Ferie w Przemyślu - atrakcje rodzinne
Jak to zwykle bywa, nasze dziecko najbardziej zachwycało się nie tym, co nazywamy atrakcjami turystycznymi, ale… na przykład parapetami przy pracowni ceramicznej, w drodze między kościołem Franciszkanów pw. św. Marii Magdaleny a soborem unickim pw. św. Jana Chrzciciela. Nas zachwycały kościoły (warto wybrać się przed lub po mszy, żeby mieć pewność, że będzie otwarte), córka zachwycała się parapetami – dla każdego coś miłego! Kościół Franciszkanów polecamy przede wszystkim miłośnikom baroku. Na przemyskim Rynku atrakcją numer 1 były zdjęcia z pomnikami – spotkamy tam Dzielnego Wojaka Szwejka z pieskiem, niedźwiadki w fontannie, a na pobliskim Placu Dominikańskim huzara i ułana z końmi (możecie spróbować na nie wskoczyć!). Przy Rynku dwa miejsca do odwiedzenia – Muzeum Historii Miasta Przemyśla oraz Przemyskie Podziemia. Przy wejściu do podziemnej trasy trochę nas nastraszono, że z dzieckiem to niekoniecznie, ale nie ulękliśmy się i nasza trzylatka dzielnie dała radę. Nam się bardzo podobało, jednak nie ma co się rozpisywać. Podziemia są zamknięte na dwa lata, przejdą renowację i rozbudowę, a wtedy te informacje będą już nieaktualne. Za to na pewno warto będzie wówczas je odwiedzić! Muzeum Historii Miasta było ostatnim z odwiedzonych przez nas w Przemyślu muzeów, a właśnie tam (i to dopiero przy wyjściu!) dostaliśmy świetną książeczkę z zadaniami dla dzieci zwiedzających przemyskie muzea… Trochę szkoda, bo z nią nasz pobyt na wystawach mógł być dużo przyjemniejszy! A tak, córka zainteresowana była głównie prezentacją dawnych wnętrz i wyposażenia mieszkań, o ile potrafiliśmy jej coś ciekawego o nich opowiedzieć. Dopytajcie koniecznie przy wejściu o tę książeczkę! Nam spodobała się wystawa „Dawna klasa”, która prezentuje szkołę sprzed lat – pulpity, mundurki i przede wszystkim wspaniałe regały z wyposażeniem (ach, te zwierzęta w formalinie…). W Przemyślu znajdziecie też Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej z piękną wystawą sztuki sakralnej i ciekawie zorganizowaną przestrzenią dotyczącą Przemyśla w czasie I wojny światowej. Jednak najciekawszym i najbardziej charakterystycznym dla miasta jest Muzeum Dzwonów i Fajek. Dużo chodzenia po schodach, więc nie dla wózków, ale zbiory imponujące – nie spodziewaliśmy, że może być tyle wzorów fajek; ponadto wiele ciekawostek, a do tego widok na miasto ze szczytu wieży, w której znajdują się wystawy – wspaniały! Każde z muzeów ma swój dzień bezpłatnego wstępu – we wtorek Muzeum Dzwonów i Fajek; w środę – Muzeum Historii Miasta Przemyśla; w czwartek – Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej. Podczas weekendowego pobytu warto kupić jeden bilet do trzech muzeów – kosztuje wtedy: 25 złotych normalny; 12 złotych ulgowy. Przy zakupie do każdego oddzielnie to odpowiednio 12 złotych i 6 złotych, a więc hurtowo się opłaca. Dziecko do lat trzech wchodzi bezpłatnie. W Przemyślu dużo chodziliśmy pod górkę. Noo… Teoretycznie z górki mieliśmy tyle samo razy, ale tego się tak nie zapamiętuje. Nawet Rynek tam jest pochyły! Sporo wspinania się czeka nas też, kiedy wybierzemy się do Zamku Kazimierzowskiego. Położony on jest na Wzgórzu Zamkowym (pod górkę!), a na miejscu czekają trzy baszty. I o ile wizja bycia księżniczką na wieży była super, tak wspinaczka po schodach już nie… Albo raczej nasza trzyletnia księżniczka za bardzo wczuła się w rolę i nakazała się wnieść! Na szczęście schody nie były trudne do pokonania, spokojnie daliśmy radę zdobyć wszystkie trzy baszty, a widok z góry wynagrodził trudy. Na jednej z baszt jest nawet taki ciekawy sprzęt, przez który patrzymy na miasto, a kiedy dłużej zatrzymamy wzrok na jakimś obiekcie, to pojawiają się na jego temat informacje! Poza wysokimi partiami są też do zwiedzania podziemia (ze szkieletem w lochach) oraz wystawy – najdawniejsze zachowane elementy zamku, wystawy dotyczące Kazimierza Wielkiego oraz inne wystawy czasowe. Bilet normalny kosztuje 8 złotych, ulgowy 5, a dzieci do lat trzech zwiedzają bezpłatnie. W Zamku działa Centrum Kultury i Nauki, można więc zorientować się w kalendarzu imprez i przy okazji pójść na spektakl lub koncert. Na koniec coś na ząb! My jedzenie traktujemy jako część zwiedzania, a podczas tego wyjazdu doradzała nam rodowita przemyślanka. Podpowiedzi były doskonałe, więc przekazujemy je dalej. Lokalnych przysmaków warto spróbować w restauracji Bosko, która znajduje się tuż przy Muzeum Dzwonów i Fajek. Pyszne gołąbki kresowe z kaszą i ziemniakami, fuczki, czyli placuszki z kiszoną kapustą, a także dereniada – lemoniada z dereniem. W ofercie są też ciekawe burgery – bieszczadzki (z fuczkiem) oraz przemyski (zamiast bułki jest w proziaku, ma też dodatek sosu z derenia). Za to do kawiarni Libera przy Rynku polecamy wstąpić na gorącą czekoladę – pycha! W obydwu wspomnianych miejscach są niewielkie kąciki dla dzieci, więc jako taki spokój przy posiłku zapewniony. Przedziwnym miejscem na kulinarnej mapie Przemyśla jest Pizzeria Galicyjska – w ofercie jest pizza po przemysku w trzech wersjach – z kiełbasą, pieczarkami lub kaszą gryczaną, a poza tym barszczyk. Koniec menu. Kolejka w zimowe środowe przedpołudnie ciągnęła się aż za drzwi lokalu! Jak już dotrze się do kasy, to jest dostępny akurat jeden rodzaj pizzy. Jest to miejsce oryginalne, z przepisem chronionym patentem, pełne zdjęć sław, które tam jadły i polecają gorąco, ale z pewnością nie dla niecierpliwych dzieci. My odczekaliśmy swoje, zjedliśmy i… tyle. Warto zajrzeć, żeby przeżyć to szaleństwo. To już koniec naszej przemyskiej przygody. Nam bardzo spodobała się wizyta w tym mieście. To dobra opcja dla tych, którzy chcą uniknąć tłumu i szukają spokojniejszych, mniej znanych opcji na weekendowy wyjazd. Warto też zatrzymać się na chwilę w trasie do Lwowa i poświęcić czas na poznanie tego miasta.Autorką tej relacji z ferii jest Wioletta Chilkiewicz - dziękujemy za przedstawienie Przemyśla od tak ciekawej strony!