Nasze tegoroczne wakacje do samego końca stały pod znakiem zapytania. Starszy syn miesiąc wcześniej miał złamaną kość śródstopia, następnie skręcony staw skokowy, a tydzień przed wyjazdem, zeskoczył z pomostu i noga znowu była niezdatna do chodzenia. Dostał przykaz ogarnięcia się w 5 dni. W czwartek okazało się, że „noga chodzi”. Potwierdzamy nocleg. Tak więc w sobotę rano wyjeżdżamy!
Plan: wyjazd o godzinie 4:00 rano. W rzeczywistości ogarnęliśmy się o 5:20 , ale tak to bywa z dzieciakami. Droga minęła nam bardzo przyjemnie. Wyjeżdżaliśmy z nad morza. Nasza trasa to Koszalin –Wrocław – Zakopane. We Wrocławiu byliśmy około 12:00. Zalokowaliśmy się w naszym apartamencie. Polecam! Nocleg z małymi dziećmi, w mieszkaniu, gdzie mamy dostęp do kuchni w pełni wyposażonej - bezcenny. Chłopcy zachwyceni.
Pierwszy problem, jaki się pojawił, to parking. Zdawałam sobie sprawę, że parkowanie w wielkim mieście jest wyzwaniem (doświadczenia z wycieczki do Warszawy). Jeśli macie możliwość wynajęcia noclegu z parkingiem to korzystajcie! Ja miałam problem ze znalezieniem noclegu w ogóle. Okazała się, że we Wrocławiu trwają World Games 2017!
Udało się nam zaparkować 3 uliczki od apartamentu. Weekend oznacza darmowe parkingi ! Postanowiliśmy obserwować miejsca pod mieszkaniem i czekać na moment, aż coś się zwolni. Udało się drugiego dnia. Ciężko zdobyty parking strach opuszczać. I tak też postanowiliśmy. Samochód stoi, aż do wyjazdu.
Pierwszy dzień spędziliśmy na zapoznaniu się z okolicą. Stare miasto, okoliczne kościółki. Mnóstwo tego! Rynek piękny! Miałam dokładny plan zwiedzania atrakcji Wrocławia, jednak już po pierwszym dniu, zorientowałam się, że zabytkami architektury moje dzieci nie będą się zachwycać. Chłopcy protestowali i byli znudzeni. Trudno. Nasze punkty zwiedzania musieliśmy rozłożyć na 4 dni. Tempo duże.
Pierwszego dnia wieczorem odwiedziliśmy fontannę multimedialną. Z uwagi właśnie na tą atrakcję przyjechaliśmy do Wrocławia na weekend. Wtedy odbywają się pokazy specjalne. W związku z imprezą sportową, był dodatkowy pokaz. Nie można było również zwiedzić Hali Stulecia a plac był zapełniony food truckami. Na pokaz fontanny nie warto iść zbyt szybko. Sądziliśmy, że będzie tłum, i koczowaliśmy 3h. Pamiętajcie – weźcie kocyk, mały prowiant. Do fontanny nie można wejść, jest ogrodzona, więc moczenia nóżek nie było. I na pewno zadbajcie o spray na komary. Męża tak użarł jakiś robal że wylądowaliśmy na SOR. Z racji tego, że do apartamentu mieliśmy ok. 3 km, które w dzień przeszliśmy spacerkiem, powrót o 23:00 z dzieckiem śpiącym na rękach odpadał. Tramwaj wypełniony po brzegi. Kolejne też. Zakup biletów w automacie o dziwo sprawiał ludziom trudności. Polecam wziąć taksówkę. Za 25zł bez kwitka, dojechaliśmy pod sam dom. A w dodatku taksówkarz wskazał nam wszystkie ważne miejsca do odwiedzenia.
Kolejny dzień po śniadanku w domu, ruszyliśmy do Hydropolis – świat wody. Warto wziąć ze sobą ubrania na zmianę, ręcznik, gdyż ściana wodna przed wejściem to nie lada atrakcja. W słoneczny dzień frajda dla dzieci ogromna. Warto Hydropolis zwiedzać w dzień, który nie raczy nas dobrą pogodą. Cały obiekt znajduje się wewnątrz. W pomieszczeniach jest ciemno i chłodno. Bardziej jest to wystawa multimedialna. Ale warto ją obejrzeć. Jest kilka stanowisk z tematycznymi grami dla dzieci. Byliśmy o godzinie 11:00. Kolejek nie było, tłumów również. Koszt to 72zł – bilet rodzinny. Poświęciliśmy na spokojne zwiedzanie 3h wraz z czekaniem, aż przestanie padać. Kąpiel w ścianie wodnej nam się nie udała.
Po obiedzie wybraliśmy się już tramwajem do Kolejkowa – ogromnej makiety Wrocławia, kolejki itp. Uwaga odnośnie tramwajów – włączyliśmy nawigację w telefonie, która pokazywała nam, z jakiego przystanku i jaki numer tramwaju odjeżdża. Bilety można nabyć przy przystanku w biletomacie lub jak się okazało później, w samym tramwaju, płacąc kartą. Uczcie się na naszych błędach – nie wszystkie automaty działają poprawnie. Potrafią zżerać pieniądze, szczególnie monety, nam 20zł bez wydania biletu. Płaćcie ewentualnie papierkowym 10zł. A najlepiej kartą bankomatową, szybko i bez problemu. Przejażdżka tramwajem dla naszych dzieci była czymś nowym a więc atrakcyjnym.
Kolejkowo – świetne. Ogromna makieta. Na jednej z nich, można bawić się w poszukiwaniu krasnali, trzeba znaleźć odpowiednią ilość a wtedy w nagrodę otrzymujemy naklejkę. 68zł wstęp dla naszej rodziny. Ogólnie wydawało mi się sporo. 30 minut zwiedzania. Fajna sprawa, zobaczyć warto, cenę każdy musi ocenić sam.
Każdy dzień naszej wyprawy opatrzony był w poszukiwanie wrocławskich krasnali. Nie wiem kto na to wpadł ale koncepcja niesamowita. Dzieciaki oszalały na tym punkcie. Na początku było to świetne pobudzenie dzieci do zwiedzania. Jednak pod koniec męczące, gdyż chłopcy chcieli szukać tylko krasnali. Warto na wstępie zaopatrzyć się w mapę, gdzie krasnale się znajdują, można zaznaczać już te odnalezione. Mapkę kupicie w centrum informacji turystycznej na Starym Mieście. 9zł. Wieczór spędziliśmy na spacerach uliczkami Starego Miasta m.in. znane Jatki. Urokliwa uliczka poświęcona zwierzętom rzeźnym.
Warto również przejechać się kolejką studencką Polinką nad Odrą. Miłe przeżycie. Koszt to kilka złotych.
Spróbowaliśmy odwiedzić Panoramę Racławicką. Być we Wrocławiu i nie zobaczyć największej atrakcji – żenada. Okazało się że o g. 16:00 biletów brak. Byłam zdziwiona.
Zoo i Afrykarium zostawiliśmy sobie na poniedziałek. Mniejsze kolejki i dobra pogoda. Po wejściu do ZOO można wypożyczyć za 10zł drewniany wózek. Mimo, iż mam dzieci w wieku 9 i 6 lat. Zdecydowaliśmy się na niego. Chłopcy przynajmniej nie będą marudzić, że nogi ich bolą. Warto wziąć ze sobą jakieś przekąski, mimo że zakupienie lodów i gadżetów i tak będzie nieuniknione.
Afrykarium zostawiliśmy sobie na deser pomimo, że czytałam że warto tam pójść od razu, żeby ominąć kolejki. Stwierdziliśmy, że jak zacznie padać to wejdziemy do Afrykarium. Postanowiliśmy zwiedzić zoo w całości i najdłuższą trasą. Chcieliśmy zobaczyć karmienie przynajmniej kilku zwierząt. Okazało się, że dług trasa jest dłuuuuga. Obejrzenie karmienia zwierząt też jest nie lada wyzwaniem, gdyż trzeba porzucić swoją trasę i lecieć na złamanie karku. Bez sensu. Raz pognaliśmy do Afrykarium zobaczyć jak hipopotam je siano i potem z powrotem na swoją trasę. Po 2h godzinach chłopcom zwierzęta już się tak nie podobały. Byli zmęczeni. A przed nami jeszcze Afrykarium. Porzuciliśmy więc małpy. Gdyby nie nasze zmęczenie byłoby fajniej, więc może trzeba było zacząć właśnie od Afrykarium, by pełni energii zwiedzić najciekawsze zwierzaki. Pod Afrykarium ktoś zabrał nasz wózek ale my i tak opuszczaliśmy już ZOO. 3,5h wycieczka. Długo dla dzieci. 150zł bilet rodzinny, kolejek nie było, zoo też nie było przepełnione, więc poniedziałek to był trafiony wybór. 10zł wózek, maskotki 50zł, lody 20zł. Sporo razem. No ale wakacje!
No to robimy jeszcze jedno podejście do Panoramy Racławickiej, żeby nie było. Bilety są, ale czekać trzeba godzinę. No to leżymy na pufach. Więc wniosek taki, do Panoramy kupcie bilety wcześniej, przez internet. Lub np. na drugi dzień. 69zł za naszą rodzinę. Pomyślałam, masakra za zobaczenie obrazu tyle kasy?! Zwiedzanie trwa równe 30 minut.
Już po naszym wejściu, gdy umęczeni zobaczyliśmy to cudo, oczy nam się otworzyły. Jest to coś niesamowitego. Warto! Warto! Warto! Świetnie zaprezentowany, już wiem dlaczego biją tam tłumy i cieszę się, że udało nam się tam być. Dzieci były pod ogromnym wrażeniem. Przy zakupie biletów do Panoramy dostajecie możliwość wejścia do 3 innych muzeów. Wtedy cena robi się trochę lżejsza. My niestety wyjeżdżaliśmy na drugi dzień.
Po Panoramie pogoniliśmy do Sky Tower, by zobaczyć panoramę Wrocławia i tu się zdziwiliśmy. Trzeba czekać 3h, bo bilety wyprzedane. Zrezygnowaliśmy, to już była przesada.
Nie zdążyliśmy zobaczyć Ogrodów japońskich, które są blisko Hali Stulecia ani Ogrodu Botanicznego, ponoć warto. Myślę, ze chłopcy i tak nie byliby zainteresowani.
To nasz główne atrakcje Wrocławia. Poza tym codzienne poszukiwanie krasnali, zwiedzanie Starego Miasta, uliczek, fontann , no i straganów z pamiątkami wypełniło nam czas na maksa.
Czytaj również: Wrocław - najlepsze atrakcje dla dzieci
We wtorek rano wyjechaliśmy o g. 8:30. Jechaliśmy w góry. Ale postanowiliśmy odwiedzić Skalne Miasto w Czechach, ponieważ z Wrocławia jest tak blisko -2 h drogi. Przejeżdżając przez Wałbrzych, odwiedziliśmy szybciutko Zamek Książ. Grzech było nie zajechać. Parking 10zł. Kiedyś zamek zwiedzałam z przewodnikiem – warto. Jest piękny a i historia ciekawa.
W Czechach byliśmy około 12:30. Parking 20zł. Można płacić złotówkami, także na wszystkich straganach. Wejście najlepiej kartą płatniczą, unikamy kolejek, gdyż kartą płaci się w innym miejscu niż gotówką. Ale weźcie ze sobą około 30zł na polskie w koronach czeskich. Podczas zwiedzania jest możliwość płynięcia łódką. Za wejście płaci się na miejscu a tam można płacić tylko koronami. My straciliśmy tą okazję.
Samo Skalne Miasto piękne. Łatwe do przejścia. Oczywiście ekwipunek konieczny, jedzonko, picie, ewentualne kurtki przeciwdeszczowe. Samo zwiedzanie to przyjemny spacer, gdzieniegdzie schody ale zdecydowanie do pokonania przez dzieciaki.
Ze Skalnego Miasta wyruszyliśmy do ostatniego punktu naszych wakacji – góry. Nocleg u rodziny ma swoje plusy i minusy. Plus to oszczędność, minus że trochę trzeba tej rodzinie poświęcić czasu.
W tym roku mieliśmy dwa cele Dolinę Kościeliska – łagodną i jak dla mnie mniej urokliwą i Dolinę Chochołowską, która zaprezentowała góry w całej okazałości. Do Doliny Chochołowskiej wybraliśmy szlak żółty, który okazał się dość trudnym. Pogoda nam dopisała, nie było upalnie, ale lekka mżawka sprawiła, że kamienie, po których się wspinaliśmy były śliskie i niebezpieczne. Na tej trasie starszy syn trochę marudził, ale widoki rekompensowały zmęczenie. Dolinę polecam z pełną odpowiedzialnością ! Zarówno za widoki, jak i to „miłe” zmęczenie. Satysfakcja gwarantowana!
Aby odpocząć po naszych wyprawach zabraliśmy chłopców do Nowego Targu, gdzie zakupiliśmy pyszne nowotarskie lody. Kolejka długaśna, ale smak nie do pobicia!
Powrót do domu przez Kraków, odwiedziliśmy Stare Miasto zakupiliśmy małe pamiątki. Jasna Góra po nocy, bo było przecież tak blisko ! Modlitwa wśród śpiewających pielgrzymów w upalną noc była miłym rozpoczęciem naszej długiej drogi powrotnej.