyjazdu?
Jeśli to możliwe to wynajmujemy samochód. W Tajlandii korzystaliśmy z najróżniejszych środków transportu lokalnego. Ale poza tym zawsze mamy samochód.
Dlaczego akurat auto?
Pozwala na swobodę w przemieszczaniu się. Samochód często jest najszybszy i na pewno najwygodniejszy. Lokalny transport ma swój niezaprzeczalny koloryt w egzotycznych krajach. Ale w Europie czy na Bliskim Wschodzie wybieramy niezależność.
Na co zwracacie uwagę planując kolejne wyjazdy, zważając na podróżowanie z dziećmi?
Żeby każdy kolejny kraj dostarczył nam nowych doświadczeń i wrażeń. Czy to będzie oglądanie wielorybów na Azorach lub pływanie w cenotach w Meksyku. Wejście na wulkan czy doświadczenie dnia polarnego. W naszych podróżach głównie chodzi o przeżycia.
Jak córki traktują podróże?
Traktują podróże jako nieodłączny i naturalny element naszego życia. Ale każda z nich ma podróżnicze marzenia. Mam nadzieję niedługo je spełnić. Traktują zwiedzanie jako zabawę. Pustynia to dla nich wielka piaskownica. Las deszczowy to miejsce pełne nowych odgłosów. Góry to okazja by poskakać po skałach. Park miejski to często place zabaw, a kanały w mieście to okazja by popływać łódką i zobaczyć miasto z innej perspektywy. Oczywiście, gdy w danym miejscu są ciekawe atrakcje dla dzieci, to korzystamy np. oceanarium w Lizbonie lub interaktywne muzea. Zdarzają się krótkie wyjazdy tylko dla nich np. do Disneylandu. Ta wyprawa była prezentem komunijnym Lenki. Ale my tam też mieliśmy wielką zabawę. Najczęściej jednak atrakcją jest to, co nas otacza. Warto dziecku opowiedzieć historię danego miejsca. Zainteresować je tym, co widzi. To od nas, w dużej mierze, zależy jak dziecko odbiera nową rzeczywistość.
Jakie to marzenia?
Pola chciałaby zwiedzić Madagaskar, a Lena Hawaje. Nie mam nic przeciwko.
Więcej o blogu Bliskocorazdalej.pl