W tym roku postanowiliśmy przełamać rutynę. Zawsze był apartament nad morzem, zapchane plaże, rybka i gofry na deser, tłumy na deptakach, nerwówka. Dość!
Po pierwsze, przygoda. Kupiliśmy duży, dobry namiot – inwestycja na lata. Ekwipunek – materace dmuchane, śpiwory, stół kampingowy, kuchenkę itd.. Cel – Bieszczady i to pierwszy raz w życiu. Mieliśmy obawy, nasze córki Tośka ( 5 lat ) i Pola ( 2,5 lat ) nigdy pod namiotem nie spały. Ale co tam, jedziemy.
Dotarliśmy do Cisnej, serce Bieszczad, pięknie tak, że aż serce boli. Duże pole namiotowe „Tramp” przywitało nas serdeczną, rodzinną atmosferą i prawie darmowym pobytem. Ceny najniższe w okolicy.
Bieszczadzkie warunki nie zrobiły na naszych dzieciach wrażenia, spartańska łazienka, zimno pierwszej nocy, wszystkim były zachwycone. Każdą noc w namiocie przespały jak zabite, nawet gdy szalała burza i myślałam ze odlecimy razem z namiotem! Wieczorne ogniska z muzyką przy gitarze, organizowane przez właścicieli zostaną w naszych sercach na długo.
Codziennie spędzaliśmy aktywnie dni, odwiedziliśmy leśny zwierzyniec, wspaniałe miejsce i piękne zwierzaki. Oczywiście podróż kolejką bieszczadzką także była w programie. Ale najważniejsze były dla nas górskie wędrówki. Bieszczady naprawdę nie mają sobie równych. Pierwsze wejście – Okrąglik 1101 m n.p.m i dalej Jasło 1157m n.p.m.
Starsza córka zdobyła szczyty o własnych siłach i jak się później okazało, wszystkie wyprawy dzielnie pokonała sama! Młodsza, jeszcze noszona też próbowała walczyć na podejściach, ale straszny z niej jeszcze wywrotowiec. Przejście z Okrąglika na Jasło przywitało nas połaciami krzaków jagód, nazbieraliśmy pełny pojemniczek i po południu zrobiliśmy prawdziwą ucztę.
Dotarliśmy także do Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, w gęstej mgle połoniny wyglądają magicznie choć ukryły swe piękne widoki przed nami.
Kolejny dzień i szyty połoniny Cyrańskiej. Tu słońce przebijające się przez chmury gnane wiatrem odsłoniło przed nami cudne widoki.
Zjeździliśmy tez urokliwe bieszczadzkie miejscowości, Komańcza, Wetlina, Ustrzyki Dolne. Widzieliśmy piękne cerkwie i stare cmentarze.
Odkryliśmy wyjątkowe restauracje i regionalne potrawy. Najlepsze pierogi zjedliśmy w Siekierezadzie w Cisnej. Każdy wędrowiec powinien tam zajrzeć i przeczytać niezwykłe książki autorstwa właściciela. Spędziliśmy tam 10 pięknych dni. W dniu wyjazdu żegnał nas deszcz i nasze córki też płakały – tak bardzo nie chciały wyjeżdżać. Chyba odkryliśmy miejsce gdzie chcielibyśmy wyjechać na zawsze.
Pobyt okazał się niezwykle tani, za namiot ,prąd, samochód i 4 osoby płaciliśmy – 31 zł ! Widoki darmowe! Jedynie wyruszając na szlak pamiętajmy o zabraniu gotówki – wejścia na szlaki w Parku Narodowym są – symbolicznie – odpłatne. Liczne restauracje witają nas przystępnymi cenami. Domowe wyroby – miody, sery, chlebek śpiewany czy mleko prosto od kozy są także na każdą kieszeń.
Bieszczady czekają – jedźcie się zakochać w Połoninach i pokażcie dzieciom tak inny jeszcze, czysty świat.