Zapakowanie 2 dorosłych i 3 dzieci na okres 6 miesięcy może być wyzwaniem. Podróż przez pół świata z Polski do Australii bywa męcząca. Ale życie z dziećmi na morzu, na niewielkim jachcie przez pół roku, to już można zakwalifikować do wakacji nietypowych, może nawet ekstremalnych.
Zamiana przestronnego domu na kilkanaście metrów kwadratowych przestrzeni. Codziennych zakupów na wizyty w mieście raz na miesiąc. Przydomowego ogródka na bezkres wody dookoła. Stabilności na nieustannie bujający się pokład pod stopami. Szkoły na edukację domową na morzu. Samochodu na motorówkę – ponton, którym przemieszczamy się pomiędzy kotwiczącym jachtem a wyspami. Piaskownicy na bezludne piaszczyste wyspy. Telewizji na podwodny świat rafy koralowej, który oglądamy codziennie podczas nurkowania.
Już po pierwszych tygodniach takich wakacji ulubioną książką dzieci staje się gruby album o tytule „Fisherman’s Bible”, w którym odnajdują coraz więcej stworzeń morskich widzianych każdego dnia pod wodą. Mimo braku zabawek i elektronicznych gadżetów kreatywność z dnia na dzień osiąga coraz wyższe poziomy. Okazuje się, że pokład, liny i bom to najlepszy plac zabaw, a trójka rodzeństwa to najlepsza ekipa do zabawy.
Dla rodziców takie wakacje to nie tylko odpoczynek. Może być stresująco, bywa męcząco, dlatego istotne jest nasze nastawienie i odpowiednie przygotowanie. Nie tylko logistyczne, ale i psychiczne. Odpuszczenie perfekcji, spokój wewnętrzny, cieszenie się chwilą i otwarcie na pokonywanie przeszkód. Zaufanie swojej intuicji i świadomość, że bycie rodzicem nie jest związane z konkretnym miejscem.
Takie podróże po Wielkiej Rafie Koralowej odbywamy prawie co roku i wprawdzie dziś dzieci są w wieku 4-8 lat, to najwięcej kontrowersji i niepewności budziła wyprawa, gdy jedno z nich miało 3 miesiące. Dziś, z perspektywy czasu i zdobytego doświadczenia uważam, że wiek dziecka 1-2,5 lat wymaga od rodzica najwięcej przygotowań i uwagi w podróży. Jest wiele poradników, z których warto czerpać inspiracje przed wyjazdem na wakacje, a ja dodam kilka swoich uwag wynikających z przebytych z dziećmi mil i zdobytego doświadczenia.
1. Zmiana strefy czasowej. 10 godzin różnicy czasu między Polską a Australią to dosłowne odwrócenie naszego życia do góry nogami. Dorośli potrzebują czasu, a konieczność opieki nad dziećmi dodatkowo wzmaga zmęczenie spowodowane tzw. „jet lag”. Dlatego staramy się zaplanować przerwę w podróży samolotowej w Azji, najczęściej jest to Hong Kong, Kuala Lumpur, Tokio lub Singapur. Nie chodzi o atrakcje i zwiedzanie, a właśnie o odpoczynek pozwalający choć trochę dostosować swój organizm do cieplejszego klimatu i innego czasu. Przerwa do 24 godzin, z zarezerwowanym pokojem w hotelu (jedyny nocleg hotelowy przez całe wakacje). Relaksacyjna kąpiel w basenie, niedługi spacer, spokojny posiłek i sen dostosowany do pory dnia. Dzięki takiemu przystankowi, po kolejnym locie, który trwa do Australii około 10 godzin, mamy dużo więcej energii.
2. Przygotowanie do samolotu. W podróży, kiedy dwoje dzieci nosiło jeszcze pieluszki, najwięcej miejsca właśnie one zajmowały w naszych plecakach podręcznych. Poza tym warto mieć ubrania na zmianę, w razie katastrofy przy posiłku. Zabieram zwykle 2 zmiany na 3 dzieci na tyle uniwersalne, by każdemu móc coś dopasować. Problemem są zawsze alergicy i zabieranie przekąsek dla nich, na czasami 3 doby trwającą podróż. Dzieciom pakujemy więc najlżejsze rzeczy do plecaków podręcznych, a dorośli zabierają maksymalnej wielkości bagaż podręczny z najcięższymi rzeczami.
3. Transport dla dzieci. Chusta do noszenia zawsze idealnie sprawdza się zarówno podczas podróży samolotowo – lotniskowych, jak i na jachcie i wyspach. Dodatkowo można ją podwiesić pod palmą lub bomem i używać jak hamak. W porcie i na lotniskach sprawdza się niewielkich rozmiarów wózek. Była taka podróż, że dla najmłodszego dziecka mieliśmy najmniejszy fotelik samochodowy tzw. kołyskę. Żeglarskimi patentami podwiązywaliśmy go do stelaża wózka i na długich dystansach wielkich lotnisk mieliśmy idealny transport dla dwójki! W naszym przypadku wózek też niejednokrotnie pomagał w przywiezieniu zakupów do mariny. Był to zwykle jeden z tańszych modeli, bo po kilku miesiącach na morzu zżerała go rdza i rzadko wracał z nami do kraju.
4. Bezpieczeństwo powinno być zawarte w pierwszym punkcie, szczególnie, gdy naszym podwórkiem jest morze. To temat na osobny artykuł, ale należy wspomnieć, że zabawa i chęć relaksu nie mogą zaćmić naszej czujności. Tylko bezpieczeństwo dziecka zapewni nam spokój i korzystanie z uroków wakacji, a potem wspomnienia na kolejne lata.
Podróżowanie z dziećmi to piękna, edukacyjna przygoda zarówno dla najmłodszych, jak i dla rodziców. Nieograniczona jest elastyczność dzieci, ich pogoda ducha, chłonięcie nowości, spostrzegawczość, kreatywność i łatwość dopasowania się.
Podczas wakacji z dziećmi odkrywamy samego siebie, ale to też świetna okazja do dobrego poznania swoich dzieci. W sytuacjach ekstremalnych, niecodziennych, łatwiej zauważyć słabe i mocne strony, zwalczyć lęki i wesprzeć zainteresowania. Czerpmy z życia garściami i nie twórzmy sobie sztucznie barier, bo w podróżowaniu po świecie ich nie ma!