Cześć, jestem Szymon i mam już 9 lat :) Chcę Wam opowiedzieć o moim krótkim pobycie na Kubie. Krótki był dlatego, że trwał tylko 10 dni, ale był za to bardzo ciekawy. Ponieważ z rodzicami nigdy nie podróżujemy z biurami turystycznymi, więc także na Kubę pojechaliśmy sami.
Ja uwielbiam takie wyjazdy, bo można wtedy zadecydować gdzie się jedzie, ile czasu się będzie w konkretnym miejscu, czy ma się ochotę przebywać tam, gdzie jest dużo turystów czy też nie. O podróży na Kubę myśleliśmy już wcześniej, ale bilety na samolot były baaaardzo drogie. Rodzice starali się upolować coś taniego i …. udało się !!!
Najczęściej jesteśmy w takich miejscach, gdzie jest mało turystów i staramy się omijać miasta. Na Kubie okazało się, że to właśnie miasta są bardzo ciekawe. :) Najpierw polecieliśmy do Hawany i tam zostaliśmy trzy dni. To jest piękne miasto, pełne starych domów. Bardzo wiele z nich jest zrujnowanych, ale widać, że wiele lat temu były naprawdę wspaniałe !!!
Chodziliśmy i cały dzień oglądaliśmy ulice pełne tych niezwykłych domów i… samochodów. W Hawanie jest dużo naprawdę pięknych starych amerykańskich samochodów: cadillaców, dodżów, chevroletów, pontiaków i wielu innych. Są one tam, ponieważ przed rewolucją, na Kubie mieszkało wielu Amerykanów. Ale kiedy Fidel Castro i Che Guevara rozpoczęli rewolucję, Amerykanie uciekli i zostawili wszystko, samochody też !! Normalnie czułem się, jakbym grał w jakimś filmie :) Słyszałem, że na Kubie jeżdżą takie auta, ale nie myślałem, że jest ich aż tyle !
Są tam również “polaquitos” (“maluchy”) – jedne z pierwszych małych samochodów produkowanych w Polsce wiele lat temu. Kubańczycy nazywają je “polaquitos”, bo po hiszpańsku “polaquito” oznacza mały człowiek z Polski.:)
Podobało mi się też to, że na ulicach ludzie siedzą, rozmawiają ze sobą, grają w domino i wszyscy się znają. To jest super – masz przyjaciół, jak tylko wyjdziesz z domu :)
Na Kubie spaliśmy w casa particular (noclegi w prywatnych domach). Woleliśmy je od hoteli, ponieważ byli tam super ludzie – mogliśmy z nimi rozmawiać i nawiązać kontakt. Kubańczycy są bardzo mili i chętni do pomocy. Jak się dowiedziałem, Fidel pozwolił ludziom przyjmować turystów w domach dopiero 3 lata temu. Od tamtej pory cała masa ludzi zaczęła wynajmować pokoje w swoich domach. W niektórych z nich można było również zamówić jedzenie, które oni sami robili. Mnie jedzenie na Kubie smakowało. Jak czytaliśmy wcześniej w internecie, to niektórzy się skarżyli, że jest tylko gotowany kurczak. To nieprawda !!! Ja najbardziej lubiłem langusty. Można też było zjeść coś w budkach na mieście np. kupowało się kawałek pizzy :)
Bardzo zdziwiły mnie sklepy na Kubie. Są one naprawdę bardzo biedne, a na półkach jest tylko ryż, rum i proste jedzenie. Kubańczycy muszą mieć specjalne kupony, żeby coś kupić. Rodzice opowiadali mi, że 30 lat temu w Polsce było tak samo. Ciekawe było zobaczyć, jak wyglądały sklepy, jak moi rodzice byli mali. Chociaż ja wolę takie, jak teraz mamy :)
Kolejną ciekawostką jest to, że na Kubie są dwie waluty – jedna to CUC dla turystów a druga CUP dla Kubańczyków. Oczywiście dla turystów wszystko jest droższe i mogą płacić tylko w CUC - ach. Są też sklepy, gdzie można kupować rzeczy za CUC-i , a wtedy nie trzeba bonów.
Najbardziej popularne środki transportu w Hawanie to coco taxi (taxi w kształcie kokosa), bici-taxi (taxi rowerowe) i taxi w starych samochodach. Ja najbardziej lubiłem coco-taxi. One są superanckie !!!
Kiedy byliśmy w Hawanie poszliśmy też na ceremonię do fortu. Ceremonia jest z czasów piratów, kiedy mieszkańcy miasta zamykali na noc bramy miasta. Dziś mają taki zwyczaj, że co wieczór o godzinie 9 zamykają wrota i strzelają z armaty. Do tego chodzą fajnie poprzebierani :)
Z Hawany pojechaliśmy do Trinidadu. Trinidad to piękne miasteczko i ma aż 500 lat. Były tam stare domy w wielu kolorach i małe śliczne uliczki. Kupiłem tam sobie na rynku aparat fotograficzny zrobiony z…. puszki po piwie ! ;) Były też inne rzeczy zrobione z puszek, papierków po cukierkach itp.
Kiedy jechaliśmy z Hawany do Trinidadu, na jednym kawałku drogi widzieliśmy setki krabów – żywych i martwych. Kraby przechodziły przez ulicę do morza, aby złożyć jaja. Ale samochody je zabijały, bo nie dało się inaczej. Cała droga miała po prostu dywan z krabów. I nawet jak kierowcy chcieli je omijać, to nie mieli jak. To było bardzo smutne. :( :( :(
Na Kubie jest też bardzo dużo fajnych restauracji, w których można zobaczyć dużo antyków. Jeden właściciel nam powiedział, że to wszystko pochodzi z domów ludzi. W domach nadal mają ogromne ilości starych rzeczy. Wygląda to jak w filmie :)
W Trinidadzie znaleźliśmy naprawdę świetną restaurację ze starymi płytami winylowymi dekorującymi ściany i stoły. Był tam super zespół grający głównie kubańską muzykę. Zaprosili mnie, żebym zagrał z nimi na bębnach !!! To był fun :) :) :) Zaprosili też moją siostrę, która śpiewała i grała na gitarze. Był tam też super barman, który dał mi lekcję, jak być barmanem i jak żonglować butelkami :) Próbowałem później robić ten trick i często mi się udawało, ale nie zawsze.
Na Kubie są też piękne plaże i można kąpać się w oceanie :) Ja nie byłem w miejscowości Varadero, do której najczęściej turyści jeżdżą na plaże i do dobrych hoteli. Jak przeczytaliśmy, że tam Kubańczykom nie wolno w ogóle wchodzić ( wchodzi tylko obsługa), to bardzo nam się to nie spodobało. Dlatego pojechaliśmy na plażę, która znajduje się blisko Trynidadu. Też jest jedną z najładniejszych na Kubie :)
Na Kubie jest też dużo pamiątek po rewolucji – plakatów z Che Guevarą i Fidelem Castro. Ostatniego dnia w Hawanie znaleźliśmy małą uliczkę. Nazywała się Callejon de Hamel. Było tam mnóstwo murali, malowideł i dziwnych rzeźb wykonanych przez lokalnego artystę. Do tego ludzie z okolicy organizują tam zajęcia dla dzieci z biednych rodzin, których jest bardzo dużo na Kubie. Bardzo mi się tam podobało!
Kuba najbardziej słynie z cygar, rumu i salsy. Salsę próbowałem tańczyć, ale rumu i cygar nie próbowałem :) Natomiast moi rodzice i siostra spróbowali wszystkiego ! Kuba to piękny kraj, a Kubańczycy są naprawdę bardzo mili! Życie jest tam ciężkie, ale mam nadzieję, że pewnego dnia życie na Kubie będzie lepsze.
Jak Wam się podobało to co napisałem to wpadnijcie na mojego bloga, gdzie piszę o moich dalekich podróżach www.planetkiwi.pl lub www.planetkiwiblog.com :) Tam są opowieści z wieeeeelu innych moich wypraw. Polajkujcie też mojego fanpejdża na https://www.facebook.com/planetkiwi
A teraz rodzice napiszą Wam kilka informacji o cenach, lotach itd. – ja tego jeszcze nie ogarniam :)
KUBA - INFORMACJE PRAKTYCZNE:
1. Dojazd
Aby dostać się na Kubę trzeba oczywiście dokonać zakupu biletów lotniczych. Niestety bilety te są bardzo drogie i ich cena oscyluje w granicach 4.000 – 4.500 złotych. Za dobrą promocję uważa się możliwość zakupu biletów w cenach ok. 3000 zł. Natomiast, jak ktoś ma wystarczająco dużo cierpliwości i mu się nie spieszy, to może pokusić się o śledzenie i wyszukiwanie wyjątkowych okazji. Nam, po trzech latach, udało się wyjechać na Kubę za….. 100 euro od osoby w obie strony !! Jak widać niemożliwe jest możliwe :) Polecamy zainteresować się takimi stronami jak:
www.fly4free.pl
www.loter.pl
www.holidaypirates.com
Przy czym oczywiście loty nie są z Polski, tylko z innych miast w Europie. Najtaniej lecimy z Madrytu liniami AirEuropa. Dotarcie do Madrytu nie jest problemem z uwagi na tanie linie lotnicze Ryanair, które mają loty w niskich cenach do tej destynacji.
2. Transport na miejscu
a) Samochód
Na Kubie można bez problemu wynająć samochód, jednak to zależy jaki macie plan zwiedzania. Jeżeli planujecie tak jak my zostać po kilka dni w jednym miejscu, to jest to po prostu nieopłacalne. Możecie spróbować Europcar.
b) Samochód z kierowcą
Za niższą cenę można wynająć samochód z kierowcą, który Was dowiezie z jednego miejsca na drugie, choć nie jest to bardzo tanie. O taką osobę wystarczy zapytać w Casa, w której będziecie mieszkać. Dodatkową korzyścią jest to, że dajecie zarobić miejscowemu, a nie mają oni łatwo.
c) Transport publiczny
Tego rodzaju przemieszczania się nie polecamy dla rodzin z dziećmi, jeżeli macie mało czasu. Jest on nieprzewidywalny i źle zorganizowany. Na rogatkach stoją kolejki ludzi czekających na autostop, który jednak najczęściej też jest płatny ( co ciekawe samochód, który ma wolne miejsce musi się zatrzymać i wziąć autostopowicza, gdyż jest to uregulowane prawnie – jeżeli kierowca się nie zatrzyma policja może nałożyć na niego karę pieniężną :) )Jeżeli natomiast macie więcej czasu - będzie to fajna przygoda i opowieści na lata :)
3. Noclegi
Tu polecamy gorąco spanie w Casas Particulares, czyli po prostu w pokojach wynajmowanych od ludzi. Jest kilka stron internetowych, gdzie możecie znaleźć takie noclegi. Trzeba oczywiście uważnie się im przyjrzeć, gdyż niektórzy stali się już przedsiębiorcami i nie zwracają uwagi na swoich gości – ale to będzie w ocenach wystawianych konkretnym Casa. Te mniejsze i może mniej spektakularne ( bo niektóre są jak pałace w środku) są najczęściej znacznie milsze – właściciel z Wami pogada, pomoże i bardzo będzie o Was dbał :) Cena noclegu zależy od miejsca położenia i rodzaju Casa. Możecie zajrzeć na takie strony:
www.casaparticular.com
www.cuba-junky.com
www.havanacasaparticular.com
4. Waluta
Na Kubę najlepiej jest zabrać euro, a nie dolary. Kurs euro jest korzystniejszy niż kurs dolara. Na miejscu można wymienić pieniądze już na lotnisku, albo później w większym hotelu czy banku. Niestety bankomaty praktycznie nie działają – tzn. można z nich wypłacać pieniądze tylko kartami kubańskimi :) Dlatego całą gotówkę trzeba zabrać ze sobą.
Jak już pisał Szymon na Kubie są dwie waluty – jedna to CUC (dla turystów), druga CUP (dla Kubańczyków).
1 CUC = 25 CUP = 1 euro
Wymiana pieniędzy następuje oczywiście na CUC, bo teoretycznie tylko tą walutą turysta może płacić. Spotkaliśmy jednak młodych ludzi, którzy u ludzi wymieniali pieniądze na CUP i wtedy starali się kupować w miejscach dla Kubańczyków. Jednak w sklepach nie ma nic, a jedzenie kupione w budkach za CUP nie jest smaczne, aczkolwiek niewątpliwie kilka razy tańsze :)
5. Ceny
Niestety nie pamiętamy dokładnie cen, ale są one niższe niż w Polsce, a z pewnością znacznie niższe niż w naszych rejonach turystycznych. Także jak tylko się tam dostaniecie w rozsądnej cenie, to macie szansę nie zbankrutować :)
6. Co przywieźć
Na Kubie praktycznie nie ma co kupić. W dużych miastach jak Havana, a bardziej nawet Trynidad można kupić:
a) lokalnie ręcznie robione, czy haftowane obrusy, serwetki, bluzki – ale nie jest to żadna rewelacja,
b) banknoty z Che, które Kubańczycy sprzedają, bo widzą zainteresowanie turystów,
c) cygara kubańskie - są rzeczywiście świetne i warte swojej ceny. Można je kupić albo w sklepie – wtedy są znacznie droższe, ale macie pewność, że oryginalne albo na ulicy – wtedy są tańsze, ale nie wiadomo czy oryginalne. My kupiliśmy na ulicy i są bardzo dobre :) d) rum – najlepszy na świecie !!! Nie jesteśmy natomiast przekonani czy warto wieźć zwykły rum z Kuby, gdyż można go kupić ( oczywiście drożej – na Kubie będzie kosztował kilkanaście złotych) w każdym sklepie u nas. Natomiast warto przywieźć rumy kilku czy kilkunastoletnie ( min. 7 letnie), które są znacznie droższe, ale u nas albo ich nie ma, albo cena zabija :)
d) oczywiście można też kupić koszulki czy torby z Che, ale to już zależy od Waszego podejścia – my nie chcieliśmy chodzić w koszulce z jego twarzą …
7. Co warto zjeść
Owoce morza, jeżeli ktoś lubi :) Są świeżutkie, dobrze przygotowane i do tego tanie. Koniecznie chociaż raz należy spróbować langusty ! Kubki smakowe szaleją i to za rozsądną cenę :)
8. Internet
Praktycznie można o nim zapomnieć, jeżeli nie mieszka się w dobrym hotelu. W miastach są państwowe kawiarenki internetowe, do których ustawiają się ogromne kolejki, a szybkość łącza przypomina raczej spowolniałego żółwia :) Czyli trzeba mieć dużo czasu i cierpliwości. Poza tym jest to droga impreza, bo kupuje się specjalną kartę w takiej kawiarence, która kosztuje 7 USD za pół godziny ! Lepiej przyjąć, że odpoczywamy w czasie pobytu na Kubie od sieci, co oczywiście ma ogromne plusy i dobrze wpływa na relacje rodzinne :) :) :)
