Babciu, Babciu - Wiesz, że widziałam Świętego Mikołaja?!
Przecież jest maj Gabrysiu. Gdzie Ty go teraz spotkałaś?
Na Mazurach w Kętrzynie. Ma tam swój Konsulat, który można odwiedzać cały rok. Mieści się on w starej fabryce bombek i w środku wygląda tak jakby Święta Bożego Narodzenia nigdy się tam nie kończyły. Wszędzie stoją pięknie ozdobione choinki i kosze pełne różnokolorowych bombek, skarpety na prezenty nadal wiszą w oknach, a w tle słychać świąteczne piosenki śpiewane przez samego Rudolfa Czerwononosego.
A co można tam zobaczyć Gabrysiu?
Zwiedzanie zaczeliśmy od fabryki, w której pomocnicy Świętego Mikołaja przygotowują piękne bombki. Wszystko robi się tam własnoręcznie. Najpierw trzeba taką bombkę samemu wydmuchać ze szkła i nie jest to taka łatwa sztuka. Potrzeba wysokiej temperatury i równie wysokich umiejętności, by nadać jej idealnie kulisty kształt. Sami mogliśmy spróbować zrobić takie okrągłe bombki i przyznam szczerze, że nasze dzieła nie wyszły nam najlepiej. Choć i tak byliśmy z siebie dumni, że podołaliśmy temu zadaniu.
Następnym etapem produkcji jest ozdabianie i tu można wykazać się kreatywnością. Oczywiście każdy z nas dostał bombki i mógł je sam udekorować. To była z całą pewnością jedna z najprzyjemniejszych części naszej wizyty w Konsulacie. Rodzice chyba bawili się równie dobrze jak my, bo tata zadziwiał nas co chwila swoimi plastycznymi zdolnościami i okazało się, że w rezultacie stworzył najwięcej bombek.
Szkoda, że nie było mnie tam z Wami, bo ja też chciałabym mieć na choince własnoręcznie wykonaną bombkę.
Nie martw się Babciu. Zrobiliśmy też kilka dla Ciebie. W Twoim ulubionym niebieskim kolorze.
Jestem ciekawa czym ozdabialiście swoje bombki.
Mieliśmy do dyspozycji klej i mnóstwo różnokolorowego brokatu oraz specjalną maszynę, w której bombki obsypywał kolorowy pluszowy pyłek. Trzeba było oczywiście po ozdobieniu pozostawić je na kilkanaście minut w specjalnym miejscu do wyschnięcia, ale ten czas wykorzystaliśmy na zwiedzanie muzeum bombek mieszczącym się piętro wyżej.
Tyle bombek w jedym miejscu!! To musiał być z pewnością niesamowity widok.
O tak. Nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziałam. Bombki były wszędzie. Wisiały na ścianach, na suficie, stały na podłodze i w specjalnych witrynkach. Miały niesamowite kształty i kolory. Widziałam szklane kotki, łabędzie, a nawet laleczki-aniołki. Na specjalnej wystawie można było zobaczyć najstarsze, prawie 60-letnie bombki, a także najstraszniejsze np. wygladające jak prawdziwe oko. Stał tam też indiański namiot udekorowany pięknymi pluszowym bombkami w paski, ale najjaśniej ze wszystkiego świeciła Królowa Lodu. Miała piękną srebrzystą suknię i otaczały ją zamienione w lód zwierzęta. Czekała też tam na nas niespodzianka, wiesz Babciu??
Jaka niespodzianka Gabrysiu ? Powiedz jestem bardzo ciekawa.
Na samym końcu piętra, w niewielkiej alkowie była sypialnia Świętego Mikołaja. Stał tam olbrzymi fotel na biegunach, szafa na świąteczne prezenty (niestety zamknięta na klucz) i duże drewniane łóżko. A na tym łóżku spał, przykryty wielką pierzyną sam Mikołaj. Nawet trochę chrapał. Szkoda, że się nie obudził, ale podobno był bardzo zmęczony podróżą. Wyszłyśmy więc z pomieszczenia na paluszkach. W końcu sen to zdrowie, a Mikołaj przecież musi być zdrowy, bo inaczej kto przywiezie nam prezenty w Święta.
Masz rację. Niech Mikołaj sobie odpoczywa, w końcu już niedługo czeka go znowu bardzo dużo pracy.
Tak, właśnie. On sobie smacznie spał, a my tymczasem wróciliśmy do naszych bombek. Tata z mamą zabrali się za pakowanie ich do specjalnych pudełeczek,a my w tym czasie pisałyśmy nasze listy do Św. Mikołaja. Ja poprosiłam go o dużo czekolady i drewniane klocki, a Laurka o świecącą bombkę, którą widziała na górze. Oznaczyłyśmy nasze karteczki mikołajową pieczątką i wrzuciłyśmy je do specjalnej skrzynki na listy.
Mikołaj będzie miał zatem dużo czasu na zapoznanie się z ich treścią.
Mam nadzieję, że wszystko dokładnie przeczyta.
Czas chyba Wam tam bardzo szybko upłynął?
Strasznie szybko. Na koniec mogliśmy jeszcze zajrzeć do sklepiku, w którym były najładniejsze bombki na świecie. Było ich tam chyba z 10 tysięcy w najróżniejszych kształtach. Nas najbardzej zadziwiły te przypominające małe ogórki i żołędzie. Tata zachwycił się bombkami 3D, które z każdej strony wyglądały inaczej, a mamie spodobały się szklane serca.
Wychodziłyśmy z Konsulatu z mocnym postanowieniem, że wrócimy tu jeszcze, ale z naszymi koleżankami i kolegami ze szkoły. Musimy koniecznie pokazać im to magiczne miejsce.
PRAKTYCZNE WSKAZÓWKI:
Konsulat Świętego Mikołaja w Kętrzynie (woj. Warmińsko-mazurskie)
ul. Dworcowa 3a (blisko dworca PKP)
tel. 664 205 225
www.konsulatmikolaja.pl
Wymagana wcześniejsza rezerwacja terminu pobytu (na stronie int. lub telefonicznie).
Czas zwiedzania : 1-2h
Cena biletu za 1 osobę: 15 zł
Bezpłatny parking przy samym budynku.