W tegoroczne wakacje postawiliśmy na krótkie jednodniowe i weekendowe wycieczki. Szczerze przyznaję, że był to strzał w dziesiątkę! Każdego dnia czekała nas nowa przygoda i mnóstwo niespodzianek dla dzieci. A po dniu atrakcji spokój i odpoczynek w domowym zaciszu. Wakacje zakończyliśmy jednodniowym spływem kajakowym, do którego przekonali nas znajomi wytrawni kajakarze. Był to nasz debiut z dziećmi, dlatego wybraliśmy rzekę łatwą i nam dobrze znaną – Pilicę.
Do takiej wyprawy trzeba się jednak solidnie przygotować. Nie ukrywam, że my sami byliśmy pełni obaw i wątpliwości, czy młodsze dziecko da radę. Reakcja rodziny również nas pozytywnie zaskoczyła. Spodziewaliśmy się wymownego pukania palcem w głowę, a okazało się, że wszyscy gorąco nam kibicują. Oczywiście bezpieczeństwo dzieci zawsze stawiamy na pierwszym miejscu, dlatego naszą listę otwiera podręczna apteczka, którą każdy powinien zaopatrzyć wg własnych potrzeb. Standardowo zabieramy bandaż, plastry z opatrunkiem i bez, oraz środek odkażający. Dodatkowo warto dorzucić środek odstraszający komary i kleszcze dostosowany do wieku dziecka oraz preparat na ukąszenia. Jeśli dziecko przyjmuje leki stale lub też sporadycznie (np. w atakach astmy, w przypadku uczulenia na ukąszenia owadów) to też o nich nie zapomnijmy!
Na równi z apteczką stawiam kapoki, czyli specjalne kamizelki asekuracyjne, które powinny być odpowiednio dobrane do wzrostu dziecka. Nie od dziś znam swoje dzieci i byłam przekonana, że będą bronić się na wszelkie możliwe sposoby przed założeniem tej dość nietypowej i mało szykownej garderoby. Długo zastanawiałam się jak ich do tego namówię. Okazało się jednak, że niepotrzebnie zaprzątałam sobie tym głowę. Dzieci jak papużki, w ślad za innymi uczestnikami spływu same poprosiły o założenie im kamizelek ratunkowych. A jaką z tego miały radochę! Chodziły i prężyły się niczym małe, dumne pawiątka zadziwiające swym barwnym trenem. Tak na marginesie - z pawiami łączy je jeszcze jedno – oboje z gatunku grzebiących ;)
Każdy rodzic doskonale wie, jak ciężko dwulatkowi wysiedzieć chwilę w jednym miejscu, a co dopiero kilka godzin. Wiedziałam, że w pewnym momencie dzieci zaczną się nudzić i marudzić. O, jakże się myliłam! Rzeka ma niesamowite właściwości uspokajające (dla dzieci) i kojące (dla matki). Dawno tak nie wypoczęłam! Aparat słuchowy matki przyzwyczajony do ciągłych wrzasków, krzyków i kłótni początkowo nie mógł przystosować się do tej „obcej” ciszy. Świergot ptaków, szum wody, delikatne kołysanie i … dwulatek śpi.
Rzeka jest magiczna pod każdym względem, w każdym miejscu i każdej porze roku. Za każdym zakrętem kryje się coś nowego, nieznanego, czasem zaskakującego. Rozglądając się wokół zawsze znajdziemy coś, na czym można skupić uwagę dziecka. Smukłe ważki z wyłupiastymi oczami zafascynują każdego. Dlatego spodziewajmy się, że przez kolejne dziesięć minut będziemy odpowiadać na wszelkie pytania dotyczące tych latających owadów. Przybrzeżne przewrócone drzewo otrzyma niesamowitą historię stworzoną przez bujną wyobraźnię czteroletniej córki. Może nawet był tu jakiś olbrzym, który mocno tupie i nocą przewrócił drzewo? Któż to wie…
Rzeka sama nas niesie. Nie warto się spieszyć. Nic nas nie goni. Dlatego rozglądajmy za łatwo dostępnymi miejscami na postój, w czasie których można rozprostować nogi, posilić się, a dzieci mogą po prostu pobawić się nad wodą.
Z pogodą nie wygrasz. Z nią, jak z kobietą – czasem bywa spokojna, innym razem burzliwa, niekiedy gorąca… Ale jedno jest pewne – potrafi nas zaskoczyć. Tak też było tym razem. Dzień zapowiadał się ciepły i przyjemny. Ubrani odpowiednio do panujących warunków atmosferycznych, wyruszyliśmy w drogę. W południe z nieba spłynął na nas żar, na co się nie do końca przygotowaliśmy. Zorganizowany spływ kajakowy ma jednak tę zaletę ,że zawsze znajdzie się wśród uczestników jakaś mama, która zabrała to, o czym my akurat zapomnieliśmy. Pamiętajmy więc, że nawet jeśli dzień zapowiada się pochmurny i deszczowy, nie zaszkodzi zabrać ze sobą kremu lub balsamu z wysokim filtrem oraz nakryć głowy (czapki lub chustki). Jeśli nie chcecie gonić czapki i wyławiać jej wiosłem z rzeki, tak jak my, to pomyślcie o zawiązywanych czapeczkach ;)
Lejący się żar z nieba koił delikatny wietrzyk, a rześka woda przyjemnie nas chłodziła. Aura jednak zmieniła się nagle, zsyłając gwałtowny deszcz i burzę. Całe szczęście bardziej niż na parzące słońce byliśmy przygotowani na taką ewentualność. Ochronę dały nam płaszcze przeciwdeszczowe, parasole i … wewnętrzny spokój. Najmłodszy członek rodu panicznie boi się burzy, dlatego na przekór wszystkiemu radośnie śpiewaliśmy sobie w rytm spadających kropli deszczu, by troszkę zagłuszyć nieprzyjemne grzmoty i stworzyć pozory zabawy. Gruby nieprzezroczysty płaszcz, niczym kotara skutecznie oddzielił nas od widoku roziskrzonego nieba.
Na szczęście wszystko trwało nie dłużej jak 10 minut, po czym przez chmury przedarło się słońce i jak gdyby nigdy nic znowu ogrzało nasze plecy.
Każde wyjście z dziećmi wiąże się z zabraniem dość sporego bagażu. Nie inaczej jest w przypadku spływu. Dla każdego dziecka trzeba zabrać zapasowy komplet ubrań (krótki i długi), kurtki i bluzy. Unikajmy piankowych klapków, które z łatwością mogą się dziecku zsunąć i popłynąć z nurtem rzeki (jak wspomniana wyżej czapka). Jeśli dzieci będą przez nas wsadzane do kajaka, lepiej założyć im zwykłe sandałki zapinane na kostce. Wszystkie pakunki, które chcemy zabezpieczyć przed zmoczeniem należy włożyć w foliowe worki (doskonale sprawdzą się zwykłe worki na śmieci). Warto zabrać też dmuchane poduszeczki pod pupę, żeby dzieciom było jak najwygodniej. Mówiąc o bagażach nie mogę pominąć ich sensownego ułożenia w kajaku. A, że typowa ze mnie kobieta i kajak wyglądał jak wnętrze damskiej torebki, w którym nic nie można znaleźć, mąż wziął sprawę ładu i porządku w swoje ręce. I zapanował nad tym chaosem, dzięki czemu najpotrzebniejsze rzeczy miałam zawsze w zasięgu ręki. A były to:
- woda w butelce „z dziubkiem” – ze względu na dzieci i na wygodę w użyciu
- kanapki
- ulubione przekąski – żadnych „nowości”, by uniknąć rewolucji żołądkowych
- chusteczki nawilżane
- chusteczki higieniczne
- mapka z trasą do pokonania
- kamerka, która rejestrowała naszą wyprawę i dzięki, której widzicie wszystkie załączone zdjęcia ;)
- telefon w wodoodpornym pokrowcu
Rzeka potrafi zainteresować każdego bez względu na wiek, płeć, czy status społeczny. Jest dla wszystkich, ale niestety nie każdy jest dla niej, co pokazują wyrzucane przez turystów śmieci. Sami byliśmy świadkami i było nam po prostu wstyd! „To pewnie znowu kajakarze!” – usłyszeliśmy stłumione męskie głosy gdzieś z brzegu rzeki. Dlatego apeluję do wszystkich rodziców, by uczyli swoje pociechy, jak dbać o przyrodę. Zabierajmy śmieci ze sobą! Wystarczy przeznaczyć jedną niepotrzebną torbę na odpadki i wyrzucić po zakończeniu trasy. Pływanie między plastikowymi butelkami, puszkami (o zgrozo!) po piwie nie należy do przyjemności. Pamiętajcie, że czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Dzieci odzwierciedlają nasze nawyki. Niech mają dobre wzorce!
Monika K.