Pomysł na weekend z dzieckiem: w domku Heidi

Witajcie. Na początku kila słów o nas. Jesteśmy czteroosobową rodzinką, która uwielbia podróżować. W skład naszej rodziny wchodzi mama Agata, tata Grzesiek, i dwie córki – Malwinka (lat 4) i Anielka (lat prawie 7). Naszą ulubioną formą wędrowania jest rower, ale lubimy też inne wycieczki. I co ważne – już dawno zauważyliśmy, że dużo atrakcyjniej zwiedza się z fabułą niż bez.
I tak, gdy dwa lata temu odkrywaliśmy Dolinę Loary na rowerach, dla naszych córek była to Kraina Księżniczek. Do każdego zamku staraliśmy się dopasować jakąś, znaną naszym dzieciom z bajek, księżniczkę. Następnie, podczas zwiedzania, snuliśmy historie o tym jak danej księżniczce się na tym zamku mieszkało, co jadała na śniadania, obiady, kolacje, gdzie spała ona, gdzie jej rodzice, dzieci itd.  Tegoroczne ferie spędziliśmy jako piraci w Sopocie, dokonując m. in. abordażu na piracki statek w Aqua Parku w Redzie. Tam też mogliśmy stanąć oko w oko z najprawdziwszymi rekinami, postrachem niejednego pirata.
Dzisiaj chcielibyśmy szczegółowo opowiedzieć Wam jednak o innej naszej wyprawie, a mianowicie naszym ubiegłorocznym weekendzie spędzonym w górach. W tamtym wyjeździe „towarzyszyła” nam jeszcze inna bohaterka, lubiana zwłaszcza przez młodszą córkę, Heidi. Znacie tę rezolutną kilkulatkę, która wychowana w górach, musiała jednak je porzucić i przenieść się do Frankfurtu – wielkiego, obcego miasta? I choć przyszło jej żyć z dala od zielonych pastwisk i łąk, nigdy za górami tęsknić nie przestała. Aż wreszcie udało jej się tam wrócić.
My co prawda w górach się nie wychowaliśmy, ale kiedyś, gdzieś tam, nasi rodzice zaszczepili w nas górskiego bakcyla. I choć mieszkamy na co dzień w wielkim mieście, w duszy tęsknota za górami nam gra. W codziennej gonitwie udawało nam się organizować zaledwie jednodniowe wypady z dziećmi w góry (plus „posiadania” dziadków w odległości 1,5 h jazdy samochodem od Beskidów), ale zawsze marzyła nam się kilkudniowa wyprawa, taka z plecakami i spaniem w schronisku. I w 2018 roku postanowiliśmy przestać marzyć, a zacząć te marzenia realizować. A może nawet w 2017? Bo jak się okazało, miejsca w górskich schroniskach trzeba rezerwować z nie mniejszym wyprzedzeniem niż te w najbardziej obleganych hotelach. Ale po kolei. Najpierw wybraliśmy sobie cel naszej wyprawy, czyli „domek Heidi”, a dokładniej rzecz biorąc Schronisko na Hali Ornak. Mąż bardzo chciał wziąć nas właśnie w te rejony, gdyż jakoś szczególnie lubi tę partię Tatr. Bardzo chciał nas zabrać na sam szczyt, na Ornak, a przy okazji pokazać takie cuda jak Jaskinia Mroźna i Wąwóz Kraków.
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
Jak już mieliśmy obrany cel, należało ułożyć plan wyprawy, a także zarezerwować noclegi. I tu pierwsza niespodzianka, o której już wcześniej wspominałam. W góry chcieliśmy się wybrać w weekend Bożego Ciała 2018 roku. Niestety – choć do Schroniska dzwoniliśmy już w grudniu 2017 r. z zapytaniem o miejsca, nie udało nam się zarezerwować łóżek na ten atrakcyjny turystycznie czas. Zdecydowaliśmy się więc na rezerwację w pierwszym tygodniu lipca. A w wyprawie razem z nami postanowił wziąć udział brat Męża, czyli wujek dziewczynek – Kuba.
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
Plan naszej wyprawy był następujący:
Środa, dzień pierwszy – dojazd na nocleg „tranzytowy”; my zdecydowaliśmy się zarezerwować pokój u naszych przyjaciół w Zębie.
Czwartek, dzień drugi – dojazd na początek szlaku w Dolinie Kościeliskiej –  (tutaj podwieźli nas gospodarze, było to o tyle komfortowe, że nasze auto mogło na te kilka dni zostać bezpieczne u nich na parkingu, a nie na niestrzeżonym parkingu przy wyjściu na szlak); następnie  dojście do „domku Heidi” – Schroniska na Hali Ornak; ponieważ szliśmy z dziećmi (młodsza 3-letnia córka troszkę na własnych nóżkach, trochę w nosidle turystycznym; starsza – prawie 6-letnia oczywiście samodzielnie) dostosowaliśmy się do ich rytmu i możliwości . Na miejsce szliśmy oczywiście dłużej, niż wskazywały znaki na szlaku, ale jakaż była satysfakcja starszej córki, że do domku Heidi doszła sama.
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
Tego dnia nie planowaliśmy już innych spacerów, chcieliśmy dziewczynkom dać czas na zabawę i odpoczynek, jednak małe nóżki same nas wyciągnęły na krótką wycieczkę nad Smreczyński Staw. Tam nawet młodsza córka wspięła się zupełnie samodzielnie i bez niczyjej pomocy! Zasnęła co prawda w drodze powrotnej na rękach taty, ale byliśmy z niej bardzo bardzo dumni.
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
Piątek, dzień trzeci – zdobywamy Ornak. A przynajmniej takie były nasze zamierzenia. Chociaż poranek przywitał nas pięknym słońcem, to już wychodząc ze schroniska śledziliśmy na bieżąco prognozy pogody, gdyż docierały do nas ostrzeżenia o burzach. Na Przełęcz Iwaniacką udało nam się wspiąć praktycznie bez problemu. Tutaj przystanęliśmy na dłuższy odpoczynek przed wyruszeniem ku celowi naszej wyprawy – górze Ornak. Niestety w tym momencie pogoda zmieniła się diametralnie dosłownie w minutę. Niebo zasnuły ciężkie ołowiane chmury i decyzja mogła być tylko jedna – wracamy! Bardzo chcieliśmy zdobyć szczyt, ale w górach, to nie my, a natura rozdaje karty. Zawróciliśmy więc do schroniska. Jak się okazało była to bardzo dobra decyzja, gdyż rozpętała się taka burza, że mimo naszych przeciwdeszczowych ubrań, dotarliśmy do schroniska kompletnie przemoczeni. A już na miejscu dostaliśmy informację, że pod Giewontem uderzył piorun i kilkoro turystów zostało rannych. Jak dobrze, że zawróciliśmy… Tego dnia czekała nas jeszcze jedna przygoda. Gdy już się wypogodziło na polanę przed Schronisko przyszedł… niedźwiedź! Dobrze, że byliśmy w tym czasie w budynku, bo wolę sobie nawet nie wyobrażać bezpośredniego spotkania z „misiem”.
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
Sobota, dzień czwarty – wracamy do Zębu. Tego dnia umówiliśmy się z naszymi gospodarzami, że nas odbiorą z początku szlaku i zawiozą na nocleg. Żeby jednak „wycisnąć” jak najwięcej z tego górskiego wyjazdu postanowiliśmy wydłużyć drogę powrotną. Na początek mąż zabrał starszą córkę do Wąwozu Kraków (uwaga! tam chodzi się po łańcuchach, jest to skrajnie trudne i niebezpieczne, dlatego też my z młodszą córką poszłyśmy tradycyjną drogą; a szczerze mówiąc, gdybym wiedziała, że aż tak trudne chyba bym i starszej córce nie pozwoliła tam iść…). Planowaliśmy również wejście do Jaskini Mroźnej, niestety piątkowe ulewy mocno ją zalały i została zamknięta dla zwiedzających. Ponieważ zbliżało się południe postanowiliśmy wyjść z TPN i posilić się w najbliższej restauracji. Wzmocnieni wróciliśmy do TPN, gdzie Ścieżką nad Reglami, przez Przysłop Miętusi przeszliśmy do Doliny Małej Łąki, a następnie na parking, na którym czekał już nasz gospodarz. Zmęczeni, ale pełni wrażeń, wróciliśmy na nocleg. A w niedzielę rano wyruszyliśmy już w drogę powrotną do domu….
góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie góry z dzieckiem czy warto rodzinne atrakcje opinie
GARŚĆ PRAKTYCZNYCH INFORMACJI
  • zarezerwujcie miejsca w Schronisku z dużym wyprzedzeniem;
  • zaplanujcie nocleg „tranzytowy”, najlepiej w jednej z mniejszych miejscowości pod Zakopanem;
  • zapytajcie gospodarzy, czy jest możliwość, aby zawieźli Was na początek szlaku (nasi za tę usługę wzięli 80 zł);
  • wyjdźcie na szlak względnie rano, wtedy będziecie wędrować w otoczeniu przyrody, a nie tłumów turystów; my wyruszyliśmy o 7.00 i choć jeszcze dokuczał nam poranny chłodek, to była bardzo dobra decyzja;
  • nastawcie się, że ceny jedzenia w Schronisku są naprawdę wysokie, więc warto wnieść trochę jedzenia na plecach;
  • przed wyjściem na szlak sprawdźcie jakie są prognozy pogody; pamiętajcie, że pogoda w górach naprawdę szybko się zmienia;
  • o odpowiednim ubraniu i obuwiu, chyba nie muszę nikomu przypominać 😉 chociaż temat wielokrotnie poruszany jest w mediach na początku i w trakcie każdych wakacji, to spotkaliśmy na szlaku niejedną osobę w sandałach na obcasie czy klapkach. I nie chodzi tu o kwestie estetyczne, tylko o Wasze zdrowie i bezpieczeństwo.
PODSUMOWANIE W LICZBACH
Czwartek – przeszliśmy 8,1 km, w tym 328 m w górę
Piątek – 4,4 km, w tym 369 m w górę
Sobota – 12,0 km, w tym 281 w górę
Zgłoszenie nadesłała: Agata Kukowska