Naszą pierwszą i mamy nadzieję, że nie ostatnią podróż do Japonii, zaczęliśmy planować jeszcze przed narodzinami drugiego syna. Domyślaliśmy się, że taka wyprawa z dwójką dzieci to nie lada wyzwanie, więc woleliśmy się solidnie do niej przygotować. Czy się umęczyliśmy? Oczywiście! A czy było warto? Jak najbardziej!
W poniższym wpisie postaram się doradzić w jaki sposób najlepiej przygotować się do takiej wyprawy z dwójką dzieci (nasze były w wieku 9 miesięcy oraz 5 lat) oraz opiszę miejsca, które zwiedziliśmy, a także wspomnę o tych, które mieliśmy w planie zwiedzić, ale zabrakło na nie czasu. Może znajdziecie tu jakieś inspiracje.
PRZED WYJAZDEM, czyli jak się przygotować do długiej podróży z dziećmi?
- Przede wszystkim należy zebrać jak najwięcej informacji o kraju, do którego się wybieramy. Ja zaczęłam od czytania blogów podróżniczych oraz bardzo, ale to bardzo przydatnej strony: www.japan-guide.com. Piękne zdjęcia, opisy miejsc i wszelkie porady pomogły mi w stworzeniu 3-tygodniowego planu podróży (o którym bardziej szczegółowo będzie w dalszej części wpisu). Japonia jest kulturowo odmienna od krajów europejskich, dlatego warto poczytać co jest w tym kraju akceptowane, a co nie, aby np. nie przyciągać złowrogich spojrzeń, gdy w metrze zaczniecie wycierać nos w chusteczkę. Na pewno im mniej rzeczy zaskoczy nas negatywnie, tym lepiej.
- Oczywiście lecąc do Japonii trzeba posiadać ważny paszport. Natomiast wiza nie jest konieczna, jeśli jedziemy w celach turystycznych, a nasz pobyt nie przekroczy 90 dni. Przy wjeździe do Japonii wszystkie osoby powyżej 16 r.ż. zostają poddane procedurze imigracyjnej (zdjęcie, odciski palców itp.). Jeśli decydujemy się na zakup JR Pass’a, który będzie uprawniał nas do przejazdów środkami komunikacji Japan Rail, w tym shinkansenami, musimy zakupić go przed wylotem do Japonii. Polecam zrobić to z dość dużym wyprzedzeniem. Z reguły JR Pass’y (a właściwie vouchery, które dopiero na miejscu wymienia się na JR Pass’y) docierają pocztą w miarę szybko od złożenia zamówienia, ale przezorny zawsze ubezpieczony, więc polecam zrobić to wcześniej niż na ostatni moment. JR Pass to niemały wydatek, ale wystarczy jeden przejazd z Tokio do Kioto i z powrotem i w zasadzie już nam się zwraca. Shinkanseny są dość drogie i jeśli ktoś zamierza wypuszczać się poza Tokio, to JR Pass jest takim „must have”. Więcej o JR Pass’ach – jak je zamawiać, ile kosztują, do czego uprawniają itp. – znajdziecie tu. Kolejna sprawa to internet w komórce, który w zasadzie jest niezbędny. Po Tokio i wszędzie indziej poruszaliśmy się korzystając z Google Maps, na TripAdvisor szukaliśmy miejsca na obiad, a także czasem komunikowaliśmy się między sobą używając Messengera. Bez internetu ani rusz. Mój brat, który mieszka w Tokio, kupił karty SIM z internetem na Amazonie i przywiózł nam na lotnisko. Ale spokojnie można je kupić również na miejscu.
- Pakowanie jest zawsze moim największym koszmarem. Za każdym razem mam wrażenie, że czegoś zapomnę Dużo wcześniej zaczęłam robić listę rzeczy, które muszę zabrać: lekarstwa, akcesoria, rzeczy do samolotu itp. Na taką wyprawę polecam spakować się jak najbardziej kompaktowo. Należy pamiętać, że ze wszystkimi torbami, walizkami, plecakami i wózkami będzie trzeba się przemieszczać. Im mniej tym lepiej – istnieje wtedy szansa, że niczego po drodze nie zgubimy inie padniemy na zawał. U nas wyglądało to tak, że mieliśmy 2 duże walizki, 2 małe, torbę dla dziecka do samolotu, wózek, który można było spakować do pokrowca i przewiesić przez ramię oraz nosidełko. Przez większość czasu korzystaliśmy z wózka, bo tak było wygodniej, np. podczas drzemek. Choć zdarzyło się kilka sytuacji, kiedy to nosidełko byłoby o wiele wygodniejszym rozwiązaniem. Na przykład, gdy aby przedostać się na inny peron trzeba było wejść poziom wyżej, a windy nie było w pobliżu lub gdy rano próbowaliśmy wejść do zatłoczonego metra. Jeśli chodzi o przemieszczanie się po Japonii z tymi wszystkimi bagażami, to niestety nie będę tu pomocna. My byliśmy w bardzo komfortowej sytuacji, gdyż mieszkanie mojego brata w Tokio było naszą bazą wypadową. Lecąc na kilka dni na Okinawę spakowaliśmy się tylko w bagaże podręczne, a z kolei jadąc do Kioto i Hiroszimy zabraliśmy jedną dużą walizkę. Nie ukrywam, że było to spore ułatwienie, szczególnie, że pociągi potrafią być zatłoczone i jeżdżenie ze wszystkimi bagażami byłoby prawdziwą udręką. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby zostawienie przynajmniej 1 dużej walizki w schowku na dworcu, jeśli wybieracie się na kilka dni poza Tokio, a potem zamierzacie tam wrócić.Wracając do tematu pakowania – co spakować? Przede wszystkim należy prześledzić prognozę pogody albo chociaż warunki pogodowe, które występują najczęściej w danym okresie. Nasz początkowy plan zakładał wyjazd w maju. Młodszy synek miał wtedy niecałe 3 miesiące, co miało oczywiście swoje plusy i minusy. Jednak ze względu na to, że dosyć późno zaczęliśmy szukać biletów, ceny były już wysokie. Postanowiliśmy zatem przełożyć wyprawę na listopad. Warto nadmienić, że najlepszy czas na zwiedzanie Japonii jest właśnie wiosną lub jesienią. Szczególnie jeśli wybieramy się z dziećmi. Japonia leży w zasięgu trzech stref klimatycznych, więc pogoda jest bardzo zróżnicowana i wszystko zależy od tego, w który rejon pojedziemy. Niemniej jednak najpopularniejszą destynacją jest Tokio i reszta wyspy Honsiu, która jest największą wyspą Japonii. Jeśli wybieramy się właśnie tam, to zdecydowanie należy omijać miesiące letnie (czerwiec – pora deszczowa, lipiec i sierpień – upały, wrzesień – tajfuny). Wiosna jest przepiękna ze względu na kwitnące wiśnie, a temperatury są przyjemne. Radziłabym jednak omijać początek maja, ze względu na tzw. Golden Week, w którym Japończycy mają wolne i dużo podróżują po kraju. Wówczas robi się tłoczno na lotniskach i w pociągach, co może być sporym utrudnieniem, gdy podróżujemy z małymi dziećmi i wózkiem. Jesień z kolei jest przyjemna dla oka ze względu na piękne kolory drzew, szczególnie czerwień klonów japońskich. Ogrody i parki mienią się wieloma kolorami, a pogoda jest idealna. Podczas naszego listopadowego pobytu, który trwał 3 tygodnie, temperatura kształtowała się następująco:• 13 stopni C – najzimniejszy dzień w Kioto w ostatnim tygodniu listopada. Wystarczyły jednak softshelle, cieplejsze bluzy i cienkie czapki dla dzieci.Na pewno temperatura odczuwalna była wyższa niż 13 stopni C w Polsce.
- Przez większość pobytu temperatura oscylowała w granicach 15-18 stopni. Było słonecznie, więc odczuwalnie ciepło nawet przy tych 15 stopniach. W niektóre dni chodziliśmy w samych bluzach.
- 26 stopni C – najwyższa temperatura podczas naszego pobytu i było to na Okinawie w połowie listopada. W ciągu 4 dni jeden raz pod wieczór spadł deszcz, ale nadal było ciepło i bardzo przyjemnie.
- W listopadzie na pewno trzeba zabrać ze sobą cienkie kurtki (wiosenno-jesienne bądź softshelle), kilka bluz i cienkie czapki dla dzieci. Raczej nie musimy spodziewać się ulew czy silnych wiatrów. Podobno listopad jest jednym z piękniejszych miesięcy w Japonii, jeśli chodzi o pogodę. Chociaż należy pamiętać, że na północy kraju (np. wyspa Hokkaido) może być już troszkę zimniej.Ciekawostką jest fakt, że japońskie mieszkania nie posiadają ogrzewania centralnego. W Tokio temperatura rzadko spada poniżej 10 stopni C w dzień i wystarczy tam klimatyzacja. Ale nawet, gdy temperatura jesienią sięga 18 stopni, nad ranem w mieszkaniu potrafi być chłodno, więc polecam piżamy z długim rękawem i długimi spodniami, szczególnie dla dzieci. Wystawienie nogi spod kołdry, gdy w mieszkaniu jest 19-20 stopni nie należy do najprzyjemniejszych, ale na pewno lepiej się wstaje, jeśli w łazience czeka na nas cieplutka deska klozetowa. I to nie wygrzana przez inną osobę :P Jeśli planujecie wypad na Okinawę, to na pewno przydadzą się akcesoria plażowe. Co prawda od listopada nie można już się kąpać w morzu, ale na plaży można sobie poleżeć. Trzeba pamiętać więc o kocu plażowym czy ręcznikach, klapkach/sandałkach, kremie do opalania itp.
- Ile potrzeba PEELENÓW, czyli jak zaplanować budżet? Z racji wykształcenia i zawodu podeszłam do tej sprawy bardzo poważnie i przed wyjazdem stworzyłam plik xls ze wszystkimi planowanymi wydatkami. Wystarczą jednak szacunkowe koszty, aby zdać sobie sprawę ile będzie kosztowała taka wyprawa. My wydaliśmy w sumie ok. 21,000 zł – mieliśmy jednak darmowe noclegi w Tokio, a nasze dzieci były w wieku, który uprawniał do wielu zniżek (np. darmowa komunikacja, ulgowe lub darmowe wstępy do niektórych atrakcji). Nie byliśmy jakoś bardzo oszczędni, bo zależało nam na wygodzie i na przykład nie chcieliśmy tracić czasu na wyszukiwanie czy dotarcie do tańszych restauracji.
- Bilety lotnicze (Wrocław przez Warszawę – Tokio i z powrotem) + ubezpieczenie = 8,000 zł
- JR Pass’y = 2,000 zł
- Karty SIM = 200 zł
- Noclegi na Okinawie, w Kioto i Hiroszimie = 3,000 zł
- Transport (lot na Okinawę, metro, autobusy i wszędzie tam, gdzie nie mogliśmy użyć JR Pass’a) = 2,700 zł
- Atrakcje (np. zoo, muzeum, oceanarium, diabelski młyn, świątynie, Tokyo Skytree itp.) = 900 zł
- Jedzenie, napoje (bardzo szacunkowo) = 3,500 złMłodszy syn był na „słoiczkach”, które wysłaliśmy do mojego brata z Polski. Mleko modyfikowane wzięliśmy ze sobą. Dobrym pomysłem jest żywienie się w konbini, czyli convenience stores. Jest to sieć sklepów (7-Eleven, FamilyMart i Lawson – to takie najbardziej popularne), gdzie znajdziecie tzw. gotowce i na miejscu możecie je podgrzać i zjeść. Można tam również kupić przekąski (onigiri) czy małe dania na wynos (obento), które na spokojnie zjecie w hotelu czy pociągu (nie jedzcie na ulicy, bo to bardzo niekulturalne ). W konbini jadaliśmy głównie śniadania i szybkie lunche, a dopiero na kolację/obiado-kolację ruszaliśmy do restauracji.
Warto mieć przy sobie zapas gotówki, bo nie we wszystkich miejscach będzie możliwość płatności kartą. Jeśli chodzi o kartę, to my korzystaliśmy z Revolut’a. Na bieżąco wymienialiśmy PLN na JPY w zależności od potrzeb. Od razu widać było po jakim kursie jest wymiana, a także nie mieliśmy problemu z tym, że pod koniec pobytu zostały nam jeny w gotówce, których nie zdążyliśmy wydać.
W JAPONII, czyli co zobaczyć i zwiedzić, aby nie zanudzić dzieci na śmierć?
Cały nasz wyjazd planowaliśmy pod kątem dzieci, a właściwie starszego syna, który miał wtedy 5 lat. Dlatego nie zwiedzaliśmy dużo świątyń czy zabytków, a nastawiliśmy się raczej na parki, ogrody, chodzenie po mieście i atrakcje typowe dla dzieci. Oto nasz 3-tygodniowy plan w szczegółach:
9 dni w Tokio
Droga z lotniska Narita do centrum Tokio jest dość długa – pociągiem jechaliśmy grubo ponad godzinę. Jeszcze na lotnisku odebraliśmy swoje JR Pass’y okazując zakupione wcześniej przez internet vouchery. Tokio ma wiele do zaoferowania. Można tam być przez 2 tygodnie i wciąż odkrywać nowe miejsca. My chcieliśmy odwiedzić najsłynniejsze dzielnice, skosztować lokalnych przysmaków i przede wszystkim poczuć magię tego ogromnego miasta.
Po Tokio poruszaliśmy się głównie metrem korzystając z karty PASMO, którą można doładować na każdej stacji. Aplikacja Google Maps pokazywała nam o której dokładnie godzinie podjedzie nasz pociąg, na której stacji mamy wsiąść czy wysiąść. Naprawdę nie trzeba znać japońskiego, aby dość sprawnie poruszać się po mieście.
Shibuya
Shibuya to jedna z słynniejszych oraz najbardziej zatłoczonych dzielnic Tokio, centrum mody i kultury młodzieżowej. Przy stacji metra znajduje się pomnik psa Hachiko, który każdego dnia czekał na swojego pana przed stacją, nawet przez wiele lat po tym jak jego pan zmarł. Pomnik ten znajduje się tuż obok Scramble Crossing - najsłynniejszego skrzyżowania w Tokio, gdzie podczas jednej zmiany świateł potrafi tu przejść 2.5 tys. pieszych. Wieczorem jest jeszcze głośniej i tłoczniej, a wszechobecne neony sprawiają, że wrażenie jest niesamowite. Na dachu budynku Magnet by Shibuya znajduje się taras obserwacyjny (wejście darmowe), z którego rozpościera się widok na skrzyżowanie oraz Shibuyę. Popularną ulicą handlową w tej dzielnicy jest Koen Dori (Park Street), która prowadzi do Parku Yoyogi. My do parku nie dotarliśmy, ale jeśli zmęczą Was zakupy oraz tłok i hałas, to wizyta w parku może być miłą odskocznią. W Shibuyi znajdują się także sklepy w stylu „wszystko po 5 zł”, gdzie możecie kupić bardzo fajne i tanie drobiazgi dla rodziny i znajomych, np. magnesy, pałeczki, wachlarze, miseczki do ryżu itp. Z Japonii warto też przywieźć słodycze, np. o osobliwym smaku zielonej herbaty.
Ueno
Dzielnica Ueno była naszym kolejnym przystankiem. W niej znajduje się duży park i najstarsze zoo w Japonii (otwarte w 1882 r.). Nawiększą atrakcją zoo są duże misie panda, które przyjechały z Chin. Niestety kolejka do nich była tak długa, że zrezygnowaliśmy z poznania tych uroczych zwięrząt. W pobliżu JR Ueno Station znajduje się również Narodowe Muzeum Natury i Nauki. Był to nasz obowiązkowy punkt programu ze względu na ogromne i niesamowite szkielety dinozaurów.
Minato City i Roppongi
Podczas pobytu w Tokio mieszkaliśmy w Minato City, skąd było bardzo blisko (15 min piechotą) do dzielnicy Roppongi i Roppongi Hills – tzw. miasta w mieście. Właśnie na Roppongi Hills znajduje się słynna Mori Tower, której pierwsze 6 pięter zajmują sklepy i restauracje, a 6 najwyższych pięter zajmuje Muzeum Sztuki. Poza tym w Mori Tower mieszczą się siedziby wielu słynnych firm, takich jak Pokémon Company, Google czy Ferrari Japan. W listopadzie Roppongi Hills, jak zresztą wiele miejsc w całym Tokio, było już pięknie przystrojone ozdobami świątecznymi i licznymi światełkami, co tworzyło naprawdę wyjątkowy klimat. Wszystkim fanom filmów Quentina Tarantino polecam obiad lub kolację w bardzo klimatycznej restauracji Gonpachi Nishi Azabu, która mieści się 10 min piechotą od stacji metra Roppongi. Nie należy ona do tanich, ale spędzenie w niej czasu to również uczta dla oka. Najbardziej znana jest ze sceny w filmie „Kill Bill”.
Asakusa
To z kolei dzielnica pełna tradycji. Wysiadając na stacji Asakusa w kilka minut docieramy do Bramy Kaminarimon, która jest wejściem do Świątyni Sensoji. Poruszając się w kierunku budynków tejże Świątyni przechodzi się historyczną uliczką Nakamise Dori, po obu stronach której znajdują się sklepy z pamiątkami i budki z jedzeniem. Następnie dociera się do placu, na którym mieści się wiele ciekawych budynków w prawdziwie japońskim stylu. Z daleka widoczna jest też wieża Tokyo Skytree – najwyższa w Japonii. Ze świątyni Sensoji można do niej dotrzeć na piechotę, wystarczy wybrać się na troszkę dłuższy spacer (ok. 20 min). Wieża posiada dwa tarasy obserwacyjne i oferuje niesamowity widok na Tokio.
Rikugien Garden
Również w północnej części Tokio dotrzemy do jednego z najpiękniejszych ogrodów japońskich w Tokio. Ogród jest duży, więc trzeba przeznaczyć co najmniej godzinę lub dwie na jego obejście. Gdy zmęczą nas spacery można zatrzymać się w jednej z kawiarenek (Teahouse) na przepyszną zieloną herbatę i ciastko z kasztanem. Ogród jest piękny szczególnie jesienią ze względu na liczne klony, których liście przybierają soczystą, czerwoną barwę.
Odaiba
Odaiba to dzielnica na sztucznej wyspie połączonej Tęczowym Mostem z resztą Tokio. Na wyspę można popłynąć wodnym autobusem, co już samo w sobie jest niezywkłą atrakcją dla dzieci. Na miejscu znajdziemy m.in. ogromny diabelski młyn (Ferris Wheel), który ma 115 m wysokości i jest jednym z większych na świecie. Z wagonika można podziwiać widok na Zatokę Tokio oraz samą Odaibę. Z racji tego, że starszy syn jest wielkim fanem klocków Lego, jednym z punktów programu było odwiedzenie Decks Tokyo Beach – ogromnego centrum handlowego, w którym znajduje się m. in. Legoland Discovery Center. Podczas gdy mąż i starszy syn bawili się klockami, ja przechadzałam się po tarasach Decks Tokyo Beach i podziwiałam przepiękne świąteczne iluminacje świetlne.
Shinjuku
To kolejna ze słynnych dzielnic Tokio. Tu znajduje się najbardziej zatłoczona stacja metra na świecie. Kilka minut piechotą od stacji oddalony jest przepiękny Shinjuku Gyoen Park. W nim można przejść się po ogrodach w stylu japońskim, angielskim i francuskim. Park jest ogromny i można w nim spędzić dobre kilka godzin. Przy pięknej pogodzie spacer alejkami wśród niesamowitej i kolorowej roślinności to czysta przyjemność. W małych kawiarenkach można zatrzymać się na zieloną herbatę i coś słodkiego. W parku znajduje się również restauracja.
Pałac Cesarski
W centrum Tokio znajduje się Imperial Palace. Wewnętrzne tereny pałacu są otwarte dla zwiedzających tylko dwa razy do roku, ale Pałac warto również zobaczyć z oddali. Otaczają go rozległe tereny parku, gdzie można wybrać się na dłuższy spacer. Planując zwiedzanie Tokio najlepiej pogrupować sobie wszystkie miejsca, które chcemy odwiedzić, dzielnicami lub regionami. Przemieszczanie się z jednego końca Tokio na drugi może być bardzo czasochłonne i kosztowne. Tak więc, jeśli jednego dnia zdecydujecie się na północną dzielnicę Tokio, to kolejnych atrakcji szukajcie również na północy. I nie polecam „zaliczania” jak największej ilości atrakcji jednego dnia. Z doświadczenia wiem, że z pozoru relaksujący spacer po parku może zmęczyć dzieci, dlatego warto przeznaczyć na niego kilka godzin, aby mieć czas na spokojne zjedzenie obiadu czy po prostu posiedzenie na ławce. Planując popularne atrakcje takie jak np. Tokyo Skytree czy diabelski młyn, trzeba liczyć się ze staniem w kolejkach, dlatego tego samego dnia nie polecam planowania też długiej bieganiny po mieście czy większej liczby atrakcji.
5 dni na Okinawie
Planując naszą podróż do Japonii zdecydowaliśmy, że kilka dni spędzimy na Okinawie – w jednym miejscu, bez pośpiechu i ciągłego przemieszczania się środkami komunikacji miejskiej. Chcieliśmy relaksować się na plaży, spacerować i po prostu odpoczywać. Z racji tego, iż lot z Tokio do Naha trwa ok. 3 godziny początkowo szukaliśmy noclegu w pobliżu lotniska, aby nie męczyć dzieci długim dojazdem z lotniska do hotelu. Czytając różnego rodzaju artykuły i blogi natknęłam się jednak na informacje, że tak naprawdę najpiękniejsze plaże znajdują się bardziej na północy Okinawy. Znaleźliśmy hotel w pobliżu niesamowitego Ocean Expo Park i jednej z najpiękniejszych plaż na Okinawie – Emerald Beach. Był to strzał w dziesiątkę, lecz wiązało się to z dodatkowymi 3 godzinami w autobusie, aby dotrzeć tam z lotniska. Lot plus transfer do hotelu zabrały nam praktycznie większość dnia, ale Ocean Expo Park jest cudowny i koniec końców nie żałujemy, że to właśnie tam spędziliśmy te kilka dni. Jedną z największych atrakcji parku jest Okinawa Churaumi Aquarium. O ile do parku wchodzi się za darmo, tak to akwarium trzeba zakupić bilet wstępu. Akwarium to jest uważane za jedno z najpiękniejszych w całej Japonii, a niesamowite wrażenie robi olbrzymi zbiornik, w którym pływają m.in. rekiny wielorybie. Park jest rozległy, ale bardzo przyjemnie się po nim spaceruje. Przy ścieżkach znajdują się głośniki, z których dobiegają ciche i relaksujące japońskie melodie. Oprócz akwarium w parku znajdziecie również mały skansen, muzeum, Tropical Dream Center – ogóród botaniczny, basen z żółwiami morskimi, delfinarium, plac zabaw, restauracje. W Ocean Expo Park można spędzić cały dzień i relaksować się w pięknych okolicznościach przyrody. W listopadzie było tam bardzo mało ludzi, co tym bardziej sprzyjało odpoczynkowi.
2 dni w Kioto
W ostatnim tygodniu pobytu uruchomiliśmy nasze tygodniowe JR Pass’y i najpierw wybraliśmy się w podróż shinkansem do Kioto. Tip: jeśli jedziecie większą liczbą osób (w tym dzieci) i z walizami, to koniecznie zarezerwujcie sobie wcześniej miejsca w pociągu. W czwartek, dzień przed wyjazdem do Kioto, zorientowaliśmy sie, że w piątek przypada w Japonii święto, a w związku z tym Japończycy mają długi weekend. Wszystkie miejsca w porannych shinkansenach do Kioto były już zarezerwowane, więc musieliśmy jechać dopiero koło południa i na dodatek wolniejszym pociągiem. Przez to straciliśmy dość dużo czasu i po dotarciu do Kioto oraz zameldowaniu się w apartamencie mieliśmy tylko czas na zjedzenie obiado-kolacji w pobliskiej restauracji. Plan zwiedzania Kioto totalnie nam się posypał. Z 2 pełnych dni zaplanowanych na zwiedzanie Kioto, został tak naprawdę tylko jeden. W dniu wyjazdu, po wymeldowaniu, mieliśmy podjechać do jednej z najpopularniejszych świątyń w Kioto – Kyomizudera. Jednak ze względu na długi weekend wszystkie schowki bagażowe na dworcu były zajęte i nie mieliśmy gdzie zostawić ogromnej walizki, z którą podróżowaliśmy. Stwierdziliśmy, że dojście do świątyni (pod górkę) z dziećmi, wózkiem oraz walizką będzie zbyt męczące i postanowiliśmy po prostu trochę pospacerować po mieście, coś zjeść i czekać na pociąg do Hiroszimy. Jeden pełen dzień, który został nam na zwiedzanie Kioto, przeznaczyliśmy na wycieczkę do Arashiyamy, oddalonej ok. 15 min jazdy pociągiem. Jest to bardzo urokliwa część Kioto, położona w jego zachodniej części. Spacerując po Arashiyamie można zwiedzić Bambusowy Las (Bamboo groves), wejść na górę do parku małp (Monkey Mountain – przygotujcie się na mały trekking, koniecznie bez wózka), skąd rozciąga się przepiękny widok na Kioto czy podziwiać piękne widoki z mostu Togetsukyo. I znów długi weekend dał się nam we znaki, bo aby z bambusowego lasu dostać się do parku małp trzeba było przejść właśnie przez most Togetsukyo, który był bardziej zatłoczony niż Lidl podczas promocji na klapki Kuboty. Aby przejść przez most trzeba było stać ok. 20 min w kolejce – w tę i z powrotem! Jedną z atrakcji Arashiyamy jest również kolejka Sagano Scenic Railway. Przejazd od stacji początkowej do końcowej zajmuje ok. 25 min, a podobno widoki są niesamowite. No właśnie, podobno... Po południu wszystkie bilety były już wyprzedane i nie udało nam się z tej kolejki skorzystać.
Wieczorem pojechaliśmy jeszcze do słynnej dzielnicy Gion, gdzie zrobiliśmy szybkie zakupy pamiątek. Jednak gejszy żadnej nie spotkaliśmy ;)
Drugi raz na Kioto przeznaczylibyśmy na pewno minimum 3 pełne dni. W planach mieliśmy o wiele więcej miejsc, których niestety nie udało nam się zobaczyć:
Kyomizudera – jedna z najbardziej niesamowitych świątyń we wschodniej części Kioto, umiejscowniona na zboczu góry, z tarasem, z którego można podziwiać widok na Kioto. W odległości 15 min spacerem od świątyni znajduje się Maruyama Park.
Nishiki Market – znajdujący się w centrum Kioto rynek, na którym można kupić wiele lokalnych przysmaków.
Golden Pavillion - świątynia Zen w północnej części Kioto, której dwa najwyższe piętra pokryte są prawdziwym złotem. Park i świątynia Fushimi Inari – słynąca z tysięcy bram torii ustawionych jedna za drugą i tworzących niesamowite przejście prowadzące do lasu oraz góry Inari.3 dni w Hiroszimie
Zwiedzanie Hiroszimy rozpoczęliśmy od wycieczki na wyspę Miyajima, zwaną inaczej Wyspą Świętych Jelonków. Największą atrakcją były właśnie biegające po całej wyspie jelonki. Na wyspę można dostac się promem (do wejścia na prom uprawniają też JR Pass’y), a przeprawa trwa tylko 10 min. Już z promu można dostrzec niezwykłą i olbrzymią bramę Torii. Z rana trafiliśmy na przypływ i wtedy brama zdawała unosić się na wodzie, natomiast późnym popołudniem, podczas odpływu, można było podejść bardzo blisko niej.
Spacerując leśnymi ścieżkami dotarliśmy do kolejki linowej, która zabrała nas na górę Misen. Na górze znajdziemy m.in. obserwatorium, naturalne muzeum botaniczne i piękne widoki na Hiroszimę oraz zatokę. Do kolejki górskiej nie można wejść z wózkiem, więc wózek zostawiliśmy na dole – po powrocie nie dość, że stał na swoim miejscu, to jeszcze w takim stanie, w jakim go tam zostawiliśmy :) Niebywałe! Obowiązkowym punktem wycieczki było zjedzenie na obiad dania pod nazwą okonomiyaki, czyli czegoś w rodzaju naleśnika z wieloma składnikami, m.in. mięsem, kapustą, makaronem, serem. Danie to jest dość popularne w całej Japonii, ale kojarzone główne z Kansai lub Hiroszimą. Jest pyszne, a dodatkowym jego atutem jest fakt, że jest przygotowywane na oczach gości.
Kolejny dzień w Hiroszimie poświęciliśmy na miejsca związane z tragicznym wydarzeniem z 1945 r. Duże wrażenie robi The Atomic Bomb Dome, czyli budynek-pomnik będący wcześniej halą wystawową, a który dziś jest symbolem tamtego smutnego dnia. Znajdował się bowiem ok. 150 m od hipocentrum wybuchu bomby, ale jako jeden z nielicznych budynków w Hiroszimie, nie został zrównany z ziemią. W 1996 r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kopułę otacza Peace Memorial Park, a w nim, oprócz pomników upamiętniających ofiary katastrofy, znajduje się Peace Memorial Museum. Główną atrakcją muzeum jest kilkuminotwy multimedialny pokaz, który bardzo szczegółowo oddaje to, co stało się w momencie uderzenia bomby. Oprócz tego można pooglądać wiele eksponatów, które przetrwały wybuch, a także poczytać o losach ludzi, którzy doświadczyli tej tragedii.
Następnie poszliśmy na spacer w kierunku Zamku Hiroshima, który znajduje się nad rzeką Hon i jest zbudowany w typowo japońskim stylu.
W drodze powrotnej do Tokio mieliśmy jeszcze „zahaczyć” o Osakę, ale dzieci były już zmęczone całą wycieczką, a 5-godzinna podróż do Tokio również nie należała do najlżejszych, więc postanowiliśmy wykreślić Osakę z planu.
Jeśli kiedykolwiek jeszcze będzie nam dane wyjechać do kraju kwitnącej wiśni, to na pewno w planie będą: • Jednodniowe wycieczki w pobliżu Tokio, np. Kamakura, Kawaguchi (Chuerito Pagoda i punkt widokowy na Mt. Fuji, Oshino Ninja Village) or Nikko, • miejsca w Tokio, których nie zdążyliśmy zobaczyć, • Osaka i Nara, • Mount Koya i nocleg w jednym z buddyjskich klasztorów.
Podróż do Japonii była bardzo ekscytująca, ale jednocześnie męcząca, chociaż naprawę staraliśmy nie narzucać sobie zbyt dużego tempa i robić długie przerwy na jedzenie, spacery i odpoczynek. Jednocześnie było to wyprawa bardzo edukacyjna. Po powrocie nasz 5-letni syn rozpoznawał na zdjęciach wszystkie miejsca, które widział. Nauczył się również kilku słów po japońsku. A przede wszystkim zobaczył jak żyje się, jada i spędza czas w tak odległym kraju, jakim jest Japonia. Po powrocie wspólnie przygotowaliśmy krótką prezentację z ciekawostkami o Japonii, którą następnie przedstawiliśmy jego kolegom i koleżankom w przedszkolu. W tym roku postawiliśmy na 2-tygodniowy odpoczynek na Sardynii, ale i tak mamy w planie trochę pozwiedzać, gdyż wybieramy się tam autem. Myślę, że będą to o wiele spokojniejsze wakacje niż te w Japonii A w głowie mam już kolejną destynację i czekam aż młodszy syn troszkę podrośnie, żeby znów wybrać się w długą podróż samolotem – tym razem jednak w przeciwnym kierunku