Z córką wędrujemy po Tatrach od momentu, gdy już dobrze nauczyła się chodzić. Pokochała góry tak samo jak my. Ledwie wrócimy z jednej wyprawy, już dopytuje, kiedy znowu pojedziemy. Postanowiłam więc opisać jedną z wycieczek w Tatrach, a przy okazji miejsce, w którym zwykle nocujemy, czyli Zakopane.
Nasz ostatni szlak, który z pełnym spokojem możemy polecić, to Dolina Chochołowska. Najdłuższa – 10 km (ale proszę się nie przerażać), największa – 35 km2 i najdalej położona na zachód. Trasa jest dość łagodna, nachylenie niewielkie, połowa trasy to asfalt, a druga połowa - kamienisto-gruntowa. Przed samym podejściem do schroniska jest fragment bardziej kamienisty.
Początek szlaku na Siwej Polanie, do której dojechaliśmy samochodem (są parkingi, oczywiście płatne), ale można również dojechać busem. Przed wejściem do Doliny można wypożyczyć rowery, są stoiska z pamiątkami oraz jedzeniem.
Zaraz po przekroczeniu kasy Wspólnoty Uprawnionych Ośmiu Wsi (nie Tatrzańskiego Parku Narodowego), skorzystaliśmy z dowozu ciuchcią do Polany Huciska. Ciuchcia to tak naprawdę traktor z przyczepą wystylizowany na ciuchcię. Koszt przejazdu - 5 zł od osoby (nasza córka – 4 lata – nie płaciła), no i musiało się zebrać co najmniej 6 osób. Bardzo fajna przygoda dla dziecka, a poza tym, jeżeli chcemy dotrzeć do Schroniska na Polanie Chochołowskiej, a dziecko jest jeszcze małe, to nie warto forsować małych nóżek i zniechęcać do wędrówek.
Gdy dotarliśmy ciuchcią do Polany Huciska, chwilę posiedzieliśmy przy drewnianych stołach, skorzystaliśmy z toalet.
Z Polany ruszyliśmy już do celu, tzn. do Schroniska na Polanie Chochołowskiej. Droga jest łagodna, choć już zmienia się w kamienisto-gruntową. W czasie naszego pobytu prowadzony był zrąb i wywózka drewna i było dość dużo ciężkiego sprzętu, który wzburzał tumany kurzu, ale przy okazji córka z zainteresowaniem obejrzała różne sprzęty w akcji. Po drodze podziwialiśmy różne formy skalne, kwiaty, skakaliśmy przez kałuże, bawiliśmy się przy potoku, oglądaliśmy bacówki. Nie spieszymy się z dzieckiem, delektujemy tym, co jest aktualnie przed nami.
Gdy już dotarliśmy do schroniska, to oczywiście skusiliśmy się na słynny deser chochołowski – szarlotka z musem jagodowym i śmietaną. Ten deser, oprócz tego że jest przepyszny, to na dodatek dodaje sił po wędrówce. Po krótkim odpoczynku warto obejrzeć schronisko, jego otoczenie, posiedzieć na pięknych kamiennych schodach, podziwiać Kominiarski Wierch i… planować, że za jakiś czas tu wrócimy, żeby pójść na przykład na Grzesia, a może nawet zanocować w schronisku.
Łączny wypad od Siwej Polany do Schroniska to ok. 10 km, ponad dwie godziny wędrówki (z dzieckiem), no chyba że skorzystamy z kolejki, to wtedy skracamy czas i dystans o połowę. Zdecydowanie polecamy ten szlak.
Innym ciekawym miejscem na wycieczkę z dzieckiem jest Dolina Białej Wody po słowackiej stronie. Urocze miejsce, niewiele osób, bo wszyscy są na równoległej trasie do Morskiego Oka…
Aby wejść do Doliny Białej Wody, należy przejechać przez dawne przejście graniczne Polska-Słowacja w Łysej Polanie. Zaraz za mostem są parkingi, gdzie można zostawić auto (oczywiście za opłatą) i kupić słynne czekolady i piwo. Od parkingu należy się cofnąć na szlak niebieski. Szlak jest łagodny, najpierw asfaltowy, potem lekko kamienisty. Biegnie wzdłuż rzeki Białka, a potem Białego Potoku. Trasa jest dość długa, bo zajmuje około 4 godzin, więc my zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki. Zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie koryto potoku było najszersze, z mnóstwem „wysp” z kamyczków. Rozłożyliśmy kocyk i przez chwilę biwakowaliśmy, a córka bawiła się na najbliższej kamiennej „wyspie”. Mieliśmy przed sobą niesamowitą panoramę górską. Cisza, spokój, sielanka.
Trzeba pamiętać, aby podczas wycieczek na Słowację mieć przy sobie paszport lub dowód osobisty dziecka, a ponadto jeżeli jedziemy samochodem, pamiętajmy o wymogach, jakie tam obowiązują.
A teraz krótko o miejscu, w którym zwykle nocujemy, czyli Zakopanem. Zdaję sobie sprawę, że jest mnóstwo opinii negatywnych na temat Zakopanego, ale dla nas ta miejscowość ma swój urok, nawet w szczycie sezonu. Z Zakopanego jest blisko na szlaki górskie, a w samym Zakopanem jest mnóstwo miejsc (niekoniecznie płatnych), gdzie można aktywnie spędzić czas z dzieckiem.
Zwykle nocujemy w pobliżu centrum, albo w okolicach Lasu Białego. Las Białego jest doskonałym miejscem spacerowym. Idąc jego ścieżkami, można dotrzeć do wejścia do Doliny Białego albo pod skocznie narciarskie. Przez Las Białego przepływa Biały Potok, niezwykle urokliwy. W jego korycie jest mnóstwo głazów, na których można chwilę posiedzieć lub też można z brzegu porzucać kamyczkami, „łowić” niewidzialne ryby przy pomocy znalezionego patyka. Niestety Las Białego jest w niektórych miejscach dość mocno zaśmiecony, ale mimo to jest piękny.
W Zakopanem odkryliśmy dwa wspaniałe place zabaw dla dzieci, jeden w samym centrum, to jest w Parku Miejskim, a drugi na Dolnej Równi Krupowej. Plac w centrum jest wyłożony miękką nawierzchnią, podzielony jest na dwie strefy: dla większych i dla mniejszych dzieci. Najbardziej ciekawe są „gniazda”, na które można się wspinać po linach. Oczywiście dorośli mogą przysiąść na ławeczkach, albo poćwiczyć na urządzeniach typu „ławeczka” czy worek treningowy. Obok tego placu jest kort tenisowy, rampa do jazdy na rolkach, piękny park. Po wyjściu z placu można pospacerować alejkami parkowymi, albo wzdłuż Czarnego Potoku, albo też po prostu podziwiać Giewont.
Plac na Dolnej Równi Krupowej (obok Hotelu Helios) to fantastyczna konstrukcja z drewna, pełna przejść, rur, kładek i innych elementów wspinaczkowych. Tam spędzamy najwięcej czasu. Jest tam też miejsce z piaskownicą i huśtawkami dla najmłodszych. A rodzice mogą sobie odpocząć na ławeczkach i podziwiać wspaniałą panoramę Tatr. Nasza córka nazywa ten plac: „plac z rurą”, ponieważ są tam ogromne rury do zjeżdżania.
Zachęcamy do wycieczek w Tatry z dzieckiem, ale zachęcamy również do stopniowania wrażeń, tak aby nie zniechęcić i aby każdy z uczestników „wycieczek” miał coś dla siebie. My ustaliliśmy zasady, że do południa lub popołudnia idziemy na szlaki, a po południu spowalniamy i idziemy z córką na place zabaw, do parku czy na słynne „dmuchańce” pod skocznią. Wieczorami spacerujemy główną ulicą Zakopanego, czyli Krupówkami i wybieramy miejsce, gdzie można posłuchać góralskiej muzyki. Na kwaterę wracamy zwykle, gdy już jest ciemno, a córka ma jeszcze większą frajdę, że może spacerować przy świetle lamp.
Barbara R.
Czytaj również: Tatry z 3 latkiem