Wakacje były super, mama i tata cały czas mówili że jedziemy do Szkocji, i że będzie dużo atrakcji. Pierwsza: najważniejsza -lecieliśmy samolotem! Uwielbiam latać samolotem i wcale się nie boję!
Pożyczyliśmy samochód i to był nasz główny środek transportu. Nasza wycieczka miała być "objazdowa", tak mówiła mama, co dla mnie oznacza, kolejną atrakcję - co dzień śpimy gdzie indziej!
Pierwsze dni byliśmy w stolicy Edynburgu, gdzie spacerowaliśmy po wąskich uliczkach i byliśmy na zamku oraz wzgórzu,które miało śmieszną nazwę Fotel króla Artura. Ciekawe czy rzeczywiscie jakiś Artur siedział na tej górze jak na krześle? Nasze schronisko było daleko od centrum ale za to nad samym morzem dlatego popołudniu mogłam spacerować i rzucać kamyki do morza!
Poza tym miało jeszcze jednę zaletę, na zwiedzanie dojeżdżaliśmy ze schroniska takim piętrowym autobusem! Super siedzi się na górze i wszsytko widać jak z okna w domu, u nas takich autobusów nie ma..
Najśmieszniejsze były występy na ulicy panów w spódnicach w kratkę i beretach, grających na piszczałkach- dudach. Dużo ludzi zatrzymywało się i słuchało, mi też się podobało.
Potem zaczęła się prawdziwa "objazdówka". Dużo jeździliśmy autem ale pogoda wcale nie była taka deszczowa jak nas straszyli. Mama spakowała ciepłe ubrania a w ogóle się nie przydały, bo mieliśmy całe dnie słońce. Tata nasz bohater, dzielnie prowadził auto, a to prawdziwy wyczyn bo tutaj jeżdżą inną stroną i kierownica jest też odwrotnie niż w naszym samochodzie.
W ciągu kilku dni widzieliśmy ładne zamki (Eilieen Donan) i górskie doliny (Glen Coe, Glenfinnan, Glen Shiel). Widziałam wielki wiadukt kolejowy, podobno był w filmie o czarodzieju Harrym. Owce się pasły na zielonych łąkach i gdzie wysiedliśmy to było ładniej. Słońce świeciło dłużej niż w naszym mieście, i nawet jak był już późny wieczór, wciąż było jasno!
Dużo widziałam jezior (Loch Lomond, Loch Ness) otoczonych górami, w jednym miał mieszkać wielki potwór, ale żadnego nie widzieliśmy,pewnie spał. 2 dni byliśmy na wyspie (Isle of Sky) na którą nie płynęliśmy łodzią tylko jechaliśmy mostem i objechaliśmy caaałą dookoła. Wyspa nie była duża, ale było kilka małych miasteczek i bajkowe domki, zamki (Dunvegan) i koralowa plaża w Claigan, oraz góry na horyzoncie (Cuilin), filmowe doliny (Quiraing ) i skaliste urwiska.
Zatrzymywaliśmy się na zwiedzanie, obiady, postoje dłuższe i krótsze, na zdjęcia i spacery, ale i tak najfajniej było jak dojeżdżaliśmy do schroniska i szalałam w pokojach, na łóżkach piętrowych i co dzień było inaczej. Przywiozłam kilka nowych magnesów do kolekcji na lodówkę i pocztówki. Mama z tatą mówią, że jeszcze kiedyś tu przyjedziemy, bo nie widzieliśmy wszystkiego i nie weszliśmy na górę Ben Nevis.To dobrze, bo fajna była ta wycieczka.
Szkocja z dzieckiem - ceny,noclegi,jedzenie...
...teraz coś od mamy:
Z kategorii praktycznych informacji: tanio nie jest :) za obiad średnio 15 GBP na osobę. Nocleg da się wyhaczyć taniej (ok 20GBP) ale trzeba z dużym wyprzedzeniem zarezerwować, co też poczyniliśmy. Potwierdziło się naprawdę jak jeździliśmy wszędzie było wywieszone "no vacancies", pomimo że sezon się dopiero się zaczynał. Z namiotem nie ryzykowaliśmy. Nasze noclegi polecamy i możecie śmiało korzystać (polecamy na blogu). Tanie loty z Polski do Edynburga i Glasgow.
Polecamy wyprawę w czerwcu, po feriach szkolnych a przed wakacjami. Mama też napisała coś na naszej stronie:
http://nieusiedzewmiejscu.blogspot.com
Kinga, co nie usiedzi w miejscu
