W maju nasza rodzina spędziła weekend na Ziemi Łowickiej, oddalonej od naszej rodzinnej miejscowości o ponad 200 km.
Na szczęście dzieci dobrze zniosły podróż samochodem, tylko nasz duży Zbyszek (mąż) przeciął łuk brwiowy otwierając bagażnik – skończyło się wizytą na izbie przyjęć i dwóch szwach. Do 5-godzinnej jeździe po Polskich remontowanych drogach i korkach w Warszawie w końcu dojechaliśmy na miejsce – do NIEBOROWA.
Nadal pełni werwy udaliśmy się do dóbr nieborowskich tj. pałacu oraz przyległego barokowego parku, następnie moja rodzina zakwaterowała się w Dworku Biała Dama, w którym nie tylko zastaliśmy komfortowe warunki, ale też najsmaczniejszą kuchnię w okolicy. Ogromną radość sprawiliśmy również dzieciom w Stajni Kowala, gdzie synkowie mogli przejechać się kucykiem o imieniu Pepsi.
Mój synek do tej pory wspomina chwile tam spędzone, a szczególnie fakt, gdy właściciel stajni pozwolił mu prowadzić konika za wodze. Lecz Nieborów „nie dorasta” oddalonej o 5 km Arkadii, w której znajduje się romantyczny park w stylu angielskim, gdzie można zwiedzić Świątynię Diany, Akwedukt, Domek Gotycki i Grobowiec Złudzeń.
Mimo deszczowej pogody miłą niespodziankę w zaczarowanej Arkadii sprawił nam koncert Wędrownego Festiwalu Filharmonii Łódzkiej. Nieparzyste rytmy, wibrujące współczesną energią melodie odczytane z papirusów sprzed dwóch tysięcy lat, muzyka spleciona z żywiołem ciała–to sprawiło, że można było przez chwilę poczuć się jak w prawdziwym antycznym teatrze. Przed występem można było skosztować przysmaków przygotowanych przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich.
Chwile spędzone w Arkadii przyniosły naszej rodzinie uspokojenie i uwolnienie się od szarej codzienności. Z pewnością wrócimy do tego miejsca, stanowiącego miejsce kontemplacji i romantycznej zadumy.