W tym roku na wakacje pojechałam w sierpniu z moimi córeczkami i koleżanką na festiwal do malowniczej miejscowości Kożyczkowo na Kaszubach, czekało nas przebycie ok. 400 km.
Pierwszy raz wybrałam się pod namiot z dziećmi i byłam przestraszona, czy mam wszystkie potrzebne rzeczy. Na szczęście koleżanka posiadała duży bagażnik, więc mogliśmy pozwolić sobie na zabranie mat samopompujących, dzięki którym spaliśmy jak susły, miło, wygodnie i przede wszystkim bezboleśnie. Spakowałam 4 śpiwory, każda z nas miała śpiwór innej marki, jeden był z tesco, drugi z firmy hi-tec, trzeci z lumpeksu, a czwarty pożyczony ;) Noce były lekko chłodnawe, ale było nam ciepło i wygodnie, nikt nie zmarzł. Bardzo przydała nam się w nocy mała latareczka, którą można było zawiesić w namiocie. Namiot mieliśmy 3 osobowy z Lidla z tropikiem, ale zmieściliśmy się w 4 - po przemoknięciu namiotu koleżanki.
Jeśli chodzi o żywność, to warto zabrać rzeczy, które nie psują się szybko, my zabraliśmy trochę warzyw, owoców, pieczywa, dużo wody, trochę zupek w proszku. Jadąc tak daleko z dziećmi, warto zaopatrzyć się w apteczkę, ja zawsze zabieram plastry, gaziki, płyn do dezynfekcji, lek na biegunkę i przeciwgorączkowy. Warto zabrać trochę więcej ubrań na wypadek przemoczenia + dodatkowe buty. Warto zaopatrzyć się w dodatkowe baterie do aparatu, żeby uwiecznić wszystkie cenne chwile.
Nas w nocy zastała burza, która rozpętała się w potężną wichurę, byłyśmy rozbite w dolinie, zaletą tego było to, że nie wiało tak mocno i nasz namiot nie odleciał, natomiast wadą było to, że woda spływała ze wszystkich stron i niestety koleżanki namiot nie wytrzymał i wszystko przemokło doszczętnie. Wichura była na tyle potężna, że schroniłyśmy się w camperze, który stał w pobliżu. Warto pomyśleć o tym, aby będąc na polu namiotowym, mieć w pobliżu samochód, do którego można się schować na wypadek burzy. Gdy rozbijałyśmy namiot, zastanawiałyśmy się, czy nie rozbić go pod drzewami, żeby mieć trochę cienia, jednak gdy przyszła wichura, pod drzewami zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Nasz namiot jakoś przetrwał, linki były trochę pozrywane, jednak z namiotem nic poważniejszego się nie stało. Ja w dłuższą trasę zabieram mapę samochodową, gdyż są miejsca gdzie nie mamy zasięgu i wtedy mamy małego pomocnika w postaci mapy.
Na festiwalu spędziłyśmy niezapomniane chwile, słuchając baśni ludów ziemi, byłyśmy na przepięknym koncercie laboratorium pieśni, podziwiałyśmy przepiękne widoki ze wzgórz Kożyczkowa, słuchałyśmy przepięknych opowieści o życiu Indian. Wracając do domu, lekko zboczyłyśmy z drogi, żeby zobaczyć kamienne kręgi w Węsiorach, i polecam każdemu takie zbaczanie z trasy, bo można odkryć czasami coś cennego. Pakując się w podróż, cały czas miałam wątpliwości, czy zabierać dzieci, bałam się, że nie wytrzymają tyle czasu w podróży, będą marudzić czy zachorują. Dziewczynki trochę marudziły, ale wtedy robiliśmy przystanek na małą przekąskę i mogliśmy spokojnie jechać dalej.
Warto jeździć z dziećmi, pomimo czasami niedogodności, są to chwile wspólnie spędzone, które wzmacniają więź rodzinną i dają niezapomniane przeżycia. Powoli zbliża się jesień, a my mamy ponaklejane zdjęcia na lodówce z naszej małej wyprawy i mam nadzieję, że będą dawały nam dużo słońca przez cały rok, do następnych wakacji.
Czytaj również: Kaszuby - atrakcje dla dzieci
Anna K.