Toruń zwiedzałam kilkukrotnie z moimi dziećmi oraz siostrzeńcami, stąd tekst ten nie jest opisem jednej wycieczki, lecz komasuje atrakcje z kilku różnych wypraw, ale dzięki temu jest aktualny – większość atrakcji „zaliczyliśmy” za pierwszym razem, ale wówczas część innych jeszcze nie istniała lub zlokalizowana była w innym miejscu.
Toruń jest niewielkim miastem, ale posiada bardzo dużo różnorodnych atrakcji, które spodobają się każdej kategorii wiekowej. Co więcej, większość z nich zlokalizowana jest w niewielkiej odległości od siebie, więc można zagospodarować naszym pociechom praktycznie cały dzień bez potrzeby przeparkowywania samochodu.
A propos parkowania. Większość głównych atrakcji Torunia znajduje się w obrębie Starego Miasta, gdzie poruszanie się samochodem jest utrudnione (ulice jednokierunkowe, zakazy zatrzymywania się, zapchane mikroskopijne parkingi) lub wręcz zabronione. Niewielu turystów zdaje sobie sprawę z tego, że tuż obok znajdują się przestronne parkingi, na których przeważnie nie ma problemu z zostawieniem samochodu. Pierwszy z nich znajduje się w Centrum Sztuki Współczesnej i dostępny jest dla wszystkich, nie tylko gości obiektu, a drugi – w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki. Oczywiście oba są płatne, podobnie jak wszystkie parkingi na Starówce – jedyne bezpłatne parkingi zlokalizowane są na ulicach za parkiem na Placu Rapackiego, ale przeważnie trudno na nich o wolne miejsce. Uwaga! Jeśli odwiedzacie Toruń w czasie jakiegoś wielkiego wydarzenia kulturalnego, jak słynny Bella Skyway Festival, lepiej w ogóle samochód sobie odpuśćcie – nie zaparkujecie w ogóle, a nawet jeśli wam się uda, tłumy będą utrudniały wyjazd.
Większość odwiedzających Toruń zaczyna zwiedzanie od ratusza i stojącego przed nim pomnika Mikołaja Kopernika (zdj. 02) – zdecydowanie najsłynniejszego torunianina. „Ratusz jak ratusz – powiecie. – Co w nim ciekawego?”. Otóż posiada on ciekawą symbolikę – jego projekt był inspirowany… kalendarzem. Po zakończeniu wojny trzynastoletniej w 1466 roku radni postanowili jakoś uczcić ten fakt i zlecili pewnemu architektowi przebudowę istniejących w tym miejscu sukiennic, połączonych z siedzibą władz miasta, tak by stworzył budynek jedyny w swoim rodzaju. W efekcie powstał ratusz, który posiadał jedną główną wieżę (symbolizującą rok), cztery mniejsze wieżyczki (odpowiadające porom roku), 12 sal, 52 pomniejsze pomieszczenia i 365 okien. Nie zapomniano nawet o roku przestępnym i pozostawiono miejsce, by raz na cztery lata wykuwać 366. otwór i po roku znów go zamurowywać (tradycja ta nie jest już kontynuowana). Ratusz można zwiedzać, regularnie odbywają się tu rozmaite wystawy i wydarzenia kulturalne, a na wieżę ratuszową można się wdrapać, by z wysokości 40 m podziwiać panoramę Starego Miasta (bilet normalny 15 zł, ulgowy 10 zł).
Tuż obok ratusza znajduje się fontanna z pomnikiem flisaka (zdj. 03 i 04). Wiąże się z nim jedna z wielu legend związanych z Toruniem (tak naprawdę w podobnej wersji występująca w wielu miejscach świata): dawno temu miasto nawiedziła plaga żab i nikt nie wiedział, jak się pozbyć uciążliwych stworzeń. Wyznaczono nawet nagrodę dla tego, kto pozbędzie się płazów z miasta. Znalazł się wówczas flisak imieniem Iwo, który tak pięknie grał na skrzypcach, że żaby, uwiedzione jego muzyką, były gotowe pójść za nim wszędzie. Młodzieniec wyprowadził je z miasta i porzucił w miejscu, gdzie obecnie znajduje się osiedle… Mokre.
Sprawdź również:
Toruń atrakcje dla dzieci
Hasłem, którym reklamuje się Toruń, jest „Gotyk na dotyk”. Rzeczywiście, gotyku tu sporo – już ratusz należy do tego stylu, choć na pierwszy rzut oka się z nim nie kojarzy, ze względu na liczne przebudowy. Architektura rzadko dzieci interesuje, ale dwa kościoły są na tyle ciekawe, że warto im je choćby przelotnie pokazać – mowa tu o Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny i Katerze św. Janów, oba z XIV wieku. Bliżej ratusza znajduje się ten pierwszy i udając się do niego, warto zatrzymać się przy jego południowej ścianie. Kto odnajdzie w niej trzy kule armatnie, które utkwiły w niej w czasie szwedzkiego potopu? W ciemnym wnętrzu kościołów gotyckich zwykle opowiadam swoim dzieciom o dawnych zwyczajach, takich jak grzebanie ludzi w kryptach pod posadzką (w kościele mariackim część płyt zachowała czytelne napisy, więc warto patrzeć pod nogi). Tu jednak spoczywa także dość niezwykły gość – Anna Wazówna, czyli nieszczęśliwa szwedzka księżniczka, siostra naszego króla, Zygmunta III Wazy. Dlaczego nieszczęśliwa? Ponoć urodziła się koszmarnie brzydka, koślawa i garbata, tak że nikt nie chciał jej za żonę, mimo jej wysokiego urodzenia. Anna była tymczasem bardzo mądrą i pobożną kobietą; nawet jej brat-król radził się jej w wielu sprawach. Sponsorowała naukę i religię, odbudowała zniszczony zamek krzyżacki w Golubiu-Dobrzyniu, a mimo to po śmierci odmówiono jej pochówku na Wawelu, ponieważ była protestantką. Nic dziwnego, że w trzech miejscach związanych z jej osobą – Golubiu, Brodnicy (gdzie pierwotnie została pochowana) i w Toruniu (gdzie spoczywa obecnie) ma rzekomo straszyć jako Biała Dama.
Idąc w stronę drugiego gotyckiego kościoła, do którego warto zajrzeć, czyli katedry świętych Janów, miniemy uwielbianego przez dzieci naturalnych rozmiarów osiołka z brązu (zdj. 05, 06) – to replika dawnego pręgierza, na którym osadzano krnąbrnych żołnierzy. Maluchy chętnie się na niego wdrapują, choć nie jest to łatwe – przez środek jego grzbietu biegnie dość wąski kawałek metalu, co sprawia, że dosiadanie go nie jest wygodne. Wynika to stąd, że historyczny osiołek (wykonany z drewna), miał w tym miejscu blachę, a skazanego sadzano na nim nago, z ciężarkami przywiązanymi do nóg, by kara była dotkliwsza. Nie okaleczano jednak przy nim ludzi – kara choć bolesna i upokarzająca, nie niosła ze sobą ryzyka kalectwa (do tego służył inny pręgierz, który stał tam, gdzie obecnie góruje Kopernik – i tego już nie odtworzono).
Wróćmy jednak do katedry – tam znajduje się drugi słynny punkt widokowy Torunia, wieża o wysokości 52 metrów, gdzie wisi także trzeci co do wielkości dzwon w Polsce, „Tuba Dei” („Trąba Boża”). Pierwotnie zresztą był największy, ale w 1520 roku zdeklasował go Dzwon Zygmunta, zaś całkiem niedawno – Bogurodzica w Licheniu. Dzwon ten jest tak wielki, że aby go rozkołysać, potrzebnych jest aż czterech silnych mężczyzn. Nic dziwnego, że długo zastanawiano się, jak w ogóle wtaszczono go na górę. Uważa się, że niezbędna była kilkudziesięciometrowa rampa, którą ze względu na gęstą zabudowę miasta musiano postawić albo wzdłuż obecnej ulicy Kopernika, albo… przerzucić przez Wisłę, nad którą góruje katedra. Na wieży znajduje się także ciekawy zegar – „Digitus Dei”, czyli „Palec Boży” (zdj. 07). Posiada on tylko jedną wskazówkę (nie pokazuje więc minut) i jest zwrócony nie jak wszystkie inne miejskie zegary, w stronę centrum, lecz w kierunku Wisły. Nie służył bowiem mieszczanom, tylko pracującym na rzece flisakom. Jest to też drugi największy stary zegar w Polsce – przez wieki większą tarczę posiadał tylko ten na Kościele Mariackim w Gdańsku. W katedrze znajduje się także chrzcielnica, w której najprawdopodobniej został ochrzczony Mikołaj Kopernik. Bilety wstępu: 8 zł normalny, 6 zł ulgowy.
Jeśli wychodząc z katedry staniemy twarzą w kierunku ratusza, mamy do wyboru ruszyć w lewo, w stronę Krzywej Wieży, Żywego Muzeum Piernika i Muzeum Zabawek, lub w prawo, w stronę Domu Legend i ruin zamku krzyżackiego. Wybierzmy wpierw tę pierwszą opcję.
Krzywa Wieża (zdj. 08, 09) to jeden z symboli Torunia i związanych z nią jest kilka legend. Jedna z nich nawiązuje do enigmatycznej nazwy miasta – mówi ona, że przez wieki kapryśna wieża (jeszcze wówczas prosta) naprzykrzała się płynącej tuż obok Wiśle, narzekając, że jest zbyt blisko, że tchnie od niej wilgocią, że szkodzi murom itd. Wreszcie powiedziała do rzeki: „Jak dalej będziesz tu koło mnie płynąć, w końcu runę”. Na to Wisła odpowiedziała: „To ruń”. Inna legenda mówi, że wieżę postawił pewien Krzyżak za karę, ponieważ złamał ślub celibatu i spotykał się z piękną mieszczką. Kazano mu skonstruować budowlę tak odchyloną od pionu, jak jego życie odbiegało od prawidłowej postawy brata zakonnego. Dzieci uwielbiają sprawdzać pod nią, czy uda im się zachować równowagę, stojąc na całych stopach, piętami przy samym murze i opierając się o nią plecami. Ponoć zdolna do tego jest tylko osoba o wyjątkowo czystym sercu.
Wiele legend związanych z Toruniem wiąże się z piernikami – i większość z nich usłyszymy w Żywym Muzeum Piernika (uwaga! Muzeum Toruńskiego Piernika to zupełnie inny obiekt) (zdj. 10). Ale to nie koniec – pod okiem obdarzonych poczuciem humoru animatorów dzieciaki wraz z rodzicami mogą tu upiec własne pierniki i zachować je na pamiątkę! Pokazy rozpoczynają się o każdej pełnej godzinie i trwają ok. 80 minut. Bilety: dorośli 17 zł, dzieci 12 zł; warto zarezerwować je wcześniej, ponieważ Muzeum często jest odwiedzane przez wycieczki – choćby tego samego dnia, na samym początku zwiedzania miasta.
Nieco z innej beczki jest niewielkie Muzeum Zabawek i Bajek (zdj. 11), zlokalizowane na piętrze kamienicy przy ul. św. Ducha. Zajmuje tylko jedno pomieszczenie, ale spędzić w nim można spokojnie godzinę. Panie, które je prowadzą, z wielką pasją i humorem opowiadają o dawnych zabawkach – z których część można wziąć do ręki i samemu wypróbować. Nie są to bowiem chińskie plastiki, rozpadające się w dłoni, tylko przedmioty, które miały za zadanie przetrwać pokolenia. Okazuje się, że wychowane na elektronice i modnych gadżetach dzieciaki potrafią z zapałem bawić się telefonem z tarczą (jak tylko wpadną na to, jak go obsłużyć…) czy starą kolejką elektryczną. Bilet bez oprowadzania kosztuje 5 zł, a z oprowadzaniem (naprawdę warto!) – 7 zł.
Przytoczyłam już kilka legend związanych z Toruniem, ale jest ich o wiele, wiele więcej – usłyszymy je w Domu Legend Toruńskich przy ulicy Szerokiej (zdj. 12). To miejsce szczególnie polecam dzieciom aktywnym, których nie zadowala patrzenie na zabytki „przez szybkę” – tu wszystkiego można dotknąć, potrząsnąć, a nawet zburzyć – wszystko to repliki. Znajduje się tu nawet kopia Tuba Dei, którym oczywiście można zadzwonić. Animatorzy zresztą zachęcają dzieci do aktywnego udziału w opowiadanych legendach – wcielają się w ich bohaterów, dostają do wykonania zadania, a „niegrzeczni” mogą nawet trafić „za karę” do klatki! (muszę mówić, że moje dzieci pierwsze się do tego pchały?) Bilety: dorośli 14 zł, dzieci 10 zł.
Kolejnym punktem obowiązkowym w Toruniu są ruiny zamku krzyżackiego. Choć niewiele z niego zostało, to wyjątkowo urokliwe miejsce, położone nad częściowo odsłoniętą Strugą Toruńską (wartka odnogą Wisły, płynącą przez Toruń, a konkretnie w większej jego części pod nim – są miejsca, gdzie widać ją pomiędzy płytami chodnika, a niektóre lokale gastronomiczne odsłaniają jej fragment w podłodze). Do tego postarano się, aby nawet te pozostałości maksymalnie urozmaicić i uatrakcyjnić – przewodnicy z zapałem opowiadają o tym, do czego służyła która część (w tym również słynne „Gdanisko”), gdzie się tylko da, poumieszczano rekonstrukcje wyposażenia, a nawet mieszkańców twierdzy, w podziemiach urządzono salę strachu, a do studni na dziedzińcu wrzucono plastikowy szkielet. Stoją tu także repliki rozmaitych machin oblężniczych. Na miejscu można rzecz jasna spróbować także swoich sił w strzelaniu z łuku albo dać się zakuć w dyby. Bilet normalny: 10 zł, ulgowy: 6 zł, rodzinny: 22 zł. Warto też przed przyjazdem zajrzeć na stronę internetową Centrum Kultury Zamek Krzyżacki – często odbywają się tu rozmaite imprezy, które mogą albo uatrakcyjnić nam pobyt, albo wręcz przeciwnie, utrudnić zaplanowane zwiedzanie zamku.
W Toruniu na każdym kroku natkniemy się na pomniki. Darujmy sobie wszystkich Janów Pawłów II, Piłsudskiego i Hallera – ulubieńcami dzieci (zaraz po osiołku i żabach przy flisaku) są: piesek z parasolem tuż obok ratusza (w którym starsi rozpoznają pupila Profesora Filutka – postaci stworzonej przez Zbigniewa Lengrena, wychowanego w Toruniu – zdj. 13, 14), smoki (jeden zlokalizowany na kamienicy na ul. Szerokiej, a drugi na rogu ulic Szerokiej i Podmurnej – legenda głosi, że gad był tu widziany w XVIII wieku, co oficjalnie odnotowano w miejskich dokumentach), Przekupka oraz Piernikarka. Spacerując po mieście warto też zwracać uwagę na kamienice – tu i ówdzie ze starych murów spoglądają na nas mieszczanie, Krzyżacy, a nawet anioły (w nawiązaniu do herbu miasta i jego „przezwiska” – Miasta Aniołów) (zdj. 15). Te ceramiczne figury wykonali toruńscy artyści, by urozmaicić miejski pejzaż i skłonić odwiedzających do podziwiania dawnej architektury.
Toruń – atrakcje na niepogodę
Jeśli pogoda nie dopisze, Toruń oferuje także sporo niebanalnych atrakcji pod dachem. Dzieciom w każdym wieku spodoba się Centrum Nowoczesności Młyn Wiedzy (zdj. 16) – pokaźnych rozmiarów centrum edukacyjne (bilet normalny 18 zł, ulgowy 13 zł, rodzinny 2+2 38 zł), jedyny obiekt zlokalizowany poza Starówką. Z lekkim wyprzedzeniem warto wziąć pod uwagę Planetarium i jego dostosowane do każdej grupy wiekowej seanse (niestety może się zdarzyć, że wchodząc z biegu nie dostaniemy biletów; bilet normalny 14 zł, ulgowy –12 zł; w weekendy – wszystkie ulgowe). Muzeum Okręgowe? Też warto sprawdzić! Jego filie mają bardzo zróżnicowaną ofertę i zdarzają się wystawy, które spodobają się dzieciom (choć raczej ciut starszym) – moi siostrzeńcy byli oczarowani wystawą broni japońskiej w Kamienicy pod Gwiazdą, gdzie mieszczą się zbiory sztuki orientalnej. Z kolei moje dzieci dobrze bawiły się na wystawie Zabawki Świata w Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika. Chyba każdy młody człowiek zapragnie także na swojej trasie zwiedzania uwzględnić Gwiezdne Muzeum Toruń (zdj. 17, 18), poświęcone kultowym Gwiezdnym wojnom (uwaga! Pierwotnie mieściło się ono na Nowym Rynku, ale obecnie znajduje się na ul. Szczytnej, nieopodal ratusza. Niektóre mapki w sieci wciąż wskazują starą lokalizację. Bilet normalny 10 zł, ulgowy – 5 zł). Nie brakuje tu też atrakcji spotykanych obecnie w różnych miastach – Manufaktury Cukierków czy mydlarni-świeczkarni (Mydło-Powidło, ul. Browarna). Ponadto znajduje się tutaj miniaquapark (zlokalizowany po drugiej stronie Wisły, na ul. Hallera), a nieopodal, w Wielkiej Nieszawce – już całkiem duży aquapark. W upalne dni z kolei źródłem radosnego chlapania dla dzieci jest fontanna Cosmopolis tuż przy Placu Rapackiego, która z kolei po zmroku przyciąga dorosłych, a to za sprawą spektaklu dźwiękowo-świetlnego, jaki się tu rozgrywa.
Planując pobyt w Toruniu, można śmiało wziąć pod uwagę jedzenie na starówce. Dzieci często restauracjami gardzą, ale na szczęście tu znajdzie się sporo miejsc, które zaspokoją nawet tych wybrednych, i to w rozsądnych cenach. Warto wypróbować tu naleśnikarnie (Manekin) lub pierogarnie (Stary Toruń, Stary Młyn, Leniwa). Pyszne domowe jedzenie dostaniemy też w Cafe Relaks.
Pozostając w temacie jedzenia, oczywiście najsłynniejszą pamiątką z Torunia są pierniki. Na Starym Mieście dostaniemy je w wielu miejscach, ale warto zwrócić uwagę na markę – te oryginalne (i najlepsze zarazem) pochodzą tylko ze sklepów firmowych Kopernik; pozostałe to często nawet nie są pierniki, tylko brytyjskie gingerbread (co często się tłumaczy jako pierniki, ze względu na pewne podobieństwa, ale nie są z nimi tożsame). Możemy też natknąć się na jawne podróbki, jak „Katarynki” zamiast „Katarzynki”.
Wyżej opisanych atrakcji jest tyle, że starczy na oba dni weekendu (szczególnie, jeśli Wasze maluchy lubią lub muszą wypocząć, do czego świetnie nadaje się bulwar nad brzegiem Wisły lub położony tuż przy Starówce Ogród Zoobotaniczny – właściwie bardziej przypominający niewielki park ze zwierzętami i placami zabaw niż ZOO z prawdziwego zdarzenia). Jeśli jednak uda Wam się zaliczyć wszystko w jeden dzień weekendu i nie wiecie, co począć z drugim – Toruń to także świetna baza wypadowa do innych miast i miejscowości: Bydgoszczy (30–45 min jazdy samochodem; do zwiedzenia: malownicza Wyspa Młyńska, ciekawe Muzeum Brudu i Mydła, unikatowe Eksplozeum – raczej dla starszych), Ciechocinka (30 min., park zdrojowy, tężnie), Inowrocławia (45 min., tężnie), Solca Kujawskiego (35 min., Jurapark) czy Golubia-Dobrzynia (45 min., zamek). Warto też pamiętać o małej wyprawie za most, najlepiej po zmroku, by z tej perspektywy ujrzeć jeden z najpiękniejszych widoków Polski – starówkę Torunia, rozświetloną na złoto na tle atramentowego nieba i rzeki.
Zgłoszenie nadesłała: Adrianna Wosińska