Nasz plan na tegoroczne wakacje był taki: zabrać ze sobą wygodne buty i kapelusz, a całą kasę przepuścić na włoskie lody. Córce, ten plan bardzo się spodobał.
Po raz pierwszy zdecydowaliśmy się na pobyt w campingach z firmą Eurocamp. I coś nam się zdaje, że pozostaniemy tej firmie wierni. Dlaczego? Bo wszystko było zapięte na ostatni guzik, no i najważniejszy fakt - ludzie przesympatyczni i profesjonalni. Nasza trasa miała punkt noclegowy w Austrii (Camping Bella Austria) w dolinie Katschtal.
A celem głównym naszej wakacyjnej wyprawy był Camping Marina di Venezia w Punta Sabbioni, czyli Wybrzeże Adriatyku. I tu wszytko było dla nas zaskoczeniem, wielkość, jakość, kompleksowość, klimat - prawdziwy raj dla dzieci i dorosłych. I była pogoda!!! :)
Campingi przekonały nas swoją czystością, przestrzenią (myśleliśmy, że będą dużo mniejsze), funkcjonalnością, a nawet grillem - choć zwykle z niego nie korzystamy. Córka i Żona były zachwycone bliskością do morza, smakiem lemoniady i wyborem wśród makaronów. W godzinach od 11.30 do 15.30 można było szaleć wśród pizz i innych smakołyków, bo ceny były znacznie niższe.
Miejsce to jest cudnie przygotowane pod dzieci. Można się tu bawić w Leo Parku - czyli na placu zabaw z prawdziwego zdarzenia. Animatorzy czuwają nad bezpieczeństwem i nad różnorodną rozrywką. Jest malowanie twarzy, zjazd na linie z podestem, mini pole golfowe, boisko do koszykówki i do gry w tenisa, są huśtańce, bujańce i scena dla maluchów. A wieczorem o godz. 20.00 organizowany jest party dance. Śpiewów i tańców nie ma końca - no i oczywiście lodów!...pysznych, najpyszniejszych! :)
Spacerować można tu bez końca. Fontanny tworzą tu sielski klimat. Z kawiarenek słychać włoskie melodie, dzieci gnają przed siebie w stronę morza. I sprawa mega istotna, bo camping ten ma znakomite zaplecze basenowe, na widok który zrobiliśmy wielkie oczy, a pisków i okrzyków radości Córki nie było końca. Park Aquamarina ma basen wielkości olimpijskiej, mnóstwo zjeżdżalni dla dzieci i dorosłych, brodziki i mniejsze baseny z bajecznie kolorowymi atrakcjami. Jest czysto i bezpiecznie, na wszytko spoglądają przystojni ratownicy (czego nie omieszkała zauważyć moja Żonka):).
Jest to istny, basenowy Raj! Zaczarowana energetyczna wodna przestrzeń! Można pląsać, wirować i do fikuśnych delfinków wypuszczających z buziaka wodę minki robić. Uwaga wilki morskie! - tu dzieci nie wspomną o telewizorze.
Poranki i wieczory lubiliśmy bardzo spędzać nad morzem, gdzie towarzyszyły nam zwykle mewy, kraby i tona muszelek. :) Równie często udawaliśmy się do pobliskich miasteczek, bez pośpiechu, bez celu, bez planu, by delektować się włoskim klimatem. Co nas najbardziej zachwyciło? - w tej ujmującej, włoskiej scenerii, do cappuccina w dowolnej kawiarence dostaje się w pakiecie miłą rozmowę – taki standard, niewymuszony, szczerze autentyczny.
Ogromny plus dla tego miejsca dajemy również za to, że z portu znajdującego się tuż obok nas, czyli campingu, w 20 minut dopływa się statkiem do Wenecji. :)
Podsumowując nasz wyjazd, to z punktu widzenia naszej pociechy, zabawa to najważniejszy, najfajniejszy wakacyjny cel – i tutaj to wszystko jest w pakiecie! Hmm, dla nas, ciut starszych, równie ważne jest bezpieczeństwo + zacienione miejsca ( są, są:)), brodziki (obecne!:)) oraz specjalnie przygotowane place zabaw dla najmłodszych (są piękne :)). I myślę, że to dobrze, że kempingi poświęcają dużo uwagi najmłodszym gościom. :)
Dumam sobie również, że najwięcej warta atrakcja wakacji jest całkowicie bezpłatna, czyli wspólny czas spędzony pod chmurką, świeże powietrze, zapach trawy, wszechobecne nasycone barwy. :) I również ten czas spędzony na obserwowaniu beztroskich zabaw dzieci… i to, że nagle zauważamy, że wszystko czego potrzebujemy do szczęścia jest w zasięgu ręki.