Opuszczamy bunkry i kładką kierujemy się tym razem na wschód. Niestety – pada. Raz mocniej, raz słabiej, ale marzenia o cieplej plaży trzeba włożyć tym razem między strony bajki. Chmury są nisko, widoczność słaba, i wiemy, że lepiej nie będzie, więc cieszymy się z tego, co jest. Przed nami bowiem około pięciokilometrowy spacer plażą w kierunku wschodnim, w stronę miejscowości Orzechowo Morskie. Musimy dotrzeć do niewielkiej rzeczki, która przecina plażę i wpływa do morza. Rzeczka nazywa się Orzechówka i ma ciemnobrunatny kolor. Legenda głosi, że ujście Orzechówki nazywano kiedyś „Trupią Rzeczką”, gdyż w XIV wieku piraci mordowali tu zakładników, za których nikt nie chciał zapłacić okupu. Są też legendy o ukrytych w pobliżu skarbach, ale nie zamierzamy ich szukać. Wysokie klify i ujście Orzechówki robią na nas niesamowite wrażenie, a siąpiący deszcz, mgły i chmury, potęgują klimat. Idziemy w górę rzeki, aż docieramy do ośrodka szkoleniowo-wypoczynkowego „Leśnik”. Na terenie ośrodka jest nowoczesny budynek z restauracją i hotelem. Natomiast atrakcją dla nas jest wieża widokowa, na szczyt której wchodzi się po 220 schodach. Niektórym błędnik szaleje od tych zakrętów! Widoki rozciągają się przepiękne, ale ze względu na słabą widoczność, nie są przeznaczone dla nas. Na obrzeżach ośrodka, w pobliżu wieży, usytuowany jest kącik edukacji przyrodniczo-leśnej, z którego warto skorzystać i dowiedzieć się trochę o przyrodzie i jej roli w życiu człowieka. Największą atrakcją w Orzechowie jest Wydma Orzechowska, do której można dostać się ścieżką edukacyjną. Wznosi się na wysokość 23 metrów! Ze względu na pogarszającą się pogodę, przemoczone buty dziewczynek (ścigały się z morskimi falami), rezygnujemy ze spaceru na tę Wydmę, ale nie odpuścimy go następnym razem! Późnym wieczorem wracamy do schroniska w Słupsku.
Poniedziałek, 27.05.2019
W schronisku śpimy na poddaszu. Jeszcze przed świtem deszcz bębni w szyby okien umieszczonych nad łóżkami. Zastanawiamy się, czy jest szansa na słońce choć przez kilka godzin. Po śniadaniu wychodzimy ze schroniska, ponieważ jest ono nieczynne w godzinach 10.00-17.00. Poznajemy zabytki i historię Słupska. Niestety, jak to bywa w poniedziałki, wszystkie muzea są nieczynne. Niezrażone, podziwiamy to ponad 750-letnie miasto od zewnątrz. Słupsk był stolicą księstwa słupskiego i należał do Hanzy, a więc był ściśle związany z miastami portowymi całej Europy. Największe wrażenie robi na nas Zamek Książąt Pomorskich, który został zbudowany w XVI wieku przez księcia Bogusława X, najbardziej znamienitego z książęcego rodu Gryfitów. Budowlę w niezmienionej formie można podziwiać od 1588 roku! Pomimo, że znajdujące się w zamku Muzeum Pomorza Środkowego jest nieczynne, i tak zaglądamy do środka. Rozmawiamy z miłym panem strażnikiem i dostajemy od niego pieczątki do naszych notesów. Obok zamku znajduje się Młyn Zamkowy, pochodzący z XIV wieku, ale przebudowany w wieku XVI. Przeszłyśmy nad rzeczką Młynówką, aby przyjrzeć się z bliska Bramie Młyńskiej, stojącej na Rynku Rybnym. Dawniej brama zamykała wjazd do miasta od strony Gdańska i Smołdzina. Do dziś przylega do niej fragment murów obronnych. Częścią murów obronnych jest także Baszta Czarownic wzniesiona na początku XV wieku, a później przebudowana na więzienie dla kobiet posądzanych o czary i konszachty z diabłem. Podobno, za czasów Inkwizycji, stracono tu 18 kobiet. Ostatnią z nich uśmiercono w XVIII wieku (aż trudno uwierzyć…)! Spośród zabudowań przyzamkowych należy też wymienić Spichlerz Richtera z XVIII wieku. Wszystkie te budynki obecnie należą do Muzeum Pomorza Środkowego. Odwiedzamy też, znajdujący się naprzeciw zamku, kościół św. Jacka, którego początki sięgają XIII wieku. Pierwotnie drewniany, spłonął w 1395 r., po czym został zastąpiony murowaną budowlą z czerwonej cegły, w stylu gotyckim. Jest pierwszym średniowiecznym kościołem w tym miejscu. Przez park im. Jerzego Waldorffa wędrujemy na rynek. Koniecznie chcemy zobaczyć ratusz, w którym jeszcze w zeszłym roku urzędował Robert Biedroń. Ratusz został oddany do użytku w 1901 r. i jest pobudowany w stylu neogotyckim. Do dziś zachował swój pierwotny wystrój. Neogotyckie sklepienia, kolumny i malowidła ścienne oraz witraże w oknach – to naprawdę trzeba zobaczyć! Mało tego, na pierwszym piętrze, obok gabinetu prezydenckiego, można podziwiać kopię najsłynniejszego słupskiego niedźwiadka. „Niedźwiadek Szczęścia” jest niewielką figurką z bursztynu, którą znaleziono na ziemiach Słupska w 1887 r. Była ona amuletem łowcy niedźwiedzi i liczy dziś około 3700 lat! Oryginał znajduje się w Muzeum Narodowym w Szczecinie, ale w Słupsku „niedźwiadki szczęścia” towarzyszą nam przez cały dzień zwiedzania.
O godzinie 13.00 jesteśmy już w Polskiej Filharmonii Sinfonia Baltica, gdzie odbywa się uroczysta gala rozdania nagród uczestnikom XXXV Międzynarodowego Konkursu Literackiego dla dzieci i młodzieży im. Wandy Chotomskiej. Nasze dziewczynki odbierają nagrody, m. in. z rąk pani Ewy Chotomskiej – córki polskiej poetki. Uroczystość jest bardzo wzruszająca, ponieważ organizatorzy wyjaśniają, że po 35 latach
konkurs odbył się po raz ostatni.
Wieczorem świeci słońce, więc korzystamy z pogody i jeszcze spacerujemy po Słupsku. Odnajdujemy na jednej z kamienic mural poświęcony Wandzie Chotomskiej, poetce ściśle związanej z miastem i konkursem literackim. Do schroniska tym razem wracamy inną drogą, przez Park Kultury i Wypoczynku im. świętego Jakuba Walczaka. Jest to ogromny kompleks parkowy, przez który przepływa Słupia i kanał Młynówka. Na jego terenie jest przystań dla kajaków, place zabaw, ścieżki rowerowe, górki saneczkowe, korty tenisowe i miejsca do jazdy konnej.